Reklama

Maciej Orłoś scenarzystą

Maciej Orłoś - scenarzystą, Szymon Bobrowski - reżyserem. Aktorzy znaleźli się w obsadzie Teatru Telewizji "Prezent dla towarzysza Edwarda G".

Tytułowy Edward G., to oczywiście I sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Reżyser Janusz Dymek, w oparciu o wspomnienia bezpośredniego świadka opisywanych zdarzeń, Stefana Szlachtycza, postanowił przybliżyć pewien charakterystyczny epizod dotyczący tej postaci.

Otóż reżyser Stefan Szlachtycz (Szymon Bobrowski) w 1977 roku otrzymał tak zwaną "propozycję nie do odrzucenia". Przed Barbórką towarzysze z bliskiego otoczenia I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka postanowili zrobić mu niespodziankę. Podczas uroczystości związanych z górniczym świętem odsłonić miano pomnik legendarnego przodownika pracy socjalistycznej Wincentego Pstrowskiego i nakręcić o nim film, który byłby dodatkową niespodzianką dla "Pierwszego". Problem w tym, że na realizację filmu pozostały tylko trzy miesiące.

Reklama

Stefan Szlachtycz przystąpił więc do działania, aby w rekordowym tempie wykonać plan pracy. Partii tak bardzo zależało na tej niespodziance, że gotowa była zrealizować film choćby przy użyciu wojska. Film ukończona dosłownie w ostatniej chwili, a Szlachtycz w nagrodę otrzymać miał specjalną nagrodę w wysokości 70 tys. zł. Niespodzianka okazała się jednak przewrotna. Nagrodę dostał ktoś inny, przed Szlachtyczem zaś zamknęły się drzwi do Telewizji.

"Niespodzianka" wyjaśniła się znacznie później. Okazało się bowiem, że Gierek Pstrowskiego nienawidził. Niespodzianka okazała się wielkim niewypałem, a Szlachtycz kozłem ofiarnym. Film nie ujrzał nigdy światła dziennego.

"Reżyser, którego gram, dostał bardzo odpowiedzialne zadanie zrobienia filmu o przodowniku pracy Pstrowskim. W trakcie realizacji spotyka się z wieloma przeciwnościami, powstaje film, a konsekwencje tego są dla mojego bohatera bardzo nieprzyjemne. Zapraszam do obejrzenia spektaklu, bo dotykamy problemów lat trudnych, takich, o których młodzi ludzie nie mają bladego pojęcia. Dla mnie kopalnią wiedzy o tamtych czasach jest reżyser Janusz Dymek, a poza tym filmy Barei" - przyznał Szymon Bobrowski.

Reżyserowi pomaga scenarzysta, którego gra Maciej Orłoś. "To redaktor, postać realna - Zygmunt Wiśniewski" - wyjaśnia Pan Maciej, który przed chwilą razem z Szymonem Bobrowskim siedzieli w granatowym Fiacie 125 p i "mknęli" Gierkówką do Katowic.

"Bardzo interesująca podróż "stacjonarna" zabytkowym już Fiatem 125 p. A propos Gierkówki - mój tata pracował przy jej budowie jako radca prawny. Kilka razy bywałem na tej budowie, gdzieś na wysokości Piotrków Trybunalski, Tomaszów Mazowiecki. Do tej pory pamiętam moment, kiedy powstawała Gierkówka" - wspomina Maciej Orłoś. Ogólnie, jak sam przyznaje, są to wspomnienia ambiwalentne.

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: niespodzianka | szymon | film | scenarzysta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy