Walka z małżeńską rutyną
"Nocna randka", reż. Shawn Levy, USA 2010, dystrybutor Imperial-Cinepix, premiera kinowa 14 maja 2010 roku.
Czyżby nastała moda na komedie małżeńskie z wątkiem sensacyjnym? Po "Słyszeliście o Morganach?" i "Dorwać byłą" do kin zawitała "Nocna randka". Jednak tym razem twórcy filmu gwarantują nam zabawę na przyzwoitym poziomie.
Phil i Clara to stateczna para zbliżająca się do czterdziestki, wychowują dwójkę słodkich dzieciaków, mieszkają na przedmieściach Nowego Jorku, z dala od wielkomiejskiego zgiełku i mają pracę, z której mogą być zadowoleni. Wpadli jednak w sidła rutyny - nie mają dla siebie wiele czasu, zaś codzienność zamieniła się w monotonny cykl rytuałów. W ich małżeńskim życiu nie ma miejsca na spontaniczność i odrobinę szaleństwa, nawet seks stał się tylko nudnym obowiązkiem.
Pewnego wieczoru Phil i Clara postanawiają coś zmienić - ona ubiera się w elegancką sukienkę, on wskakuje w najlepszy garnitur i jadą na podbój miasta, do najpopularniejszej restauracji na Manhattanie, licząc dość naiwnie, że w piątkowy wieczór znajdą wolny stolik. Oczywiście dla takich szaraków z New Jersey miejsce może znaleźć się tylko w barowej poczekalni. Jednak Fosterowie nie dają za wygraną - podszywają się pod innych gości knajpy i udaje im się choć na chwilę skosztować wielkomiejskiego blichtru. Niestety ta "nieoczekiwana zamiana miejsc" będzie Phila i Clarę drogo kosztować - staną się bowiem obiektem poszukiwań skorumpowanych gliniarzy, będących na usługach groźnego mafioza (Ray Liotta po solidnym solarium).
Fabuła filmu nie należy do wyszukanych. Wątek sensacyjny jest banalny, oparty na najpopularniejszych kliszach. Skorumpowani policjanci groźnie marszczą twarze, mafia rządzi podziemnym światem porno biznesu, znany polityk lubi zabawić się w towarzystwie striptizerek (bądź dla odmiany striptizerów, czego doświadczy niespodziewanie Phil). Małżeństwo Fosterów nie pozostanie osamotnione w walce z bezprawiem, stąd obowiązkowe postacie hiperuczciwych stróżów prawa oraz speca od namierzania wszystkich i wszystkiego (w domu ma gabinet, przypominający bazę NASA).
Pomimo nagromadzenia tylu stereotypów film Levy'ego ogląda się bez grymasu zażenowania na twarzy. Wielka w tym zasługa Steve'a Carella i Tiny Fey, którzy tworzą świetnie dobrany duet - wiarygodny, swojski i autentycznie zabawny, przez co my, skromni widzowie, kibicujemy im nie tylko w groźnej potyczce z bandziorami, ale również w walce o odzyskanie małżeńskiej energii.
Autorzy scenariusza mają świetny słuch do dialogów i wyczucie w konstruowaniu niezłych gagów. Kilka scen z "Nocnej randki" to prawdziwe komediowe perełki. Do kina warto zawitać choćby dla brawurowej ucieczki nowojorskimi ulicami dwóch samochodów przyczepionych do siebie zderzakami, "erotycznych" pląsów przy rurze w wykonaniu Phila i Clary, czy restauracyjnych zabaw w zgadywanie historii gości siedzących przy sąsiednich stolikach.
6/10