"Plan na miłość": Miłość na wspomaganiu [recenzja]

Lily James i Shazad Latif w filmie "Plan na miłość" /materiały prasowe

Zderzenie kultur. Para bohaterów, która nie dostrzega, że jest sobie pisana. Sporo przeszkód po drodze. Szczęśliwe zakończenie. Przepis na komedię romantyczną może wydawać się prosty, lecz diabeł tkwi w szczegółach. "Plan na miłość" wychodzi z tej próby z tarczą. To naprawdę udana miłosna historia.

"Plan na miłość": Małżeństwo aranżowane w XXI wieku?

Shekhar Kapur, urodzony w Pakistanie w 1945 roku (wtedy jeszcze kolonii brytyjskiej), mieszkający od lat w Wielkiej Brytanii, filmową ścieżkę rozpoczął od znanych filmów hinduskich na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Na arenie międzynarodowej zasłynął filmowymi opowieściami o królowej Elżbiecie - "Elizabeth" (1998) i "Elizabeth: Złoty wiek" (2007). Potem nakręcił jeszcze krótkie formy w filmach nowelowych, jak "Zakochany Nowy Jork" i kilka seriali. "Plan na miłość" to jego powrót po latach do długiego metrażu. Powrót, dodajmy, bardzo udany.

Reklama

Komedia romantyczna Kapura stawia przewrotne pytanie, czy w dobie aplikacji randkowych, z pozoru nieskończonych możliwości wyboru partnera, wolności osobistej, nie lepiej wspomóc się swatką lub swatem? Czy na początku musi być wielkie bum? Czy może do miłości lepiej powoli dojrzeć?

Trzydziestoletnia Zoe (świetnie pasująca do formuły angielskiej komedii romantycznej Lily James), doceniana reżyserka filmów dokumentalnych, randkuje dużo, lecz bez rezultatu. Nikt ostatecznie nie spełnia jej oczekiwań. Dziewczyna wychowała się w domu sąsiadującym z rodziną z Pakistanu. W dzieciństwie bawiła się z dziećmi sąsiadów, z którymi nadal utrzymuje kontakt. Decyzja jednego z nich, Kaza (sympatyczny Shazad Latif), który decyduje się na aranżowane małżeństwo, staje się inspiracją do jej kolejnego dokumentu.

Dla Zoe decyzja Kaza jest kompletnie niezrozumiała, nieprzystająca do współczesnego świata, do urodzonego w Wielkiej Brytanii wykształconego lekarza. Śledząc jednak drogę Kaza do małżeństwa, rozmawiając z jego rodziną, w końcu podróżując do Pakistanu na jego ślub, odkrywa, że miłość, związek i małżeństwo nie jest tak czarno-białe, jak jej się wydawało. Może od tej innej odległej kultury można się czegoś nauczyć?

Ona szuka wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, a on?

Tutaj jednak odpowiedź też nie jest tak oczywista. Za scenariusz do filmu odpowiedzialna jest Jemima Goldsmith Khan, dla której jest to debiut fabularny. Zderzenie dwóch kultur, brytyjskiej i pakistańskiej, zna od podszewki, bo swego czasu była żoną pakistańskiego krykiecisty i polityka Imrana Khana (do zeszłego roku premiera Pakistanu). W jej historii kultura Pakistanu jest barwna, ciekawa, ale ma swoje ciemne strony. Khan, na ile pozwala konwencja gatunkowa, niuansuje swoją historią i kulturowe smaczki.

Swatanie? Cóż, to samo robi wszak matka Zoe, Cath (Emma Thompson skrada każdą scenę, w której się pojawia). To zafascynowana kulturą sąsiadów samotna rozwódka, trochę ekscentryczna, która marzy, by w końcu córka znalazła partnera i założyła rodzinę. Z kolei decyzja Kaza podszyta jest szacunkiem do rodziców, jak i pewną tajemnicą rodzinną, ale do pewnego stopnia wychodzi z podobnych lęków, które ma Zoe. Ona szuka wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, wielkiego bum, ale boi się zaangażować. On ów stan zakochania uważa za chorobę psychiczną i szaleństwo, któremu woli się nie poddawać. I podobnie jak Zoe wybiera bezpieczną strefę, tylko że w jego przypadku oznacza to wybór partnerki przez swata lub rodziców.

W "Planie na miłość" pojawiają się raz bardziej, raz mniej subtelne wątki brytyjskiej arystokracji i księżnej Diany, ze słynnym cytatem z księcia Karola i wywiadu zaręczynowego. Łącząc fakt znajomości Jemimy Khan z Dianą, niektórzy widzą aluzje między Zoe i Kazem do związku Diany z pakistańskim lekarzem. Wnioski chyba za daleko idące, lecz przypomnienie o aranżowanych małżeństwach arystokracji jest całkiem na miejscu w kontekście problemu, który podejmuje film. Wszak związek Karola i Diany też był "wspomagany", a miało to miejsce nie tak dawno temu.

"Plan na miłość" podąża za regułami gatunku. Jest oczywiście przewidywalny, czasem mało realny, ale naprawdę uroczy. Za słodkimi obrazkami i chwytliwymi dialogami udało się Khan i Kapurowi umiejętnie zniuansować zderzenie kultur, z którego narodzi się miłość. Owszem, trudno ocenić, co ostatecznie próbują powiedzieć o aranżowanych małżeństwach i jak je oceniają. Uważam jednak, że jest to mocna strona filmu, który nie ustawia wszystkiego w czarno-białej perspektywie.

Wielkie wesele w Pakistanie ujawni wypełzającą z każdego kąta obłudę. Każdy, jak się okazuje, udaje. Po drugiej stronie płotu nie jest jednak lepiej. Bohaterowie przybierają swoje maski. Dostosowują się do społecznych oczekiwań, czy są one wyznaczane przez tętniący życiem Londyn czy Pakistan. "Plan na miłość" to pstryczek zarówno ten pakistański, jak i zachodni nos, bo rewiduje nasze wyobrażenia na temat odległej kultury. Czasem są one słusznie, a czasem skrojone pod jeden i ten sam wymiar. "Plan na miłość" na swój komercyjny sposób próbuje pokazać widzom, że nie wszystko jest zero-jedynkowe. Z tej perspektywy udał się również duetowi Khan-Kapur finał. Może bez wielkich fajerwerków i biegów za ukochaną czy ukochanym, lecz autentycznie wzruszający i szczery.

6/10

"Plan na miłość" (What's Love Got to Do with It?), reż. Shekhar Kapur, Wielka Brytania (2022), dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 24 lutego 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Plan na miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy