Reklama

Gwiazdy i celebryci w Wenecji

Catherine Deneuve, Uma Thurman, Al Pacino, Ethan Hawke i Emma Stone - to największe gwiazdy zakończonego w sobotę, 6 września, 71. festiwalu filmowego w Wenecji. Jak co roku na czerwonym dywanie pojawiły się też włoskie "gwiazdki" i celebryci.

Jednym z najważniejszych festiwalowych wydarzeń - ze względu na obsadę filmu - był pokaz francuskiego melodramatu "Trois Coeurs" w reżyserii Benoit Jacquota. U boku Catherine Deneuve zagrała w nim jej córka Chiara Mastroianni, a także Charlotte Gainsbourg. Wszystkie przyjechały na Lido.

Gainsbourg przeszła po czerwonym dywanie w blasku fleszy także z okazji specjalnej projekcji drugiej części skandalizującego filmu "Nimfomanka" Larsa von Triera. Specjalnym gościem projekcji była też Uma Thurman, która zagrała w pierwszej części. O weneckiej projekcji głośno było również dlatego, że z powodu mocnych scen na widowni zasłabła kobieta, której trzeba było udzielić pomocy lekarskiej.

Reklama

Al Pacino przyjechał na festiwal w związku z projekcjami dwóch prezentowanych tam filmów ze swoim udziałem: "Manglehom" Davida Gordona Greena i ekranizacji powieści "Upokorzenie" Philipa Rotha, którą wyreżyserował Barry Levinson. Obecność 73-letniego Pacino, którego przedstawiono jednego z największych aktorów wszech czasów, wywołała szał kilku pokoleń jego wielbicielek, a także fotografów. Towarzyszyła mu bowiem 35-letnia przyjaciółka Argentynka Lucila Sola. Podczas konferencji prasowej aktor wyznał, że najbardziej przykro mu z tego powodu, że nie mówi dobrze po włosku.

Ethan Hawke przyjechał do Wenecji jako odtwórca głównej roli w filmie "Good Kill" Andrew Niccola. Wciela się w nim w postać wojskowego, który z Las Vegas wysyła drony na wojnę z talibami w Afganistanie.

Sprawcą największego show na festiwalu był amerykański aktor, reżyser, niegdyś model James Franco, bo właśnie tam nakręcił scenę do swego najnowszego filmu. Franco, który przywiózł na Lido ekranizację powieści Faulknera "Wściekłość i wrzask", zamienił ceremonię wręczenia pomniejszej festiwalowej nagrody w plan filmu "Zeroville". To historia z lat 70. ubiegłego wieku opowiadająca o człowieku, który ma obsesję na punkcie kina.

"Wspólnikiem" amerykańskiego gwiazdora był dyrektor festiwalu Alberto Barbera, który nieoczekiwanie zamiast niego wywołał na scenę podczas ceremonii wręczania nagrody Isaaca Jerome. Ku największemu zdumieniu publiczności James Franco pojawił się wówczas ogolony na łyso, z tatuażem na czaszce i z wąsami. Dopiero potem wyjaśniono widzom, że byli świadkami nakręcenia sceny filmowej, przedstawiającej 35. festiwal w Wenecji w roku 1977. Obecność aktora wywołała prawdziwy szał jego fanek, które oblegały czerwony dywan i mdlały na jego widok.

W Wenecji uczczono przypadające 20 września 80. urodziny Sophii Loren, choć największa gwiazda włoskiego kina nie przyjechała na festiwal. Dedykowano jej wystawę "Wczoraj, dzisiaj, Sophia". Odbyła się też projekcja filmu dokumentalnego, który nakręcił Marco Spagnoli. W filmie-autoportrecie "Sophia opowiada o Loren" można poznać najważniejsze chwile z prywatnego i zawodowego życia gwiazdy. Reżyser przyznał: "Spędziłem rok z Loren, nie spotykając się z nią". Cała jego praca skoncentrowana była na przejrzeniu tysięcy godzin nagrań z jej udziałem.

Na Lido odbył się też pokaz fabularyzowanego dokumentu o Leo Messim, który wyreżyserował Hiszpan Alex de La Iglesia. O argentyńskim piłkarzu rozmawiają jego koledzy z boiska i z dzieciństwa, jego nauczyciele, trenerzy, przyjaciele, pisarze i dziennikarze. Film, uznany wręcz przez część krytyki za "pomnikowy", pełen jest takich epitetów, jak: "najlepszy piłkarz na świecie", "bohater", "nadzwyczajny diament", "istota pozaziemska". W filmie wykorzystano nieznane wcześniej nagrania, przedstawiające Messiego. Na ekranie pojawia się też Diego Armando Maradona, do którego jest porównywany. To on radzi młodszemu koledze: "Nie zwracaj uwagi na to, co o tobie mówią, i tak będziesz największym piłkarzem w historii".

Swoistym nieszczęściem weneckiego święta kina jest zaś to, że na czerwonym dywanie pojawiają się tradycyjnie nie tylko najbardziej oklaskiwane gwiazdy i twórcy światowego kina, ale także telewizyjni celebryci. Włoskie media wiele, wręcz - zbyt wiele - uwagi poświęciły w tym roku przybyciu znanej z telewizji Berlusconiego Argentynki Belen Rodriguez, modelki i celebrytki oraz jej męża, tancerza znanego z talent-show Stefano De Martino. Znani są wyłącznie z tego, że codziennie piszą o nich plotkarskie media.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy