"Pan Samochodzik i Templariusze": Rodzinna rozrywka od Netflixa [recenzja]

Mateusz Janicki w filmie "Pan Samochodzik i Templariusze" /Przemysław_Pączkowski /Netflix

"Pan Samochodzik i Templariusze", lipcowa nowość od Netflixa, to dobre kino familijne, osadzone w trochę bajkowej stylistyce lat siedemdziesiątych XX wieku. Dla części widzów z pewnością będzie to sentymentalna podróż w czasy dzieciństwa, ale nawet dla tych, których lata młodości nie przypadły na socjalizm, świat Pana Samochodzika też będzie atrakcyjny. Bo jest tutaj trochę tak jak w "Stranger Things" - retro czasy stają się po prostu tłem dla fajnej, przygodowej opowieści. Ale zacznijmy od kwestii najważniejszych.

"Pan Samochodzik i Templariusze": Premiera na platformie Netflix

Pan Samochodzik się nie starzeje. Nie odnoszę się tutaj do serii książek napisanych przez Zbigniewa Nienackiego w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, choć te wydają się być dosyć uniwersalne i ponadczasowe. Mam raczej na myśli aktora, wcielającego się w główną rolę, czyli Mateusza Janickiego. To jeden z głównych atutów produkcji "Pan Samochodzik i Templariusze" i naprawdę trafna decyzja castingowa.

Reklama

Po obejrzeniu filmu nie mogę wyobrazić sobie nikogo innego w roli Pana Samochodzika. Aktora, który dotychczas występował głównie w serialach takich jak "Singielka" oraz "Na dobre i na złe", wreszcie możemy zobaczyć w głównej roli w filmie fabularnym. Nie tylko naprawdę pasuje do retro stylistyki filmu i wygląda świetnie w golfach, ma również fenomenalny głos. Po obejrzeniu filmu pomyślałam, że powinien zostać lektorem całej serii Pana Samochodzika w wersji audiobook. Słuchałabym z przyjemnością, być może nawet rozpocznę na ten temat internetową petycję.

Jak wygląda fabuła filmu? Charyzmatyczny i pewny siebie historyk sztuki, którego specjalnością jest tropienie zaginionych muzealiów i eksponatów, już w otwierającej sekwencji filmu znajduje średniowieczny krzyż templariuszy. Cenny artefakt może doprowadzić jego posiadacza do sławnego skarbu templariuszy, którego odnalezienie zleca głównemu bohaterowi jego szefowa - pani Gierymska (w tej roli Ewa Błaszczyk). 

Droga do bezcennego skarbu, jak to zwykle bywa w filmach przygodowych, usłana jest trudnościami. Przeciwnikami Pana Samochodzika w rozwikłaniu zagadki są inni zawodowi poszukiwacze skarbów, ale też niebezpieczni przestępcy, a wśród nich tajemniczy bandyta Adios (w tej roli Jacek Beler). Pan Tomasz zmuszony jest skorzystać z pomocy elokwentnej dziennikarki Anki (Sandra Drzymalska) oraz trójki wesołych i głodnych przygód harcerzy (Olgierd Blechacz, Kalina Kowalczuk i Piotr Sega).

Film jest całkiem niezłą komercyjną produkcją

"Pan Samochodzik i Templariusze" to adaptacja jednej części ze słynnej serii książek przygodowych, jednakże szczerze wątpię w sens porównywania produkcji Netflixa do materiału źródłowego. Pan Samochodzik jest z pewnością ważnym elementem polskiej popkultury, pewnym kanonem literackim dla młodego czytelnika. Myślę jednak, że większość widzów, oglądających film, nie będzie szczegółowo pamiętać ani oryginału literackiego, ani wcześniejszych adaptacji, z czego oczywiście najpopularniejsza była ta ze Stanisławem Mikulskim.

Film jest całkiem niezłą komercyjną produkcją i tu zdaje egzamin. Warto go docenić za to, czym jest - przyjemną rodzinną rozrywką. Mamy tutaj przygodę, tajemnicę do rozwiązania, elementy komediowe i oczywiście pojazd, zbudowany od podstaw na potrzeby produkcji, który jest również amfibią niczym batmobil. Z ciekawostek - pojazd naprawdę pływał po wodzie.

Ogromnym atutem filmu jest reżyseria - i tutaj brawa dla Antka Nykowskiego - oraz zdjęcia autorstwa Kamila Płockiego. Udało się im stworzyć bardzo ładny świat rodem z PRL-u, któremu oczywiście daleko do rzeczywistości tamtego okresu, ale świetnie potrafili uchwycić pewien sentymentalny klimat. I ja to kupuję.

Zdjęcia do "Pana Samochodzika..." były realizowane w Warszawie, na Dolnym Śląsku, nad polskim morzem, w Malborku, a także na Łotwie - wakacyjne plenery przypomną starszym widzom ich lata dzieciństwa, a w młodszych rozbudzą chęć do wakacyjnych przygód, harcerskich biwaków i rodzinnego szukania skarbów. Pod tym względem, premiera na początku wakacji to trafna strategia.

Film ma retro look, ale zdjęcia nie są sztucznie przestylizowane. Barwy, dopracowana scenografia i kostiumy przybliżają nas do pewnej umownej wizji lat siedemdziesiątych, czerpiąc z rozpoznawalnych także dziś trendów z tamtych lat. Samochody z epoki wypożyczane były na potrzeby produkcji od prywatnych kolekcjonerów, zaś kostiumy szyte na miarę lub wypożyczane w magazynach kostiumowych, między innymi w czeskim Barrandovie. To się spina w dosyć spójną całość, która jest niczym lokalny film z serii James Bond dla dzieci. Może nie dla dzieci, bo Netflix mówi, że dla widzów od 13. roku życia.

8/10

"Pan Samochodzik i Templariusze", reż. Antoni Nykowski, Polska 2023, premiera Netflix: 12 lipca 2023 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama