Agnieszka Sienkiewicz: Nie szastam pieniędzmi
Jako serialowa Dorota doskonale wie, jak uwieść bogatego prezesa. W prawdziwym życiu Agnieszce Sienkiewicz nie w głowie takie intrygi
Dorota z "Przyjaciółek" wciąż namawia na ślub swojego partnera. Czy w końcu dopnie swego i stanie na ślubnym kobiercu?
Agnieszka Sienkiewicz: - Faktycznie, stara się, jak może, żeby zostać panią prezesową. Już nawet zamieszkała z Łukaszem (Mikołaj Krawczyk - przyp. red.). Niestety, jej plany wciąż krzyżuje jego była żona, która notorycznie podrzuca Dorocie ich dziecko. Moja bohaterka nie radzi sobie najlepiej z Maciusiem, a w dodatku boli ją, że to nie ona jest na pierwszym miejscu. Zaczyna więc prowadzić wojenkę z byłą żoną swojego partnera, na szczęście dużo przy tym śmiechu.
Przy Łukaszu Dorota może pozwolić sobie na rozrzutne życie, ostatnio nawet urządziła mu mieszkanie.
- Dorotka nigdy nie ukrywała, że szuka faceta z zasobnym portfelem. Dlatego też nic jej nie powstrzymuje, żeby szastać pieniędzmi narzeczonego. Urządza mu dom, bo przecież prezesowi nie przystoi skromnie mieszkać. Efekt jest dość pałacowy, w bardzo złym guście.
A ty prywatnie bywasz rozrzutna?
- Nie, choć są dwie rzeczy, na które nie żałuję pieniędzy - podróże oraz prezenty dla bliskich. W wakacje wybrałam się w podróż życia, która trwała prawie trzy tygodnie. Była to dość kosztowna wycieczka, dlatego regularnie co miesiąc odkładałam na nią z pensji. Lubię też obdarowywać moich bliskich, zwłaszcza moją ukochaną siostrzenicę. Ale w życiu codziennym nie szastam pieniędzmi, zawsze staram się mieć oszczędności na czarną godzinę. Poza tym mam kredyt mieszkaniowy, więc muszę się jakoś zabezpieczać na wypadek, gdybym kiedyś znudziła się widzom.
W "Przyjaciółkach" grasz wspólnie z czterema popularnymi aktorkami. Nie ma między wami żadnych niesnasek?
- Zdjęcia mam głównie z Małgosią Sochą, bardzo rzadko uczestniczę w scenach w pełnym babskim zestawie. Nie ma między nami żadnych spięć i nie rywalizujemy ze sobą. Być może wynika to również z tego, że jest to naprawdę intensywna praca i nie ma tu czasu na fochy.
Jak radzisz sobie z popularnością? Czujesz się pod obstrzałem mediów?
- Myślę, że moja medialna bytność jest zupełnie nienachalna. Unikam wyjść niezwiązanych z moją pracą, w ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiłam się na oficjalnych imprezach zaledwie dwa razy. Dzięki temu mam dużo spokoju i media raczej nie pchają się z butami w moje życie.
Rozmawiała Paulina Masłowska.