Kim jest Królowa aniołów? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta ani jednoznaczna. Podobnie jak niezwykle wyrafinowany estetycznie i intelektualnie drugi film Mariusza Grzegorzka nawiązujący do obsesji i świata wyobraźni jego oryginalnego debiutu „Rozmowa z człowiekiem z szafy”. Królowa jest niezwykłą dziewczyną. Miała trudne dzieciństwo, po którym odziedziczyła ciągoty do ucieczek w świat urojony. Jest przekonana, że nawiązuje kontakt z istotami boskimi. Jest symboliczną, nierzeczywistą postacią, jakimś sennym majakiem.
Królowa aniołów dzieje się w dwóch planach czasowych. Wątek współczesny opowiada o lekarzu Jakubie (Mariusz Jakus) i krachu jego miłosnego związku z nauczycielką Marią (Gabriela Muskała). Podczas nocnego dyżuru w szpitalu Jakub pomaga uspokoić cierpiącego chłopczyka. Przeżywa wstrząs, który popycha go w wewnętrzną podróż w czas przeszły, w regiony dzieciństwa, do genezy jego lęków i frustracji. Ta sama para aktorów wciela się w księdza i pokojówkę. Druga historia miłosna, przeplatająca się równolegle z pierwszą, rozgrywa się w szlacheckim dworze w końcu XIX wieku, gdzie Maria opiekuje się schorowaną dziedziczką Elżbietą (Zofia Rysiówna). Córka Elżbiety, Zofia (Dorota Pomykała) spodziewa się dziecka. Jest zgorzkniała, rozhisteryzowaną kobietą - opuszczoną przez ojca dziecka, i nie może odnaleźć się w życiu. Grzegorzek nie opowiada historii realistycznych. Królowa aniołów jest filmowym snem - porwanym, pulsującym, halucynacyjnym. Jest filmem pełnym zaskakujących obrazów, tworzących prawdziwy "film nadrealny". W tej kunsztownej i przebogatej formie wysmakowane, hasowskie kadry ze szlacheckiego dworu sąsiadują z obrazami niczym z heavy metalowego teledysku, kolor z surową czernią i bielą, pozytyw obrazu zmienia się nagle w negatyw lub pulsującą izohelię. Ale Królowa aniołów nie jest przecież popisem reżyserskiej oryginalności Grzegorzka. Jej "dwuczasowość" wyraźnie wskazuje na uniwersalny wymiar filmu skupiającego się na opisie skali związków uczuciowych między kobietą i mężczyzną. Tę wspólnotę ludzkich dramatów i radości podkreśla wspólna, rodzinna fotografia aktorów grających bohaterów, którzy na końcu filmu - niczym po zakończonym spektaklu - zrzucają maski granych przez siebie osób.
Bohaterowie Królowej aniołów przypominający postaci z filmów Andrzeja Żuławskiego (Trzecia część nocy, Diabeł, Kobieta publiczna) - żyją wstrząsani konwulsjami i histerycznym krzykiem wyrażającym ból samotności i głód miłości przechodzącej w nienawiść.
"Królowa aniołów jest filmem o zmaganiu ze światem. Jest wylizywaniem się z ran, które świadomie i nieświadomie zadajemy sobie nawzajem. Jest egzorcyzmem...
"Królowa aniołów jest dramatem o potrzebie miłości albo też o tym, jak zamknięte w skorupkach swych istnień istoty ludzkie nie umieją kochać, choć bardzo...