Reklama

"365 dni": Natasza Urbańska po włosku

Fani Nataszy Urbańskiej mają powód do radości. Aktorka wraca bowiem na duży ekran po dziewięcioletniej przerwie. W filmie "365 dni", który powstał na kanwie bestsellerowego erotyku Blanki Lipińskiej, gra Włoszkę, która chce się zemścić na byłym kochanku.

Fani Nataszy Urbańskiej mają powód do radości. Aktorka wraca bowiem na duży ekran po dziewięcioletniej przerwie. W filmie "365 dni", który powstał na kanwie bestsellerowego erotyku Blanki Lipińskiej, gra Włoszkę, która chce się zemścić na byłym kochanku.
Natasza Urbańska wyznaje, że granie po włosku było dla niej dużym wyzwaniem /Jarosław Antoniak /MWMedia

 Rola Anny wymagała od Urbańskiej znajomości języka włoskiego. Jak gwiazda poradziła sobie z tym wyzwaniem?

"Dostałam bardzo ciekawą propozycję zagrania mocnej, pewnej siebie Włoszki, byłej narzeczonej Massimo, głównego bohatera opowieści. Anna pochodzi z wpływowej rodziny mafijnej. To silna, zdeterminowana, porzucona kobieta, która planuje zemstę na byłym kochanku" - mówi Urbańska w rozmowie z PAP Life.

Dodaje też, że granie po włosku było dla niej dużym wyzwaniem, ale dzięki pomocy, jaką na planie otrzymała od Michele Morrone, odtwórcy roli Massimo, poradziła sobie z tym zadaniem bez problemu.

Reklama

Rola Anny nie była duża, dlatego Urbańska nie miała wielu dni zdjęciowych. Ale jeden z nich zapamiętała doskonale.

"Brałam udział w scenie balu, nakręconej z wielkim rozmachem - setka statystów, tancerzy. Miałam szansę podejrzeć ekipę w pracy, obserwować niesłychanie skupionych głównych bohaterów, mimo wyczerpującego długiego dnia zdjęciowego. Jestem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania twórców filmu" - wspomina aktorka.

Gwiazda zapamiętała też "cudownie pozytywną, oddaną swej pasji" pisarkę Blanka Lipińską, która towarzyszyła ekipie.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: 365 dni (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy