Tamara Gonzales Perea o "Tańcu z Gwiazdami": Uczę się tu fajnie ruszać
Przyszła na świat w Szczecinie, a jej tata pochodził z Panamy. Uwielbia modę, prowadzi bloga i chętnie uczy się nowych rzeczy. Tamara Gonzales Perea wystąpi z Rafałem Maserakiem w półfinale tanecznego show!
Jest pani jedną z faworytek bieżącej edycji. Czy marzy się pani wygrana?
- Zostało nas naprawdę niewielu i dla każdego Kryształowa Kula staje się coraz bardziej realną nagrodą. Trudno przewidzieć, co się wydarzy, ale wygrana sprawiłaby mi ogromną radość. Byłoby to ukoronowanie wielotygodniowych zmagań ze sobą i swoim ciałem, docenienie serca włożonego w treningi i zdobywania kolejnych poziomów umiejętności.
- Poza tym tylko dojście do finału pozwala na wykonanie wszystkich tańców. A każdy z nich to nowa przygoda i wspaniałe wyzwanie. Marzy mi się tango argentyńskie.
Podobno zawsze lubiła pani parkiet?
- Tak, ale taniec towarzyski to coś zupełnie innego. Zaczynałam tu od zera. Wszystko, co dotąd wiedziałam o ruchu, chodzeniu i stawianiu nóg, można było wyrzucić do kosza! Taniec towarzyski rządzi się swoimi regułami. To forma ze ścisłym schematem. Każdy ruch ma swoją mechanikę i uzasadnienie oraz rytm. Warto było trafić do show chociażby po to, żeby się tego dowiedzieć.
Daje pani radę kondycyjnie?
- Zawsze byłam aktywna. Zależy mi na tym, by przy intensywnym trybie życia dbać o zdrowie. Obecnie ćwiczę jogę i brazylijskie jiu jitsu, a wcześniej uprawiałam pole dance. Ale do kondycji lekkoatlety mi daleko. Bywa, że po cięższym treningu bolą mnie wszystkie mięśnie, a zdarzało się, że nie byłam w stanie podnieść nogi. Tymczasem Janek Kliment żartuje, że Asia Mazur, robiąc to samo, nie miała najmniejszych zakwasów! Podziwiam ją za to.
W pani żyłach płynie latynoska krew. A to oznacza wrodzony dryg do tańca?
- Początkowo trudno mi go było obudzić, ale teraz coraz lepiej mi to wychodzi. Poza tym fajnie jest nauczyć się dobrze ruszać.
Rafał Maserak jest dobrym trenerem?
- Wszyscy nasi nauczyciele to znakomici specjaliści. Rafałowi zależy na tym, żeby - oprócz znajomości kroków - w tańcu była odpowiednia energia i czytelne emocje. Każdy występ to inny układ choreograficzny i stroje, a także nowe wcielenie aktorskie.
Zaczynała pani jako blogerka modowa Macademian Girl, ale to zaledwie jedna z form pani działalności zawodowej.
- Mam taką potrzebę, żeby nieustannie się rozwijać. Dlatego wciąż poszukuję nowych dróg i staram się nie zamykać w jednej formie. Oprócz bloga, prowadzę kanał na YouTubie i Instagramie, a także pracuję jako prezenterka w telewizji. Mam też za sobą kilka wyzwań aktorskich. Z każdym rokiem umacniam swoją pozycję w branży modowej. Do tego piszę książkę.
Czym się pani w niej zajęła?
- Stylem. Będzie inna niż tradycyjne poradniki. Nie chcę sprzedawać gotowych recept na to, "jak być Paryżanką, Szwedką czy Koreanką". Wolę zachęcić kobiety do szukania inspiracji w sobie, własnych upodobaniach i charakterze. To ważne, żeby taką analizę przeprowadzić, bo tylko wtedy można odnaleźć swój styl. Podpowiem, jak zrobić to w zaciszu własnego domu, krok po kroku, żeby osiągnąć efekt jak u profesjonalnej stylistki.
- Niezmiennie uważam, że ubiór jest przedłużeniem tego, co każdy z nas ma w środku. Wrócę do pisania po programie, bo treningi nie pozostawiają miejsca na nic innego.
Planuje pani odpoczynek po programie?
- Oj tak, na pewno wybiorę się na jakieś wakacje. Może bliżej lata, ale czuję, że będę potrzebowała odpoczynku, żeby przygotować się na nowe wyzwania.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj