Jacek Kurski: Zaprzeczam, jakoby miało dość do linczu
Prezes TVP Jacek Kurski zaprzeczył, jakoby podczas niedzielnego meczu pomiędzy Legią Warszawa a Lechią Gdańsk został obrzucony przedmiotami przez kibiców warszawskiego klubu.
Jacek Kurski, wielki kibic Lechii Gdańsk, był obecny podczas decydującego o tytule mistrza Polski niedzielnego meczu na stadionie Legii Warszawa. Prezes TVP oglądał go z loży VIP dla działaczy i przedstawicieli gdańskiego klubu. Według relacji niektórych dziennikarzy Kurski, który miał ze sobą szalik oraz flagę Lechii, prowokował kibiców Legii. Miał zostać zwyzywany, opluty oraz oblany piwem.
"Zdecydowanie zaprzeczam, jakoby miało dojść do linczu czy rzucania przedmiotami. Było tylko kilka wrogich okrzyków" - Kurski wyjaśnił w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
"To był najbardziej dramatyczny moment sezonu. Okazało się, że mimo świetnej gry Lechia nie wystąpi w europejskich pucharach. Jestem człowiekiem kochającym piłkę i lechistą z krwi i kości. Trenowałem w tym klubie jako trampkarz, potem przez wiele lat działałem w organizacjach kibicowskich. Poczułem zew kibica" - dodał prezes TVP.
Kurski wyjaśnił, że kiedy kibice Legii zaczęli krzyczeć w jego stronę, "szybko schowałem flagę Lechii".
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który dał stołecznej drużynie tytuł mistrza Polski. Lechia ostatecznie uplasowała się na 4. pozycji.