Reklama

Aktor jest bogiem!

Robert de Niro, Jennifer Aniston, Anthony Hopkins, Catherie Deneuve... Nic nie przyciąga do kina skuteczniej niż wielka hollywoodzka gwiazda! W tym tygodniu to aktorzy, a nie reżyserzy premierowych tytułów, są wizytówkami swoich filmów.

Reżyser "Jestem bogiem" (recenzja / zwiastun / galeria) - Neil Burger ("Iluzjonista") - to anonimowa postać dla przeciętnego kinowego widza. Kiedy jednak w obsadzie filmu znajdują się: Robert De Niro, Bradley Cooper ("Kac Vegas") i Abbie Cornish ("Sucker Punch"), kasowy sukces gwarantowany. Potwierdzają to statystyki amerykańskiego box office'u - w weekend otwarcia "Jestem bogiem" uplasowało się na samym szczycie zestawienia. O czym opowiada film Burgera? To utrzymana w konwencji mrocznego thrillera opowieść o pewnym pisarzu (Cooper), który po zażyciu "inteligentnego narkotyku" odkrywa nieograniczony potencjał swego mózgu. Kiedy dzięki farmaceutycznemu wynalazkowi udaje mu się szturmem zdobyć Wall Street, na drodze staje potentat, grany przez Roberta de Niro.

Reklama

Thriller "Rytuał" (recenzja / galeria) w reżyserii szwedzkiego twórcy Mikaela Hafströma ("Wykolejony") również obejrzymy głównie dla odtwórcy głównej roli - Anthony'ego Hopkinsa. Gwiazdor wciela się tu w postać kontrowersyjnego księdza Lucasa, którego zajmują mroczne praktyki egzorcystyczne. Czy uda mu się przeciągnąć na "ciemną stronę mocy" sceptycznego ucznia watykańskiego seminarium duchownego? Anthony'emu Hopkinsowi partnerują: debiutant Colin O'Donoghue oraz znana z filmu "Predators" Alice Braga i gwiazda "Łowcy androidów" - Rutger Hauer.

Jeśli na nasze ekrany trafia amerykańska komedia romantyczna, możemy być niemal pewni, że jeśli nie gra w niej Reese Witherspoon, to z pewnością gwiazdą produkcji będzie Jennifer Aniston. Nie inaczej jest w przypadku "Żony na niby" ( recenzja / zwiastun / galeria) Dennisa Dugana - klasycznej komedii pomyłek z romantycznym finałem. Partnerem Aniston jest tu Adam Sandler ("Duże dzieci"), a intryga polega na niewinnym kłamstwie głównego bohatera, który - by zdobyć ukochaną dziewczynę - musi wcześniej udowodnić, że zamierza się rozwieść. Problem w tym, że nie jest żonaty. Jennifer Aniston opanowała już "Sztukę zrywania", teraz zobaczymy, jak poradzi sobie jako "Żona na niby".

Francuskiego reżysera Francoisa Ozona fanom kina przedstawiać nie trzeba, jednak to obsada jego najnowszej komedii "Żona doskonała" ( recenzja / zwiastun / galeria) przyprawia o lekki zawrót głowy. Znaleźć obok siebie miejsce dla dwóch tak ikonicznych gwiazd francuskiego kina, jak Catherine Deneuve i Gerard Depardieu, to nie lada wyzwanie! Aktorzy będą mieli okazję do zaprezentowania na ekranie zarówno komediowych, jak i tanecznych umiejętności. Jednak "Żona doskonała" to nie tylko... doskonała rozrywka, ale też - jak zwykle u Ozona - głos w sprawie miejsca kobiet we współczesnym społeczeństwie.

"Żona doskonała" miała premierę na ubiegłorocznym festiwalu w Wenecji. Na tej samej imprezie po raz pierwszy zaprezentowany został najnowszy obraz Sofii Coppoli "Somewhere. Między słowami" (recenzja / zwiastun / galeria), zdobywając główną nagrodę festiwalu - Złotego Lwa. "Somewhere", co sugeruje polski tytuł filmu, jest rodzajem sequela największego hitu Coppoli "Między słowami". Tym razem jednak akcja filmu rozgrywa się w słonecznej Kalifornii, w słynnym hotelu Chateau Marmont. a bohaterem obrazu jest zmęczony życiem gwiazdor kina Johnny Marco (wspaniały powrót Stephena Dorffa). W roli kilkunastoletniej córki partneruje mu Elle Faning - równie zjawiskowa, choć mniej znana młodsza siostra Dakoty.

Od piątku na ekranach kin oglądać możemy też jedną polską produkcję - nowelowy film Macieja Slesickiego "Trzy minuty. 21:37" ( recenzja / zwiastun / galeria). Tytuł filmu odnosi się do wydarzeń z 9 kwietnia 2005 roku, kiedy dzień po pogrzebie Jana Pawła II miliony Polaków o określonej godzinie wyłączyło światło w domach. Ten symboliczny moment stanowi punkt kulminacyjny trzech osobnych historii, w których zobaczymy świetnych aktorów: Agnieszkę Grochowską, Krzysztofa Stroińskiego, Pawła Królikowskiego i wracającego do kina Bogusława Lindę.

Nadchodzący tydzień przynosi też jedną propozycję dla najmłodszych. To nowy film twórców "Alvina i wiewiórek" - wielkanocna animacja "Hop" (recenzja / zwiastun / galeria). Pomysł jest intrygujący. Wpaść na to, żeby zamieszkana przez zające Wyspa Wielkanocna była wielką fabryką słodyczy? Pyszne! Główny bohater filmu - zając E.B - postanawia jednak opuścić rodzinną wyspę i zrealizować swoje największe marzenie... zostania perkusistą. Udaje się więc do Hollywood.

Ostatnią premierą tygodnia jest niezwykły muzyczny dokument "I tak nie zależy nam na muzyce" (recenzja/ galeria), w oryginalny sposób przedstawiający niezależną muzyczną scenę Tokio. Film zdobył główną nagrodę w konkursie Filmy o Sztuce na ubiegłorocznym festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu i jest nie tylko wspaniałą propozycją dla wszystkich miłośników japońskiej awangardy, lecz także obowiązkową pozycją dla tych, którzy oczekują od dokumentu czegoś więcej, niż tylko rejestracji rzeczywistości.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bogowie | Hollywoodzka gwiazda | Jestem Bogiem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy