Reklama

"Królowa aniołów": MÓWI REŻYSER MARIUSZ GRZEGORZEK

"Królowa aniołów jest filmem o zmaganiu ze światem. Jest wylizywaniem się z ran, które świadomie i nieświadomie zadajemy sobie nawzajem. Jest egzorcyzmem wypędzającym z mego życia demony bezsensu i depresji, pełnym determinacji poszukiwaniem nadziei. Chciałem bardzo zrobić film ‘niejednoznaczny, rozwibrowany’, czarowny i szorstki jednocześnie. Film pozornie niejednorodny, posklejany z różnych rzeczywistości, emocji, losów ludzkich, który jednak w jakiś szalony sposób zawierałby w sobie klarowność i siłę. Nie bójcie się tego filmu, nie uciekajcie przed nim zmęczeni chorą rzeczywistością. Ten film jest pocałunkiem. Królowa aniołów jest próbą przedstawienia filmu, który wyjątkowo skutecznie opiera się słowom. Siłą rzeczy scenariusz ten koncentruje się na konstrukcji dramaturgicznej oraz nakreśleniu portretów przyszłego filmu. Mimo starań, bardzo trudno było mi opisać esencjonalne elementy tego filmu, które moim zdaniem stanowić będą o jego sile.

Reklama

Są to:

- sugestywna, docierająca do możliwie najgłębszych pokładów emocji i interpretacja aktorska;

- pulsujący, niespokojny sposób narracji;

- mięsista, kolażowa faktura oparta na bardzo różnych nośnikach począwszy od taśmy 35 mm, a skończywszy na rejestracji na taśmie VHS. (...)

Królową aniołów napisałem w absolutnej zgodzie z samym sobą. Wierzę, że film będzie zawierał w sobie niepokojącą siłę i że pomimo tego, iż operuje intencjonalnymi, nierealistycznymi środkami wyrazu może zaproponować widzowi coś komunikatywnego i przejmującego. Wierzę w spięcie pomiędzy czymś precyzyjnie, konsekwentnie przygotowanym i skonstruowanym, a improwizacją, poszukiwaniem i wyzwalaniem rzeczy ledwo przeczuwalnych."

Fragment eksplikacji scenariusza

"Ten film jest wołaniem o pomoc. Ludziom, nie tylko młodym, trudno uporać się ze świadomością skrajnego analfabetyzmu emocjonalnego i prowincjonalizmu, który nas otacza. Ciekawy i okrutny przykład, który zaprowadził mnie ostatnio na granicę załamania nerwowego, to sytuacja w redakcji filmowej naszej telewizji. (...) Walka o Królową aniołów wyssała ze mnie prawie całą energię. Znam takich, których to zniszczyło. Trzeba być niezwykle odpornym, żeby nie dać się zeżreć tej chorej i upokarzającej sytuacji.

Nie jest mi łatwo zmierzyć się z tym, co starałem się tu opisać, ale chcę mimo wszystko podjąć rozpaczliwą próbę wypowiedzenia tego, co czuję, całej mojej frustracji. Mój projekt jest bardzo ryzykownym i trudnym dla mnie przedsięwzięciem. Chcę mówić o braku emocjonalnej komunikacji między ludźmi, o braku wzajemnego między nimi szacunku, ale mówić tak, żeby te emocje budzić i budować, a nie żeby pogłębiać istniejącą dezintegrację. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy tego filmu, wydaje mi się, że będzie bardzo wyrazisty i na tym, przyznaję, szalenie mi zależy. Film z gatunku filmów dygotu, filmów drżenia. Z perspektywy bólu, a nie harmonii, równowagi, czy też siły płynącej ze zrozumienia i oswojenia świata. Z pozycji szczura zamkniętego w klatce."

"Kino", październik 1998

"Wreszcie uznałem, że warto zrobić film. Po Rozmowie z człowiekiem z szafy uzmysłowiłem sobie, że ludzie nie chcą oglądać takich filmów, jakie ja chcę kręcić. Zgubiłem poczucie sensu tego, co robię. Dlatego uciekłem od kina i odnalazłem się w teatrze. Królowa aniołów absolutnie nie jest kompromisem i jestem z tego bardzo dumny. Zapowiada się film malowniczy - choć strasznie posępny, jak zawsze w moim wykonaniu - ma optymistyczne zakończenie, niesie nadzieję i światło. Zawsze szukam w kinie czegoś intensywnego, przejmującego, baśniowego. To będzie okrutnie realistyczna, a jednocześnie baśniowa historia. Chciałem, żeby stronę wizualną filmu kształtowały dwa przeciwieństwa. Z jednej strony energia wypływająca z pięknej, wysmakowanej formy (ma ona dotyczyć części "dawno temu"), a z drugiej - ekspresja tzw. syfu medialno-wideo (w części współczesnej). Te pozornie odległe estetyki chciałem mieszać i kontrastować. Forma ma być pozornie spokojna, grzeczna jak martwa natura z winogronem, ale jednocześnie powinna mieć w sobie coś chorego, niepokojącego. Przywiązuję ogromną wagę do montażu i na tym etapie mogą się pojawić różne, bardzo zwariowane pomysły, które na razie tylko przeczuwam. Najważniejsza jest jednak energia psychologiczna tego, co się dzieje na ekranie, a więc aktorstwo, na które stawiam przede wszystkim.

"Film" wrzesień 1999

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Królowa aniołów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy