Joanna Moro: Mężczyźni wolą blondynki?
Cała Polska zakochała się w niej, gdy grała Annę German. Joanna Moro nie boi się przemian - tańczyła też w "Tańcu z gwiazdami", a teraz leczy zwierzaki we wsi Majaki jako nowa Sylwia Kubus w "Blondynce". I bardzo to lubi!
Praca z dziećmi i zwierzętami to jedno z najtrudniejszych wyzwań. W serialu "Blondynka" zwierząt nie brakuje. Jest się z czym mierzyć?
Joanna Moro: - Pracując z dziećmi i zwierzętami, inaczej gospodaruje się czasem. Nigdy do końca nie wiadomo, jak zareagują. Mimo wszystko, z dziećmi kontakt jest łatwiejszy, ponieważ można z nimi po-rozmawiać, odpowiednio je poinstruować. Zwierzęta, nawet te wytresowane, pozostawiają duży margines dla improwizacji. I ta nieprzewidywalność mi się podoba. Najfantastyczniejsze dni zdjęciowe to te, kiedy na planie są zwierzęta. Nie przeszkadza mi smród obory, ani to, że niektóre zwierzaki są brudne (śmiech).
Czy w dzieciństwie miała pani pod opieką jakieś zwierzątka?
- Tak. Psy, z którymi chodziłam na spacery. W Wilnie, gdzie się wychowałam, babcia hodowała króliki, dla których zbierałam trawę. Nie można było zbierać mokrej, bo im szkodzi.
A z jakimi konkretnie zwierzętami stanęła pani twarzą w twarz w "Blondynce"?
- Z bykiem, kozą, krowami, psami, kotami, szczurem, świnkami wietnamskimi... Te ostatnie były dla mnie nowością. Bo choć w dzieciństwie miałam do czynienia ze zwierzętami, później zniknęły z mojego życia. Byłam zajęta studiami, pracą, dziećmi...
Pani synowie, Mikołaj i Jeremi, nie prosili dotąd o zwierzaka?
- Są na to za mali. Gdy podrosną na tyle, by zrozumieć, że zwierzę trzeba karmić, wychodzić z nim na spacer, opiekować się nim, porozmawiamy. Obecnie chodzę z nimi na jazdę na kucykach. Taki kontakt jest potrzebny. Sama czuję wspaniałą energię, kiedy gram ze zwierzętami.
Zdarzyły się na planie nieprzewidziane sytuacje z udziałem czworonogów?
- Dzik nam uciekł. Na szczęście, zdążyliśmy zrobić wcześniej kilka ujęć. Były dobre, więc reżyser był zadowolony. Dzika, niestety, nie udało się już złapać. To była śmieszna historia. Na scenę z dzikiem czekaliśmy bardzo długo - w kostiumach, fryzurach, makijażu. Trzeba było zrobić specjalne ogrodzenie w lesie, żeby dzik nie uciekł. Najpierw stawiane były płotki, potem ogrodzenie pod prądem. Okazało się, że dla dzika to żadna przeszkoda. Za trzecim podejściem staranował ogrodzenie.
Zapamiętała pani inne, równie ciekawe zdarzenia na planie?
- Chętnie wspominam dzień, gdy nagrywaliśmy scenę pępkowego u Auguścików, którym urodził się syn. Na planie pojawiło się mnóstwo aktorów. Była to dla mnie niesamowita uczta, bo siedziałam przy jednym stole z Marianem Dziędzielem, Ewą Konstancją Bułhak, Izą Dąbrowską, Andrzejem Grabowskim, Krzysztofem Pluskotą, Tomaszem Borkowskim. Cała wieś i prawie cała obsada. Bawiliśmy się wyśmienicie! A ponieważ były to nocne zdjęcia, mieliśmy być doświetleni z góry, z balonu. Czekaliśmy więc, aż balon napełni się helem i uniesie w powietrze. Niestety, nie chciał się napełnić. Czekaliśmy do szóstej rano. I tak ze scen nocnych zrobiły się poranne. Ale impreza była udana.
"Blondynka", pod względem strojów, to chyba dla pani ogromny przeskok po "Tańcu z gwiazdami"? Od szpilek po gumowce....
- Prywatnie jestem naturalna, to w pracy uwielbiam się przebierać. Stroje w "Tańcu z gwiazdami" miałam przepiękne. Mogłam się poczuć jak księżniczka, bogini. Przeżyłam niesamowitą podróż w czasie, podczas której przenosiłam się z epoki do epoki. Kreacji było mnóstwo, jedna piękniejsza od drugiej.
Sylwia nie może się ubierać jak księżniczka...
- Ustaliłyśmy z kostiumografką, że jej stroje będą adekwatne do zawodu: brudne, obdarte spodnie, gumowe buty. Prawdziwa pani weterynarz!
Jak się pani czuje jako najpopularniejsza blondynka w Polsce?
- To duża odpowiedzialność. Staram się przede wszystkim wykonywać swoją pracę najlepiej, jak mogę, i cieszę się, że mi jej nie brakuje.
Mężczyźni wolą blondynki?
- Mam nadzieję (śmiech).
Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz.
Pierwszy odcinek nowej serii "Blondynki" już w niedzielę, 7 września, o 20:25 w TVP1. Tego samego dnia Joanna Moro pojawi się również w programie "Jaka to melodia?".