Aktorka mówi o powrocie do znanej sagi. Chcielibyście ją zobaczyć ponownie?
Kiedy jakaś seria tymczasowo umiera, by później odrodzić się na nowo, bywa tak, że aktorzy, którzy wcielają się w poszczególne role, nie otrzymują kolejnych angaży. Czasami ci lubiani i popularni powracają do swoich postaci, a ci, których rozpoznawalność nie stoi na tak wysokim poziomie, znikają z fabuł lub są zastępowani przez inne gwiazdy. Famke Janssen przynależy poniekąd do tego drugiego grona, ale wciąż widzi szanse na powrót do uniwersum "X-Menów".
Aktorka nie ma pewności, co planuje Marvel w kontekście postaci, w którą się wcielała, ale nie skreśla zupełnie szans na możliwość powrotu do tej roli. Famke Janssen odgrywałą Jean Grey w częściach z 2000, 2003 i 2006 roku, dodatkowo powróciła w przebłyskach w "Wolverinie" (2013 rok) oraz w "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie" (2014 rok). W Wywiadzie dla ComicBook stwierdziła: "Nie wiem. To znaczy, nie spodziewałam się, że wrócę po śmierci jako Jean Grey. Powróciłam jako Phoenix (X-Men: Ostatni Bastion), powróciłam w scenach retrospekcji w Wolverinie, a potem w Przeszłości, która nadejdzie". Aktorka wspomina, że za każdym razem ponowne wcielanie się w tę postać było dla niej niespodzianką, której nie przewidywała.
W nowszych częściach to Sophie Turner przejęła schedę po Janssen odgrywając Jean Grey w dwóch filmach, jednak to nie sprawia, że jej starsza koleżanka rezygnuje ze spekulacji i w taki sposób komentuje swój potencjalny udział tegorocznym widowisku "Deadpool i Wolverine": "Nie wiem. Wątpię, ale nigdy nie wiadomo".
Wystepy w X-Menach u boku wielu utalentowanych aktorów i aktorek sugerowałyby, że i jej uda się zrealizować swój amerykański sen i występować w najważniejszych hollywoodzkich produkcjach. Niestety los bywa przewrotny, a jej karierę zdominowały występy w filmach, o których zapomina się zaraz po ich zobaczeniu. Trzy ostatnie dzieła wydają się tę tezę potwierdzać.
Aktorka wystąpiła w "American Undercover" szpiegowskiej produkcji opowiadającej o śledztwie dotyczącym zabójstwa dziennikarki. Miała również okazję pracować z Tomaszem Bagińskim, który wyreżyserował "Rycerzy Zodiaku". To historia osadzona w fantastycznym świecie, na której produkcje wydano 60 milionów dolarów. Niestety film okazał się absolutną finansową klapą i zarobił 10 razy mniej, niż kosztował. Najciekawszą pozycją w najnowszym dorobku Janssen jest "Boy Kills World", w której wystąpiła u boku Bill Skarsgårda. Nie jest to zbyt nowatorska opowieść, ale fabuła przedstawiająca zemstę w fikcyjnym świecie jest przyjemna i całkiem świeża, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak często podobna tematyka bywa poruszana przez filmowców.
Famke Janssen w listopadzie skończy 60 lat. Wciąż dużo pracuje, dlatego możemy być pewni, iż jeszcze wielokrotnie zagości na dużym i małym ekranie.
Zobacz również: Co trzeba obejrzeć przed seansem "Deadpoola 3"? Reżyser mówi, że nic