Reklama

Andrzej Saramonowicz kręci film o kapitanie Żbiku? To był żart

Andrzej Saramonowicz poinformował na Facebooku, że kręci film o kapitanie Żbiku. W głównej roli w obrazie "Grzech to za mało" miał zagrać Grzegorz Małecki. Po tym, jak agencja aktora zaprzeczyła, jakoby brał on udział w podobnym projekcie, reżyser wyjaśnił, że wpis o rozpoczęciu produkcji o kapitanie Żbiku był... żartem.

Andrzej Saramonowicz poinformował na Facebooku, że kręci film o kapitanie Żbiku. W głównej roli w obrazie "Grzech to za mało" miał zagrać Grzegorz Małecki. Po tym, jak agencja aktora zaprzeczyła, jakoby brał on udział w podobnym projekcie, reżyser wyjaśnił, że wpis o rozpoczęciu produkcji o kapitanie Żbiku był... żartem.
Andrzej Saramonowicz /Beata Zawrzel /Reporter

"9 czerwca mój przyjaciel Grzegorz Małecki miał urodziny. Z tej okazji, dla czystego żartu, napisałem, że robimy film 'Grzech to za mało' o przygodach Kapitana Żbika"- wyjaśnił w najnowszym wpisie na Facebooku Saramonowicz.

I dodał, że zdjęcie Małeckiego, które zamieścił wówczas jako pochodzące z planu "Grzech to za mało", zrobione zostało podczas prac nad "Bejbis".

Saramonowicz obwinił też media o powielanie "wszystkich bzdur, które dwa dni temu przy porannej kawie wklepałem dla hecy w klawiaturę ajfona". I wyraził zdumienie, że "nikt do mnie czy Małeckiego nie zadzwonił, by zapytać, czy to prawda. A szybko by usłyszał, że nie" - zaznaczył reżyser.

Reklama

"Ludzie, co się z nami stało? Gdzie umiejętność czytania żartów? Grubych żartów, przy których nawet żadna finezja nie jest potrzebna? Co się z nami stało? Jak można przestać czytać język na poziomie metafory, absurdu, wygłupu?" - zżyma się Saramonowicz.

I przeprasza "masy".

"Wiem, że trzeba dziś przepraszać za żarty seksistowskie. Za żarty z wad. Za żarty z głupoty. Teraz do tego doszła jeszcze konieczność przepraszania za żarty abstrakcyjne. No to przepraszam. Maso, zwyciężyłaś" - zakończył wpis. 

"Grzech to za mało": Kapitan Żbik ratuje papieża

Fabuła filmu "Grzech to za mało" miała koncentrować się wokół pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku. 

"Służba Bezpieczeństwa PRL otrzymuje cynk, że czerkiescy zamachowcy chcą zabić Jana Pawła II, kiedy będzie przemawiał 2 czerwca 1979 roku na Placu Defilad w Warszawie. Liczą na reakcję Polaków, którzy, jeśliby zamach się udał, zbuntują się przeciw sowieckiej dominacji, dojdzie tym samym do zbrojnego konfliktu, który pozwoli Czerkiesom - oraz innym narodom Kaukazu - na wyrwania się spod wielowiekowej dominacji Rosjan" - Andrzej Saramonowicz przedstawił we wpisie na Facebooku zarys fabuły filmu.

"Wydawać by się mogło, że Sowieci powinni to zdusić w zarodku. Niestety, części aparatu bezpieczeństwa Związku Radzieckiego zależy na zaostrzeniu sytuacji geopolitycznej, więc przez swoją agenturę w peerelowskich służbach specjalnych sowieccy siłownicy uniemożliwiają polskiej Służbie Bezpieczeństwa skuteczne działania antyzamachowe" - kontynuował ekspozycję tematyki "Grzech to za mało" reżyser.

Kapitan Żbik o całej sprawie miał dowiedzieć się od swojej kochanki - jednej z pracownic SB.

"Żbik, choć zdaje sobie sprawę, że igra z życiem, wie jedno: nawet jeśli nie podziela poglądów polskiego Papieża, musi go uratować. Udaje mu się to naprawdę w ostatniej chwili, wcześniej stacza epicki pojedynek na dachu hotelu Victoria z zamachowcem, a dokładnie rzecz biorąc, z zamachowczynią, jaką jest czerkieska piękność o imieniu Ujgur, potomkini kniaziów kabardyjskich" - Saramonowicz zakończył rekapitulację fabuły swego fikcyjnego obrazu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Saramonowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy