Adam Woronowicz: Lubi grać złoczyńców
Zdarzało mu się wcielać w skrajnie różne postaci: bezwzględnych gangsterów, skłonnych do najwyższego poświęcenia duchownych, znerwicowanych inteligentów. We wszystkich wypada wspaniale. W Boże Narodzenie, 25 grudnia, Adam Woronowicz kończy 45 lat.
W pierwszych latach swojej kariery występował przed kamerą sporadycznie. Pojawiał się gościnnie w serialach. Na pierwszym miejscu stawiał teatr. Od 1997 do 2001 roku był związany z Teatrem Rozmaitości w Warszawie, później Teatrem Powszechnym (do 2009 roku) a następnie znów z TR. Na scenie pojawia się do dziś i odnosi na niej ogromne sukcesy.
Woronowicz stał się rozpoznawalny za sprawą roli księdza Jerzego Popiełuszki w filmie "Popiełuszko. Wolność jest w nas" Rafała Wieczyńskiego. Produkcja zebrała słabe recenzje, ale okazała się komercyjnym sukcesem. Uznaniem cieszyła się natomiast jego drobna rola w "Rewersie" Borysa Lankosza. Wcielił się w Józefa, adoratora bohaterki granej przez Agatę Buzek, który stara się zdobyć jej względy niezbyt wyszukanym dowcipem. Kilka minut na ekranie przyniosło Woronowiczowi pierwszą nominację do nagrody Orzeł.
Przełomem w jego karierze okazała się rola gangstera Grubego w "Chrzcie" (2010) Marcina Wrony. Mówiący z niepokojącym spokojem, bezwzględny szef gangu pomógł aktorowi zapobiec zaszufladkowaniu po roli Popiełuszki. Przyniósł mu także nagrodę Orzeł na najlepszą rolę drugoplanową.
W następnych latach Woronowicz wypracował kilka typów postaci, w które chętnie się wcielał. Jednym z nich był znerwicowany inteligent, łączący poczucie wyższości nad innymi z dołującymi go kompleksami. Pierwszy raz miał okazję wcielić się w taką postać w filmie "Baby są jakieś inne" Marka Koterskiego, gdzie zagrał kolejną inkarnację postaci Adasia Miauczyńskiego. Woronowicz z chęcią wciela się także w czarne charaktery: zarówno wulgarnych przestępców ("Pitbull: Ostatni pies" Władysława Pasikowskiego), jak i seryjnego zabójcę ("Czerwony pająk" Marcina Koszałki). Przygotowując się do drugiej z wymienionych ról Woronowicz konsultował się ze współpracownikiem FBI. Jak sam przyznaje, nie przeszkadza mu, że wiele osób kojarzy go z postaciami złoczyńców.
"Takie postaci są dla aktora bardzo ciekawe, jeśli chodzi o pracę nad nimi. Bardziej złożone, intrygujące. Znalazłem swoją niszę i jest mi w niej wygodnie" - powiedział w wywiadzie z Danielem Łukaszewskim.
Woronowicz uważa, że seriale telewizyjne są sztuką równą filmom fabularnym. Chętnie w nich gra, jeszcze chętniej ogląda. Przyznaje, że zdarza mu się zarwać noc, jeśli coś go wciągnie. Pojawił się miedzy innymi w "Pakcie" telewizji HBO. Obecnie występuje w "Diagnozie" (TVN), gdzie wciela się w profesora Jana Artmana, byłego męża głównej bohaterki. Woronowicz przyznaje, że aspektem produkcji, którego nie zapomni do końca życia jest... zapach sztucznej krwi.
"Na dodatek ta ciecz ma to do siebie, że się bardzo klei, co jakiś czas trzeba ją rozcieńczać wodą, po nagraniu sceny trudno ją z siebie zmyć. Zaręczam - wbrew temu, co mogą myśleć niektórzy, nie używamy na planie ketchupu" - żartował w wywiadzie z Anną Bugajską.
W 2018 roku pojawił się w epizodzie w obsypanej nagrodami "Zimnej wojnie" Pawła Pawlikowskiego. Sam wyróżnienie odebrał jednak za inny film - "Kamerdynera" Filipa Bajona. Wcielił się w arystokratę, głowę pruskiej rodziny von Kraussów. Film ukazywał losy Kaszubów na przestrzeni 45 lat - od początków XX. wieku do końca drugiej wojny światowej. Woronowicz znów wcielił się w postać zakompleksioną, dumną i wulgarną. Krytycy byli podzieleni, niektórzy wytykali okropne dialogi - jak kwestię o "mapie Europy wartej twojego tyłeczka", którą von Krauss raczy jedną z sypiających z nim pokojówek. Niemniej podczas Festiwalu w Gdyni w 2018 roku otrzymał za tę rolę nagrodę za najlepszą rolę męską.
W 2019 roku pojawi się w "Kurierze" Pasikowskiego. Szpiegowski thriller jest inspirowany misją Jana Nowaka-Jeziorańskiego podczas drugiej wojny światowej. Woronowicz wcielił się w pułkownika Iranka-Osmeckiego. Premiera filmu przewidziana jest na 8 marca 2019 roku.