"Obłoki śmierci - Bolimów 1915": Bunt wobec zapomnienia [recenzja]

Kadr z filmu "Obłoki śmierci - Bolimów 1905" /materiały prasowe

Fabularyzowany dokument Ireneusza Skruczaja stawia sobie za cel formułowanie poważnych pytań wobec historii ataków gazowych nad Rawką i Bzurą w drugim roku I wojny światowej. Cel to szczytny i słuszny, choć przyznam szczerze, że dla mnie przyjęta przez twórcę formuła, wydaje się momentami zbyt czytankowa, nachalna.

Zanim Skruczaj rozpocznie przywracanie pamięci o wydarzeniach z Bolimowa, przeskakuje aż do czasów współczesnych. Kamera obserwuje niebo w poszukiwaniu bombowców i lecących w kierunku miasta bomb. Zostajemy wciągnięci w sam środek wojny w Syrii. Cięcie. Fragment oświadczenia Departamentu Stanu USA. Syryjczycy zostali zaatakowani bronią chemiczną, której produkowanie i używanie jest surowo zakazane od lat 90. XX wieku. Cięcie. Narrator mówiąc głosem Mirosława Zbrojewicza, spokojnym i lekko mistycznym, cofa się w czasie, żeby zarysować, jak w ogóle doszło do powstania najbardziej niehumanitarnego rodzaju broni w dziejach ludzkości. Był rok 1915, samo serce współczesnej Polski.

Reklama

Pierwszy w historii atak gazowy na skalę masową

Wydarzenia przywołane w filmie Skruczaja to pierwszy w historii atak gazowy na skalę masową, który podczas I wojny światowej odbył się niecałe siedemdziesiąt kilometrów od Warszawy. Bitwa pozostawiła po sobie zbiorowe cmentarzysko, na którym spoczęło blisko osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy. Potem zapadła zasłona milczenia.

Skurczaj jest bez wątpienia zdeterminowany, żeby przez tę zasłonę się przebić, urządza zakrojone na szeroką skalę poszukiwanie, uparcie odrabia lekcje z niezagospodarowanego w polskiej świadomości tematu. Przetrząsa naszpikowane dokumentami archiwa, zasięga opinii historyków, archeologów, przypomina ustępy z "Łazarza" André Malrauxa na temat Bolimowa, naświetla sylwetkę Fritza Habera, niemieckiego chemika, noblisty, wreszcie - pomysłodawcy wykorzystania gazów bojowych na froncie. Przytacza dane, liczby i daty, przybliża konkretne sytuacje i wydarzenia.

Wraz z wprowadzeniem postaci Habera "Obłoki śmierci" zaczynają osuwać się w kierunku formuły na wskroś hybrydycznej. Skruczaj miesza ze sobą archiwalia, fragmenty taśm z wypowiedziami naocznych świadków, gadające do kamery głowy, panoramy z drona, wizualizacje, fabularyzowane scenki. Istotną część zajmują tu rekonstrukcje historycznych wydarzeń, inscenizowane jak sceny z filmu fabularnego. Te lepsze - sekwencje batalistyczne - aspirujące do epickiej skali i rozmachu, gorsze - wyglądające jakby nakręcone zostały na potrzeby telewizji edukacyjnej. Wszystkie ilustrowane elegijnymi monologami Zbrojewicza i chóralną muzyką, w której ktoś ciut za mocno nadmuchał balon z patosem.

"Obłoki śmierci - Bolimów 1915": Wszystko, co najgorsze w XX wieku

Nawet jeśli rama opowieści - w której nie zawsze udaje się uciec autorowi przed banałem - pozostawia wątpliwości, nie da się odmówić Skruczajowi zaangażowania w przedsięwzięcie. Wyraźną wartością jego filmu są ukazane w nim sploty i połączenia, które utwierdzają przyszłe krzywdy, niesprawiedliwości i bestialstwo. "Warto pamiętać o tamtej wojnie, jako pramatce wszystkiego, co najgorsze w XX wieku" - słyszymy.

Wiele lat po Bolimowie badania nad związkami trującymi posłużyły do wyprodukowania cyklonu B, który został użyty w komorach gazowych. Prace nad udoskonalaniem broni chemicznej trwały do końca lat 80. W 1993 roku w Paryżu podpisano traktat o zakazie jej stosowania, a mimo to problem brzmi uderzająco aktualnie.

W finale koło się zamyka. Wracamy do Syrii, gdzie jeszcze trzy lata temu użyto baryłek z chemiczną substancją, podczas ataku na Dumę pod Damaszkiem, które udusiły dziesiątki kobiet, mężczyzn i dzieci. Można zapytać: czy doszłoby do tego, gdyby pamięć o Bolimowie nie zaginęła? O tym, między innymi, jest film Skruczaja - buncie wobec zapomnienia.

6/10

"Obłoki śmierci - Bolimów 1915", reż. Ireneusz Skruczaj, Polska 2020, dystrybutor: Best Film, premiera: 5 listopada 2021 roku.

Czytaj również:

Netflix manipulował algorytmem wyszukiwania, by ukryć film przed widzami

"Moje wspaniałe życie": Kobieta pod presją [recenzja]

Jan Englert przyznał, że wykryto u niego tętniaka

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Obłoki śmierci - Bolimów 1915
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy