Adam Driver w ostatnim filmie Quentina Tarantino?
Quentin Tarantino w charakterystycznym dla siebie stylu, porusza się w przestrzeni niedomówień i domysłów. Po zasugerowaniu, że czas już na emeryturę, pytaniem podstawowym jest, czy dziesiąty film reżysera będzie jego ostatnim? Twórca zapewnia, że wspaniała byłaby ekranizacja "Pierwszej krwi" i że główną rolę powierzyłby Adamowi Driverovi. Ale czy tak właśnie pożegna się z kinem?
Ostatnie lata to dla Adama Drivera pasmo nieustających sukcesów. Nic dziwnego, że zwrócił uwagę jednego z najbardziej wpływowych twórców Hollywood, Quentina Tarantino. W niedawnym wywiadzie, w podcaście “The Big Ticket", reżyser “Pewnego razu... w Hollywood" opowiadał o swoim wymarzonym filmie, w którym widzi Adama Drivera. Tego samego, którego obecnie można podziwiać na ekranie filmie "Dom Gucci".
"Gdybym tylko chciał zrobić dobry film, o którym wiedziałbym, że będzie dobry, sięgnąłbym po powieść Davida Morrella 'Pierwsza krew'. Nie nakręciłbym filmu, który byłby jedynie w oparciu o powieść, a jej ekranizację. Kurt Russell grałby szeryfa, a Adam Driver Rambo. Za każdym razem, gdy ją czytam jestem pod wrażeniem. Dialogi w powieści Davida Morrella są tak fantastyczne, że czytasz je na głos. Byłby to naprawdę dobry film. Ale teraz chcę zrobić coś więcej. Jeśli jednak miałby powstać dobry film, to już tam jest" - powiedział Tarantino.
Choć kolejne próby stworzenia nowej odsłony Rambo spotykały się z mieszanymi odczuciami krytyków, reżyser wierzy, że w tę postać wciąż można tchnąć nowe życie. Uważa, że kluczem do sukcesu, jest jak najwierniejsze odtworzenie powieści "Pierwsza krew". Jednak, czy to będzie jego pożegnanie z Hollywood, trudno powiedzieć, bo jak sam przyznał, nie chce zrobić "tylko dobrego filmu".
Czytaj więcej: Quentin Tarantino nakręci własną wersję "Rambo"?