Popielewicz pokaże siłę rodzinnych więzi
Do "Super Rodzinki" Agnieszka Popielewicz zaprasza gwiazdy i ich najbliższych. Rozmawia z nimi m.in. o dzieciństwie oraz drodze do sławy.
Co jest największą wartością "Super Rodzinki" - nowego programu, który prowadzisz?
Agnieszka Popielewicz: - Staram się pokazywać siłę i znaczenie rodzinnych więzi. Przekazuję, że warto trzymać się razem i kultywować tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przedstawiam gwiazdy nie tylko przez pryzmat dorosłego życia, przyjaciół i znajomych. O naszych bohaterach rozmawiam z ich rodzicami i, jeśli to możliwe, z dziadkami. Seniorzy są wyjątkowo dumni ze swoich wnuków. Mają do opowiedzenia mnóstwo ciekawych anegdot. Ich obecność na planie sprawia, że atmosfera robi się naprawdę ciepła.
Bardziej chcesz się koncentrować na dzieciństwie gwiazd, niż na ich obecnym życiu?
- Staram się to wypośrodkować tak, aby dla widzów program był jak najbardziej ciekawy.
Fakt, że ty sama jesteś już żoną i matką, ma jakiś wpływ na kształt talk-show?
- Myślę, że nie. Bowiem zawsze byłam osobą bardzo rodzinną. Żyję blisko z rodzicami i krewnymi. Teraz, mając pewne doświadczenia rodzicielskie i małżeńskie, może mi być tylko łatwiej prowadzić "Super Rodzinkę", niż byłoby to wcześniej.
W programie rozmawiasz o tym, co dla ciebie jest najważniejsze.
- Rzeczywiście. Często powtarzam, że w moim życiu na pierwszym miejscu znajduje się rodzinna. Potem długo, długo nic i dopiero cała reszta. Mam wyczucie do tego, o co pytać moich rozmówców. Bo wiem, jak jest wśród najbliższych - czasem lepiej, czasem gorzej. Są momenty wspaniałe oraz trudne takie, jak odejście ukochanych osób czy też choroby. Myślę więc, że umiem o tym wszystkim rozmawiać.
W "Super Rodzince" odkrywasz dzieciństwo gwiazd. A jaką ty byłaś dziewczynką?
- Jak mówi moja mama, do ukończenia pierwszego roku życia zachowywałam się jak idealne dziecko, które tylko spało i jadło. Potem zaczęłam rozrabiać. Wykazywałam dużo energii, a w głowie miałam mnóstwo pomysłów. Jako dziewczynka skakałam po płotach. Nie można mnie było ubierać w sukienki, bo zaraz je gniotłam i brudziłam rajstopki.
- Poza tym przejawiałam cechy artystycznej duszy i byłam społecznicą. Wszyscy, którzy mnie znają, podkreślają to, że zawsze chciałam pomagać innym. Kiedy kończył się rok szkolny, to przynosiłam do domu wszystkie kwiaty ze szkoły, żeby się nie zmarnowały przez wakacje, i zasłony do prania. Podobnych sytuacji mogłabym wymieniać mnóstwo. O wielu sama w dorosłym życiu nie pamiętałam, ale przypomnieli mi o nich rodzice.
Twoja córka w lutym skończyła rok. Jak godzisz obowiązki zawodowe z macierzyńskimi?
- Tak samo jak na początku drogi zawodowej mam mnóstwo do zrobienia, ale radzę sobie ze wszystkim. Uważam, że najważniejsze jest ustalenie pewnych priorytetów i umiejętne gospodarowanie czasem. Cieszę się, że mogę korzystać z pomocy wspaniałej niani - cioci, która mieszka obok nas i jest bardzo zaufaną osobą.
Nie każdy wie, że poza telewizją realizujesz też inne projekty.
- Tworzę portal internetowy, który poświęcony jest organizowaniu ślubów i wesel. Oprócz tego przygotowuję wielkie wydarzenia medialne - to znaczy prowadzę imprezy, ale równie często występuję po tej drugiej strony, jako kreator strategii marketingowych i PR-owych. Ponadto zajęłam się także sprawami politycznymi.
Brzmi tajemniczo i ciekawie. Co chcesz przez to powiedzieć?
- Tego jeszcze nie będę zdradzała. Przyjdzie na to odpowiedni czas!
Rozmawiała Aleksandra Lipiec.
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!