Bojkot TVP to zły pomysł?

"Z mieszanymi uczuciami przeczytaliśmy zarówno list wybitnego reżysera, jak i liczne wypowiedzi wybitnych osobistości świata kultury. Z jednej strony cieszy nas niezmiernie fakt, że dzięki "Gazecie Wyborczej" zabrzmiało głośno ''nie'' dla polityki w telewizji publicznej. Z drugiej zaś strony wepchnięcie nas, dziennikarzy, realizatorów, operatorów, scenografów i innych pracowników twórczych od wielu lat pracujących w telewizji, do jednego worka z kolesiami kolejnych prezesów, mocno nas zabolało" - czytamy w liście związków zawodowych w TVP do "Gazety Wyborczej".

Pracownicy TVP zwracają uwagę, że łatwiej jest namawiać do bojkotu, a trudniej szukać winnych. Twierdzą, że winę ponoszą politycy na czele z premierem i ministrem skarbu (pełni funkcje właścicielskie), którzy nic nie robią by zmienić publiczne media. Związki zawodowe TVP twierdzą, że bojkot to zły pomysł.

"Przez ostatnie lata my, pracownicy twórczy telewizji i nasi koledzy z radia publicznego, pozostawieni byliśmy samym sobie, nikt nam nie pomógł, kiedy ekipy nasłane przez SLD, PiS, LPR i Samoobronę wyrzucały doświadczonych fachowców na bruk, w to miejsce przyjmując swoich(...) Kogo zbojkotujecie? Nas, ludzi, którzy w tych warunkach próbują ocalić resztki tego, co jest jeszcze do uratowania. Nas, którym nad głową wisi niezawiniona przez nas groźba zwolnień" - czytamy w liście.

Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się w poniedziałek (6 kwietnia 2009 roku). Osobistości świata kultury i życia publicznego podpisały się pod apelem Krzysztofa Krauzego, który namawia widzów, by 3 maja 2009 roku nie oglądali telewizji publicznej, której misję - jak pisze - realizują byli neonaziści oraz wszechpolacy, których widzowie nie wpuściliby do swoich domu. Z kolei TVP w dzień bojkotu planuje wprowadzić do ramówki atrakcyjne pozycje programowe.