Reklama

Igor Kwiatkowski o programie "Śpiewajmy razem. All Together Now"

- To program, który nie przekreśla marzeń. To, że ktoś nie zyskał aplauzu, nie oznacza, że ma z nich rezygnować – mówi Igor Kwiatkowski, gospodarz niezwykłego talent show, kiedyś związany z kabaretem Paranienormalni.

- To program, który nie przekreśla marzeń. To, że ktoś nie zyskał aplauzu, nie oznacza, że ma z nich rezygnować – mówi Igor Kwiatkowski, gospodarz niezwykłego talent show, kiedyś związany z kabaretem Paranienormalni.
Igor Kwiatkowski poprowadzi nowy program Polsatu "Śpiewajmy razem. All Together Now" /AKPA

- Dobrze mi w roli prowadzącego muzyczne show - przyznaje Igor Kwiatkowski. Popularny satyryk ma też w planach realizację serialu komediowego.

- Od wielu lat była we mnie taka tęsknota, żeby trochę popróbować nowych rzeczy, stąd decyzja o tak dużej zmianie w moim życiu - komentuje swoje głośne odejście z kabaretu Paranienormalni.

Kiedy jakiś czas temu rozmawialiśmy, mówił pan, że szykuje się nowy projekt z pana udziałem. No i proszę - mamy talent show "Śpiewajmy razem..."! Czy prywatnie pan śpiewa?

Igor Kwiatkowski: - Moja rodzina mogłaby coś o tym powiedzieć. (śmiech) Często słyszę od dzieci: "Tata, mógłbyś przestać?". Uwielbiam śpiewem wyrażać emocje, choć szerzej jestem znany jako komik.

Reklama

Jest pan osobą publiczną i świetnym satyrykiem, stand-uperem. Gdyby tak nie było, rozważałby pan start w takim show?

- Musiałbym to przemyśleć. Czuję wszystkie emocje, których doświadczają nasi uczestnicy. To są zazwyczaj ludzie pewni siebie. Kiedy jednak stają przed jurorską ścianą, w świetle reflektorów i wpatruje się w nich sto par oczu, to łatwo nie jest.

- Swoją drogę sceniczną zacząłem od polsatowskiego programu "Debiut". To był taki "Idol" dla aktorów. Pewności siebie mi brakowało, ale wiedziałem, co chcę robić. Zająłem drugie miejsce.

- Wracając do uczestników, mają szansę zaprezentować się na wielkiej scenie, ale gdy gasną światła, wraca proza życia. Trzeba znaleźć swoje miejsce w show-biznesie. Wierzę, że ci utalentowani dadzą sobie radę, niezależnie od jurorskich werdyktów.

A jaka jest pańska rola w programie poza tym, że dba pan o dobrą atmosferę? Służy pan ramieniem tym, którym się nie powiodło?

- Zdecydowanie! Wprawdzie blisko jestem tylko z finalistami, którzy walczą, by przejść dalej, ale wspieram ich z całych sił. Dbam też o serdeczny klimat i mam nadzieję, że to mi się udaje.

Wróćmy do jurorów. Okiełznanie setki osobowości reprezentujących skrajne nurty muzyczne jest wyzwaniem.

- O tak. Każdy z sędziów chciałby się wypowiedzieć, widzę, jak się wiercą i słyszę: "Dlaczego do mnie nie podszedłeś, miałem takie fajne przemyślenia!". Nie jestem w stanie udzielić głosu wszystkim.

Na planie musi być niezły chaos.

- Zdarza się. (śmiech) Najważniejsze jednak, że napędza nas pozytywna energia i bardzo się lubimy. Czasami żałuję, że nie mamy tu formuły "making of". Setka osób, plus ja, dostaje głupawki rycząc hity Just Five albo jakiś przebój ABBY. Atmosfera przypomina bardzo udaną domówkę.

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk

***

Pierwszy odcinek programu "Śpiewajmy razem. All Together Now" zobaczymy w środę, 5 września, wieczorem w Polsacie.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Igor Kwiatkowski | Śpiewajmy razem All Together Now
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy