Reklama

Magda Gessler: Proces kosztował mnie wiele nerwów

Z konfliktu ze mną właściciele Doliny Charlotty zrobili sobie reklamę - twierdzi Magda Gessler. Jej zdaniem ponad pięcioletni proces negatywnie wpłynął na jej wizerunek i stał się przyczyną wielu hejterskich komentarzy pod jej adresem. Gwiazda TVN nie ukrywa, że konflikt kosztował ją wiele nerwów, odczuwa więc satysfakcję, że wreszcie się zakończył.

Z konfliktu ze mną właściciele Doliny Charlotty zrobili sobie reklamę - twierdzi Magda Gessler. Jej zdaniem ponad pięcioletni proces negatywnie wpłynął na jej wizerunek i stał się przyczyną wielu hejterskich komentarzy pod jej adresem. Gwiazda TVN nie ukrywa, że konflikt kosztował ją wiele nerwów, odczuwa więc satysfakcję, że wreszcie się zakończył.
Magda Gessler nie ukrywa radości z zakończenia toczącej się od pięciu lat sprawy /Jarosław Antoniak /MWMedia

Magda Gessler zatrzymała się w obiekcie Dolina Charlotty w 2013 roku, gdy w pobliskim Słupsku nagrywała kolejny odcinek programu "Kuchenne rewolucje". Jak twierdzi, otrzymała wówczas pokój o gorszym standardzie niż zamawiany, jej oczekiwań nie spełniła także obsługa hotelu. W wywiadach nie kryła złej opinii o nadmorskiej placówce, określając ją nawet mianem antyhotelu. Właściciel Doliny Charlotty, spółka Tourtrend, oraz menadżer Mirosław Wawrowski, zapewniali natomiast, że zrekompensowali gwieździe niewygody, ona natomiast nie chciała opłacić rachunku podczas wyjazdu z hotelu.

Reklama

- To była zwyczajnie konsumencka sprawa, ponieważ wymagałam pewnej odpowiedzialności za to, co oni robili lub nie robili i ich zachowanie było po prostu nieprofesjonalne - mówi Magda Gessler agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Restauratorka twierdzi, że upominała się jedynie o swoje prawa, twierdząc, że jej rachunek za noclegi w Dolinie Charlotty był zbyt wysoki. Usiłowała skontaktować się z osobą mogącą podjąć decyzję w tej kwestii, jednak bez powodzenia - pracownik ten nie był dostępny nawet telefonicznie. W sprawę zaangażował się nawet prezydent Słupska Maciej Kobyliński, który próbował interweniować u Mirosława Wawrowskiego. Restauratorka twierdzi, że wystarczyłyby przeprosiny ze strony hotelu, by sprawa została zakończona. Tymczasem zarówno ona, jak i Mirosław Wawrowski złożyli do sądu pozwy o pomówienie, co zdaniem Magdy Gessler negatywnie odbiło się na jej wizerunku medialnym.

- Zamiast przyznać się, przeprosić, że to nie było tak załatwione, bo osoby odpowiedzialne po prostu nie miały odpowiedzialności, tylko właściciel miał odpowiedzialność - zwyczajnie zrobili sobie z tego formę reklamy, oskarżając mnie o rzeczy, które były nieprawdą. Nie da się ukryć, że był to hejt, który bardzo mi szkodził, psuł moją opinię - opowiada Gessler.

Pierwszy wyrok, wydany przez Sąd Rejonowy w Słupsku, był niekorzystny dla restauratorki. Został on zmieniony przez słupski Sąd Okręgowy, który uniewinnił Magdę Gessler w kilku zarzutach, w przypadku ostatniego natomiast umorzył warunkowo postępowanie na rok ze względu na dotychczasowy brak karalności restauratorki. Jednocześnie sąd zmienił uniewinniający początkowy wyrok dotyczący Mirosława Wawrowskiego, uznając jego winę, również warunkowo umorzył postępowanie. Z tym rozstrzygnięciem nie zgodził się jednak właściciel Doliny Charlotty.

- Pani Gessler uważała od samego początku, że w tej sprawie mówiła prawdę, a jeżeli użyła słowa nieadekwatnego, to wyłącznie z powodu emocji uzasadnionych przebiegiem całego postępowania oraz tym zdarzeniem, które miało miejsce w Dolinie Charlotty - mówi mec. Roman Giertych, pełnomocnik Magdy Gessler.

Adwokaci Mirosława Wawrowskiego wnioskowali o kasację do Sądu Najwyższego, ten jednak oddalił kasację jako bezzasadną. Zdaniem Romana Giertycha oznacza to koniec sprawy, wyrok Sądu Najwyższego jest bowiem prawomocny i nie podlega jakiemukolwiek zaskarżeniu. W mediach społecznościowych Magda Gessler ogłosiła ostateczne zwycięstwo w sporze z Doliną Charlotty, co właściciel obiektu określił jako manipulację z jej strony.

- W oświadczeniu spółka napisała, że nie została przyjęta wina spółki, co jest dosyć oczywiste, bo w postępowaniu karnym toczy się sprawa w odniesieniu do osób. Tu oskarżonym był właściciel Doliny Charlotty, a nie spółka i to jego wina została uznana, a Sąd Najwyższy jego kasację w tym zakresie oddalił jako oczywiście bezzasadną - mówi mec. Roman Giertych.

Magda Gessler nie ukrywa radości z zakończenia toczącej się od pięciu lat sprawy. Żałuje jedynie, że proces trwał tak długo, pochłaniając czas i energię związanych z nim osób. - Bardzo cieszę, że to się skończyło. Bardzo żałuję, że to tak długo trwało i że tyle ludzi zmarnowało swój cenny czas, że zmarnowałam tyle nerwów - podsumowuje restauratorka.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Magda Gessler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy