Reklama

"W pół drogi": Umieranie na ekranie

Nagrodzone w Cannes (sekcja Un Certtain Regard) "W pół drogi" Andresa Dresena to opowieść o ostatnich miesiącach życia pewnego mężczyzny, u którego lekarze stwierdzają guza mózgu. Oswoić śmierć będzie starała się także jego rodzina.

Kiedy filmowi bohaterowie dowiadują się, że mają raka, zazwyczaj starają się za wszelką cenę walczyć z wyniszczającą fizycznie i psychicznie chorobą; gdy zaś zostaje im już tylko kilka miesięcy życia - najczęściej robią to, na co nigdy nie starczyło im wcześniej odwagi. W filmie niemieckiego reżysera Andreasa Dresena "W pół drogi" lekarska diagnoza brzmi jak bezwarunkowy wyrok śmierci, widzowie zaś przed niemal dwie godziny seansu będą przyglądać się, jak umiera człowiek.

Pierwsza scena "W pół drogi" przypomina fragment filmu dokumentalnego. Mężczyzna i kobieta w gabinecie lekarskim, wpatrzeni w doktora informującego ich o nieuleczalnym i nieoperowalnym guzie mózgu jednego z nich. Dopiero po chwili zorientujemy się, kto jest chory oraz uświadomimy sobie, że para jest małżeństwem. Andreas Dresen - twórca, którego dość dobrze kojarzy już canneńska publiczność - nie upiększa otwierającego ujęcia swego filmu; nieruchoma kamera ustawiona blisko twarzy bohaterów nadaje inicjującemu akcję "W pół drogi" momentowi paradokumentalny nastrój. Wrażenie to nie opuści nas do końca seansu.

Reklama

Wybranie przez doświadczonego niemieckiego reżysera optyki, którą kojarzymy z dokonań kina niefabularnego, wydaje się być czymś więcej niż tylko estetyczną zagrywką; z materiałów prasowych możemy dowiedzieć się, że lekarz, który informuje bohaterów o śmiertelnym guzie, jest prawdziwym doktorem; scena nakręcona została zaś w jego własnym gabinecie. Także pielęgniarka, która pomagać będzie kobiecie w opiece nad coraz bardziej chorym mężem, nie jest zawodową aktorką, lecz w rzeczywistości pracownicą służby zdrowia. Intencja Dresena wydaje się być czysta jak łza - jeśli zmierzyć mamy się w kinie z tematem śmierci, musimy doświadczyć jej w jak najbardziej dotkliwy sposób, tak jakbyśmy sami przeżywali dramat kogoś nam bliskiego. Ten film boli.

Dresen już w swym wcześniejszym obrazie - dostrzeżonym przez jury niepokornej canneńskiej sekcji Un Certain Regard filmie "Cloud 9" (2008) - poruszał temat pozostający we współczesnym kinie we wstydliwym ukryciu. Bohaterką tamtego obrazu była starsza kobieta, która po 30 latach małżeństwa zakochała się w innym mężczyźnie. Dresen pokazał romans emerytowanych kochanków w całej wydobytej na światło dzienne cielesności; spychana w cień przez kulturę popularną świadomość śmiertelności ciała jest też głównym tematem "W pół drogi".

Obraz Dresena to film nieznanego w Polsce aktora Milana Peschela, który w roli Franka ma okazję do zaprezentowania pełnej palety fizjologicznych metamorfoz. To jego bohater jest w ścisłym centrum ekranowych wydarzeń, Dressen akcentuje jego dominującą pozycję na ekranie obdarzając go też statusem narratora - Frank korzysta z iPoda, realizując wideodziennik swej choroby, który staje się w istocie świadectwem jego dramatu w większym stopniu niż kamera reżysera.

Dla mnie jednak aktorsko trzyma w ryzach "W pół drogi" Steffi Kühnert, której twarz znana jest polskiej widowni z niewielkiej roli w "Złotej wstążce" Michaela Hanekego. Ona ma też w istocie trudniejsze zadanie - podczas gdy Peschelowi pozostaje efektowne wicie się w paroksyzmach nagich instynktów, mądra kreacja Kühnert stanowi emocjonalną równowagę dla jego brawurowych, balansujących na granicy aktorskiego ekshibicjonizmu szarż. Jemu po prostu udaje pokazać się umieranie, ona nadaje ekranowej śmierci ciężar egzystencjalnego tragizmu.

6,5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"W pół drogi", reż. Andreas Dresen, Niemcy 2011, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 31 sierpnia 2012

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | umieranie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy