Akcja filmu rozgrywa się w transylwańskiej miejscowości pełnej cichych uprzedzeń i zadawnionych urazów, które eksplodują wraz z pojawieniem się w tutejszej piekarni nowych pracowników: emigrantów ze Sri Lanki. Ksenofobia to chleb powszedni w regionie zamieszkanym przez kilka narodowości, więc wspólny wróg może okazać się użyteczny. Ten motyw to tylko jeden z wielu wątków, które się tutaj splatają. Miłość, dziecięca trauma, komiczny eko-aktywizm, wrażliwe męskie ego – to wszystko tworzy wschodnioeuropejski gordyjski węzeł. Wszyscy w nim dzisiaj tkwimy, nie umiejąc go ani przeciąć, ani rozwiązać.
Jakże prosta jest metafora kryjąca się za tytułem ostatniego filmu Cristiana Mungiu. Obraz uzyskany dzięki prześwietleniu może nas uspokoić lub potwierdzić najgorsze obawy, czające się od dłuższego czasu z tyłu głowy. Oczywiście rumuński autor nie nakręcił ponad dwugodzinnego dzieła, by poklepać swoich widzów po głowie i powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Inna sprawa, że samo krzyczenie "jest...
Czytaj więcej