"Terrifier 2. Masakra w święta": Ten slasher naprawdę przeraża i szokuje [recenzja]

Kadr filmu "Terrifier 2. Masakra w święta" /materiały prasowe

Wydłubywanie oczu, patroszenie, skalpowanie, jedzenie bijącego serca - to tylko kilka mniej sadystycznych zabaw klauna o imieniu Art. "Terrifier 2" obrósł mitem filmu, na seansie którego widzowie mdleją i wymiotują. Kampania reklamowa była udana, skoro kosztujący zaledwie 250 tys. dolarów film zarobił w kinach 12 milionów.

"Terrifier 2. Masakra w święta": Przeraża i szokuje

"Nie chcę, by ludzie mdleli podczas seansu. To surrealistyczne" - kokietował w jednym z wywiadów reżyser Damien Leone, który pewnie skakał z radości, że film "Terrifier 2. Masakra w święta", kontynuacja jego radykalnie niskobudżetowego horroru z 2016 roku (35 tys. dolarów budżetu!), skradła halloweenowy sezon 2022 roku. Klaun Art pojawił się pierwszy raz w innym niskobudżetowym horrorze z 2013 roku "Cukierek albo psikus" Leone, który miał poczucie, iż niewystarczająco wyeksploatował postać. Dał jej więc dwa filmy, które pewnie będą miały kolejne sequele.

Reklama

Trudno stworzyć magnetyczną postać klauna mordercy w kinie, naznaczonym wizerunkiem Pennywise’a i jego mutacji z dziesiątek innych horrorów. A jednak niemy Art (David Howard Thornton) przeraża, szokuje i momentami rzeczywiście może przyprawić o mdłości. Jest przeciwieństwem, paplającego nieustannie, klauna Kapitana Spauldinga o twarzy Siga Haiga z "Domu tysiąca trupów" Roba Zombie.

Krwawy i sadystyczny mim zachowuje się jak Freddie Krueger pozbawiony języka. Pajacuje, pląsa nad flakami swoich ofiar i wyjmuje z noszonego wszędzie czarnego worka na śmieci kolejne zardzewiałe narzędzia tortur z radością dziecka, pukającego do kolejnych drzwi na Halloween.

"Terrifier 2. Masakra w święta" nie udaje niczego, czym nie jest. To 100 procentowy slasher gore, momentami ocierający się o klasyki lat 70. i 80., jak "Czarodziej Gore" ojca chrzestnego gatunku Hershella Gordona Lewisa czy "Demony 2" Lamberto Bavy, choć głównie czerpiący z grindhousowego kina, które po reaktywacji przez duet Tarantino/Rodriguez ("Death Proof", "Planet terror", "Maczeta") zagościło na stałe jako inspiracja dzisiejszych twórców slasherów.

"Momentami scenariusz nie ma żadnego sensu"

Leone już na napisach początkowych stylizuje film na produkcje VHS, podlaną syntezatorami imitującymi Johna Carpentera. Nie wchodzi jednak w metapoziom parodii gatunku, co robi już co drugi współczesny twórca slasherów, pukający do trumny Wesa Cravena. "Terrifier 2" jest topiącą się w wannie krwi groteską, ale jednocześnie wygląda jak klasyk gatunku. Podobną drogą poszedł Ti West w tegorocznym "X".

Jak przystało na reguły slashera gore, wszystko rozgrywa się w halloweenową noc i rocznicę krwawej rzezi, którą oglądaliśmy w pierwszym filmie, więc ofiarami klauna będą znów nastolatki. Sienna (Lauren LaVera) i Jonathan (Elliott Fullam) kilka lat wcześniej stracili ukochanego ojca, który pozostawił po sobie stos niepokojących rysunków. Na jednym z nich Sienna jest Valkirią, która trzyma w ręku głowę klauna. Rodzeństwo ma koszmarnie prorocze wizje i sny, których sens poznajemy w absurdalnie krwawym finale.

Leone jest uroczy w upajaniu się swoją miłością do makabreski. "Terrifier 2" trwa dwie i pół godziny (sic!), podczas których widzowie zobaczą najbardziej sadystyczne tortury, które mogą zawstydzić Eli Rotha w jego "Hostelu". W kilku scenach przydałyby się nożyczki, które zamiast wbijać się w oczodoły, mogłyby przyciąć długość filmu. Leone otwiera kilka furtek, do których zapomina zajrzeć i momentami jego scenariusz nie ma żadnego sensu. Niemniej jednak kupuję to, bo jest ten film szczery i prawdziwie autorski.

"Terrifier 2. Masakra w święta": Absurdalność przemocy

Nie ma u Leone żadnych gwiazd i hollywoodzkiego stempla, więc przez cały seans czuć ducha niszowego kina gore. Absurdalność przemocy jest tak gargantuiczna, że ostatecznie wywołuje oczyszczający śmiech. Jest ten slasher zaskakująco dobrze wyreżyserowany. Mnie los nastolatków przejął i kibicowałem im w walce z niemym klaunem oraz upiornym duchem 10-letniego dziecka, które było jego ofiarą. Prawdziwie przerażający duet, który w filmie produkowanym przez wielkie studio stałby się pewnie zbyt groteskowy. Leone bawi się sadyzmem i nie ma ambicji choćby twórców "Piły", którzy nadali Jigsawowi kolejnych warstw.

"Terrifier" ma moc kina gore lat 70., która w dobie kolejnych true crime dokumentów Netflixa o seryjnych mordercach jest potrzebna. Fascynacja seryjnymi mordercami jest dziś niezdrowo pompowana przez popkulturę. Leone przebija tą fascynację krwawą prostotą. Zostańcie na napisach końcowych, bo tam Leone z ironicznym spojrzeniem na fetysz Marvela zapowiada trzecią odsłonę krwawej rzezi klauna Arta. Możliwe, że przerodzi się to w coraz bardziej komercyjną serię, ale ten film ma wciąż ducha "Martwicy mózgu" Petera Jacksona.

7/10

"Terrifier 2. Masakra w święta" ("Terrifier 2"), reż. Damien Leone, USA 2022, dystrybutor:, premiera kinowa: 23 grudnia 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Terrifier 2. Masakra w święta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy