W ramach odbywającego się w Toruniu 20. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest pokazano "Monday um Zehn" Mareille Klein - niemiecką komedię obyczajową, w której udział wzięli polscy aktorzy: Zbigniew Zamachowski oraz Gabriela Muskała. Jeśli komuś zapaliła się lampka, ostrzegająca przed produkcją opartą na najprostszych stereotypach, dotyczących naszych rodaków i sąsiadów zza zachodniej granicy, uspokajam - nic z tych rzeczy. Niestety, trudno uznać komedię Klein za w pełni udaną.
Helga (Urlike Willenbacher) jest sześćdziesięciolatką, wiodącą samotny żywot od kiedy mąż porzucił ją dla innej. W wyniku wypadku kobieta musi chodzić o kulach, co znacznie utrudnia jej codzienne czynności. W dodatku Iza (Gabriela Muskała), jej zaufana pomoc domowa, wybiera się na urlop, a na swoje zastępstwo rekomenduje Ryszarda (Zbigniew Zamachowski). Mężczyzna jest złotą rączką, o sprzątaniu nie ma jednak bladego pojęcia. W dodatku nie zna on niemieckiego, a z Helgą stara się komunikować po angielsku, który z kolei jest jej obcy. Mimo początkowych trudności między dwójką zawiązuje się przyjaźń, a później coś więcej. Szybko pojawia się jednak proste pytanie - co ludzie powiedzą?
Trudno dziwić się oporom bohaterki, by pochwalić się nowym związkiem przed najbliższymi - otaczają ją bowiem najgorsi ludzie na świecie. Najlepsza przyjaciółka to skąpa i samolubna plotkara, były mąż przy pierwszej okazji oskarża Ryszarda o kradzież, córka bez końca przekłada swój przyjazd, a gdy w końcu się zjawia, okazuje się pozbawioną wrażliwości socjopatką, która w dzieciństwie zagłodziła domowego kanarka. Pozostali znajomi traktują polską złotą rączkę jak przybysza z kosmosu i zasypują go nietaktownymi pytaniami.
Komedia często stoi na skrajnościach, ale w wypadku "Monday um Zehn" niezręczności wynikające z zachowania bohaterów nie bawią, a tym bardziej nie sposób traktować ich serio.
Film Klein sprawdza się natomiast jako opowieść o dwójce życiowych rozbitków, którzy odnajdują w swoim towarzystwie bezpieczną przystań. Szczególnie dobrze wypada Zamachowski jako nieco zagubiony sześćdziesięciolatek, sprawny w pracy, ale zupełnie nieradzący sobie w sytuacjach towarzyskich. Świetnie wypadają początkowe sceny, w których mężczyzna zabiera się do roboty, gdy tylko nie potrafi się porozumieć z pracodawczynią. Inna sprawa, że robi wszystko, tylko nie to, czego chciała od niego Helga. Tym większa szkoda, że twórcy, zamiast na związku pary protagonistów, skupiają się na relacji kobiety z jej otoczeniem.
Niemrawa satyra na nowobogackich i wątki odpychających bliskich dominują nad kameralną historią miłosną, natomiast realizacja przywodzi na myśl film telewizyjny. Nie dziwi więc, że "Monday um Zehn" trafia do polskich odbiorców niemal rok po swojej premierze w Niemczech. Zamachowski pozostaje jasnym punktem produkcji, która poza nim zdaje się nie mieć za dużo do zaoferowania.
5/10
"Monday um Zehn", reż. Mareille Klein, Niemcy/Szwajcaria 2021
20. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Tofifest odbył się w Toruniu od 28 czerwca do 3 lipca 2022 roku.
Zobacz też:
"Elvis": Magnetyzm, charyzma, talent, look [recenzja]
"Jennifer Lopez: Halftime": Z kamerą u J.Lo [recenzja]
"Kobieta na dachu": Pomykała superstar [recenzja]
"Po miłość / Pour l'amour": Kobieta w potrzasku [recenzja]
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.