Reklama

Siła wolności, siła obrazu

"Ludzie Boga", reż. Xavier Beauvois, Francja 2010, dystrybutor Gutek Film, premiera kinowa 28 stycznia 2011 roku.

Nagrodzony Grand Prix na festiwalu w Cannes film Xaviera Beauvois przypomniał mi o "Wielkiej ciszy" Philipa Gröninga sprzed kilku lat. Gdzieś u źródeł wyczuwa się podobne podejście do rzeczywistości, kina, opowieści, jak w kontemplacyjnym dokumencie o życiu mnichów w Wielkiej Kartuzji. W filmie Beauvois jednak owa obserwacja codzienności grupy benedyktynów naznaczona zostaje nie tylko narastającymi napięciami politycznymi w Algierii, ale również przez nieuchronny tragiczny koniec, którego jesteśmy świadomi od samego początku.

Reklama

Akcja obrazu Beauvois rozgrywa w ciągu kilku miesięcy roku 1996 w Algierii. Rząd rozpoczyna regularną walkę z ekstremistycznymi ruchami islamskimi, które zażądały m.in. opuszczenia kraju przez cudzoziemców. Następuje eskalacja przemocy i terroru. Grupa mnichów z małego klasztoru w wiosce Tibhirine odmawia ochrony wojskowej oraz wyjazdu z kraju. Mnisi wkrótce zniknęli. Do ich porwania przyznało się jedno z radykalnych ugrupowań. W kilka miesięcy później odnaleziono przy drodze głowy brutalnie zamordowanych zakonników.

"Wyjazd to nie oznaka tchórzostwa. To wolność, której ci ludzie na ulicy nie mają", mówi algierski polityk mnichom, którzy po raz kolejny odmawiają wyjazdu z kraju. Film Beauvois to w gruncie rzeczy nie tyle traktat o wewnętrznej sile człowieka i wierze, co zapewne byłoby bliskie światopoglądowo reżyserowi, lecz jest to piękna refleksja o wielu twarzach ludzkiej wolności. Owszem, i o wewnętrznej sile, jednak tej, która pozwala zmierzyć się z ową wolnością. Gdzieś podskórnie bliskie może egzystencjalizmowi Sartre'a, nomen omen, ateistycznemu.

Wolność oznacza wybór wszelkiego rodzaju. Tak rozumiana wolność wyzwala od lęku przed śmiercią. Jak mówi w pewnym momencie brat Luc: "Nie boję się śmierci, jestem wolnym człowiekiem". Beauvois skupia się na drodze dochodzenia do owych wyborów. Mnisi żyją w idealnej symbiozie z islamskimi mieszkańcami wioski. Zgodnie z zasadą "ora et labora" nie tylko współuczestniczą w życiu małej osady, ale wręcz ją współtworzą. Stanowią gałąź, podporę całej społeczności, jak określi to jedna z mieszkanek. Leczą, karmią, wspierają, pomagają i nie ingerują w religię. To sytuacja pięknego ekumenizmu, gdzie jedna strona stara się zrozumieć i uszanować drugą. W tę idealną rzeczywistość wkrada się jednak przemoc.

Akcja filmu skupia się przede wszystkim na dylemacie mnichów - zostać czy wyjechać? Dylemat rodzący napięcie między członkami grupy. Każdy kieruje się innymi przesłankami, każdy ma swoje powody do takiej a nie innej decyzji, każdy w końcu ma inne granice wewnętrznej siły i odporności na lęk. Beauvois w pięknych, ascetycznych zdjęciach rozwija opowieść niespiesznie, budując napięcie poprzez sam fakt wyczekiwania na to, co nieuchronnie stać się musi. Owszem, porusza, ale może pozostawić też nutę niedosytu. Konsekwentne ograniczenie perspektywy do grupy zakonników sprawia bowiem, że obraz ich relacji ze światem zewnętrznym i sam świat zewnętrzny ulegają zubożeniu. Czy rzeczywiście wszyscy mieszkańcy byli aż tak pozytywnie nastawieni do cudzoziemców? Skąd zatem biorą się owi ekstremiści? Napięcia w samym zakonie wywołane koniecznością wyboru redukują napięcia z samą rzeczywistością. I rzucane komentarze polityka, że radykalne ruchy to pokłosie kolonializmu, wydają się tylko dodatkiem, który mógłby przerodzić się w coś więcej.

Wynika to jednak z wrażliwości Beauvois wyraźnie zafascynowanego postawą mnichów, z pietyzmem oddającym hołd ich wyborom, ukazujący ich rozterki tylko po to, by tym mocniej wybrzmiało samo zakończenie. Odwołująca się do Ostatniej Wieczerzy z muzyką Czajkowskiego z "Jeziora Łabędzi" scena posiłku bohaterów tuż przed porwaniem może z jednej strony irytować, z drugiej, to logiczne i konsekwentne zakończenie wynikające z samego klimatu filmu. Podobnie jak Gröning twórca "Ludzi Boga" siłą obrazu pragnie stworzyć rodzaj filmowej medytacji, która w przeciwieństwie do "Wielkiej ciszy" nie tyle hipnotyzuje, co autentycznie wciąga i porusza.

7/10



Nie wiesz, w którym kinie możesz obejrzeć film "Ludzie Boga"? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ludzie Boga | siła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy