"Ślub od pierwszego wejrzenia": Eksperyment z uczuciami
Program TVN nazywany, jeszcze przed premierą, najbardziej kontrowersyjną nowością tej jesieni, to w rzeczywistości nie reality show, a dokument, który śmiało może konkurować z rozrywkowym programem Jedynki "Rolnik szuka żony".
Zagubieni, samotni, zrezygnowani, spragnieni uczucia. Tacy są bohaterowie "Ślubu...". Poznajemy ich podczas "miłosnego eksperymentu", który wykonywany jest przez troje ekspertów: antropologa prof. Bogusława Pawłowskiego, kierownika Katedry Biologii Człowieka Uniwersytetu Wrocławskiego, seksuolog Monikę Staruch i psychologa Piotra Mosaka.
Eksperyment polega na dobraniu poszczególnych uczestników castingu w pary. Pomóc w tym mają wielogodzinne rozmowy, testy psychologiczne, analiza wymiarów czy zapachów. Dzięki tym danym naukowcy próbują zabawić się w swatki i połączyć najbardziej zbliżone do siebie osoby. Cała zabawa polega jednak na tym, że partnerzy poznają się dopiero podczas... ślubu!
- Ideą tego eksperymentu jest to, aby pokazać, że nie nad wszystkimi decyzjami mamy całkowitą kontrolę. W miłości dużą rolę odgrywają czynniki, których nie zawsze jesteśmy świadomi. Chcemy sprawdzić, czy kierując się wyłącznie nauką możemy znaleźć idealnego partnera i stworzyć szczęśliwy oraz trwały związek - tłumaczył Grzegorz Madej, producent programu.
Jak na informację o rychłym zamążpójściu czy ożenku zareagują rodzice i przyjaciele par? Czy wszyscy połączeni zgodnie z miłosnym algorytmem zgodzą się na udział w eksperymencie? Kim są osoby, które zdecydowały się na tak szalony krok?
Nie chcąc zdradzać zbyt wiele, możemy powiedzieć, że wszyscy "dopasowani" to osoby koło 30. roku życia, będące wcześniej w nieudanych związkach, pochodzące z dużych miast, przeważnie z wyższym wykształceniem. Nigdy się nie widzieli, nie poznali nawet swoich imion ani żadnych danych osobowych czy szczegółów z życia, tak by nie mogli wytropić się w internecie, na portalach społecznościowych.
Cały eksperyment był trzymany w wielkiej tajemnicy. Reakcje rodzin i przyjaciół na informacje o ślubach nie są reżyserowane, podobnie jak to, co stanie się tuż po ceremonii: pary zamieszkają ze sobą i będą się poznawać i próbować żyć ze sobą przez miesiąc. Po tym czasie zdecydują, czy nadal chcą być razem czy też biorą rozwód.
Trudno zrecenzować program czy ocenić biorących w nim udział ludzi. Dużym jego plusem jest realizm, brak zabawowej konwencji. Uczestnicy przyszli tu w konkretnym celu, naprawdę wierzą, że uda się im znaleźć miłość na resztę życia. Z drugiej jednak strony spragnieni rozrywki widzowie mogą oczekiwać, że TVN podążył w stronę własnej wersji programu "Rolnik szuka żony" i wprowadził element rywalizacji... To jednak nie do końca sprawdziło się w przypadku innego formatu - "Kto poślubi mojego syna?".
Tym razem stacja stawia na emocje i uczucia. Czy to się sprawdzi? Ocenicie sami już 3 października o 22:30 w TVN!