Na ten film czekaliśmy latami. Spełni oczekiwania milionów Polaków?

Karol Dziuba i Adam Bobik w scenie z filmu "Sami swoi. Początek" /Jarosław Sosiński /materiały prasowe

Jeżeli w ostatnim czasie towarzyszyły mi spore obawy przed zobaczeniem jakiegoś filmu, to dotyczyły one właśnie nowej odsłony "Samych swoich". Po pierwsze, z uwagi na kultowy status wciąż bardzo chętnie oglądanej trylogii Sylwestra Chęcińskiego, dwa za sprawą zmiennego szczęścia polskiej komedii w ostatnich latach i wreszcie w obliczu nieoczywistego wyboru reżysera. Cenionego aktora, ale w nowej roli, w filmie, absolutnego debiutanta. I choć pewnie mogło być lepiej, wątpliwości na szczęście okazały się nieco przesadzone.

  • "Sami swoi. Początek" to prequel kultowej komediowej serii, w skład której wchodzą: "Sami swoi", "Nie ma mocnych" oraz "Kochaj albo rzuć".
  • Film jest ekranizacją powieści Andrzeja Mularczyka "Czyim ja życiem żyłem" i opowiada o losach Kargulów oraz Pawlaków do momentu, kiedy udają się z dawnych Kresów na tak zwane Ziemie Odzyskane.
  • Za kamerą stanął znany aktor Artur Żmijewski, dla którego jest to pełnometrażowy debiut.
  • W roli Kazimierza Pawlaka oglądamy Adama Bobika, Władysława Kargula zagrał Karol Dziuba. Ponadto w filmie wystąpili również m.in.: Paulina Gałązka, Weronika Humaj, Zbigniew Zamachowski, Mirosław Baka, Wojciech Malajkat i Anna Dymna.

Wspomniana trylogia Sylwestra Chęcińskiego, czyli "Sami swoi" (1967), "Nie ma mocnych" (1974) oraz "Kochaj albo rzuć" (1977) to najsłynniejsza w polskim kinie, przedstawiona w krzywym zwierciadle, historia sąsiedzkiej waśni. Opowieść o Kargulu i Pawlaku, posługując się sytuacyjnymi żartami czy językowymi lapsusami, celnie portretowała nasze narodowe przywary, krewki charakter oraz romantyczną duszę. W sposób pewnie i nieco złośliwy, ale również taki, który wywoływał szczery uśmiech u kolejnych pokoleń Polaków. Słowem filmowa świętość, a powrót do niej groził artystyczną katastrofą. Do pomysłu, by kontynuować losy słynnych sąsiadów, nie był przekonany także autor tamtych scenariuszy - Andrzej Mularczyk. Napisał jednak książkę - "Każdy żyje, jak umie", opowiadającą - mimo że zmienił nazwiska bohaterów - o tym, co było wcześniej. I to właśnie na jej kanwie przygotował on tekst, który na język kina przeniósł następnie Artur Żmijewski.

Tym sposobem, "Sami swoi. Początek", na co zresztą wskazuje sam tytuł, to prequel tamtej historii. Opowieść o wydarzeniach, jakie zaprowadziły Kargula i Pawlaka, wraz z rodzinami, z Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane. Wydarzeń, z historycznego punktu widzenia, dramatycznych, co też ustawia ton tego filmu. Wciąż komedii, ale jednak do pewnego stopnia przełamanej nostalgią czy melancholią. Fabuła, podobnie jak w pierwszym filmie z lat 60. XX wieku, wciąż krąży wokół sąsiedzkich porachunków oraz ich genezy, ale w tle jest znacznie poważniejszy konflikt, w obliczu którego wrogowie z obu stron "płota" potrafią (choć na chwilę) odłożyć animozje na bok i się dogadać. Trudno nie odnieść tego do aktualnej rzeczywistości, stanowiącej po raz kolejny dowód tezy, że w sytuacji kryzysowej jako naród potrafimy się zmobilizować i zjednoczyć, a problem pojawia się dopiero wtedy, gdy wszystko jest względnie ustabilizowane.

Na tym paradoksie bazuje w swoim filmie Artur Żmijewski. Aktor, kojarzony w ostatnich latach z postacią, która śmiało mogłaby być sąsiadem dwóch ekranowych awanturników, czyli serialowym ojcem Mateuszem. I choć Żmijewski zbierał doświadczenie na planach telewizyjnych produkcji, reżyserując poszczególne odcinki seriali, pełnometrażowy film fabularny to dla niego zupełnie nowe doświadczenie. Ryzykowne, zwłaszcza dla producentów, ale tę decyzję można zrozumieć, mając na uwadze, że "Sami swoi. Początek", podobnie jak poprzednie części, to film oparty w dużej mierze na wyrazistych postaciach, a co za tym idzie mocnych aktorskich kreacjach. A w tej materii Żmijewski miał już znacznie większe zaplecze.

Jego film odkrywa dla głównej roli aktora, który już dawno na to zasługiwał. Mowa o wcielającym się w postać Pawlaka Adamie Bobiku, do tej pory pojawiającym się raczej w drugich planach i epizodach. A skoro dawał się zapamiętać z tamtych kreacji, to dowód na to, że jego talent oraz charyzma pozwalają i na większe wyzwania. Bo nie ma co ukrywać, że "Sami swoi. Początek" w dużej mierze spoczywają właśnie na jego barkach, przez co łatwego zadania nie ma ekranowy Kargul, czyli Karol Dziuba. Mimo że w filmie pojawiają się tak doświadczeni koleżanki i koledzy po fachu jak: Mirosław Baka, Zbigniew Zamachowski, Wojciech Malajkat czy Anna Dymna. Ta ostatnia, co ciekawe, w roli swojej praciotki z klasycznej trylogii.       

Być może dla Bobika film Żmijewskiego okaże się takim skokiem do dalszej kariery, jak przed kilkoma laty "Dziewczyny z Dubaju" (2021) Marii Sadowskiej dla Pauliny Gałązki, która tu udanie wciela się w postać Nechajki. Prequel kultowych "Samych swoich" w ogóle aktorami stoi. Może nawet bardziej niż samą historią, kręconą w malowniczym skansenie w Tokarni. I choć pewnie finalnie trochę jej brakuje, można przymknąć na to oko, bo jest w tym filmie jakiś bezpretensjonalny urok.

6/10

"Sami swoi. Początek", reż. Artur Żmijewski, Polska 2024, dystrybutor: Next Film, premiera kinowa: 16 lutego 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sami swoi. Początek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy