"Maria Skłodowska-Curie" [recenzja]: Edukacyjny klasyk

Karolina Gruszka w filmie "Maria Skłodowska-Curie" /Christian Hartmann /materiały dystrybutora

Reżyserka Marie Noëlle staje się powoli specjalistką od ekranowych biografii. Mierzyła się już z historią Ludwika II ("Ludwik Szalony"), tym razem przyszedł czas na dwukrotną laureatkę Nobla. Warto wspomnieć, że biopic o Ludwiku II wypadł równie zachowawczo, co biografia Skłodowskiej-Curie. W porównaniu np. do obrazu Hansa Jürgena Syberberga "Ludwik - requiem dla dziewiczego króla" (1972), film Noëlle jest wręcz nieznośnie tradycyjny.

"Maria Skłodowska-Curie" rozpoczyna się od epizodu nadania pierwszego Nobla dla małżeństwa Curie - Marii (Karolina Gruszka) i Pierre'a (Charles Berling). Państwo Curie żyją ze sobą w całkowitej symbiozie. Ich życie rodzinne i praca są ściśle połączone; dom rodzinny i zarazem laboratorium to miejsce całkowitej wolności. Nie ma tam ograniczeń i konwenansów z epoki. Kobieta jest równa mężczyźnie, szczególnie w pracy naukowej.

W życiu domowym Maria i Pierre pomagają sobie nawzajem, wychowują trójkę i żyją po swojemu. Po odkryciu radioaktywnego pierwiastka radu próbują użyć go w profilaktyce leczenia nowotworów. Marzy im się Instytut Radiologiczny. Te marzenia przerywa tragiczny wypadek Pierre'a.

Najważniejsza część biografii Marii w filmie Noëlle to czas bez męża, kiedy Skłodowska-Curie podejmuje walkę o zachowanie ich wspólnego dziedzictwa i nadal kontynuuje badania. Próbuje pracować za dwoje i wciąż wychowywać dzieci. Mierzy się z niechęcią środowiska naukowego nie tylko ze względu na jej płeć, ale także pochodzenie. Maria jest kimś obcym. Gdzieś w tle pobrzmiewa afera Dreyfussa, zaczyna się epoka radykalnego nacjonalizmu.

Reklama

Najciekawszym wątkiem w tej walce o przetrwanie staje się zachowanie swojego status quo - jako badaczki i jako niezależnej kobiety. Maria jest stuprocentowa przekonana o swojej racji, bez względu na to, czy chodzi o kwestie naukowe czy obyczajowe. W pewnym momencie jej kariera wisi na włosku ze względu na romans z żonatym mężczyzną - odżywają demony "obcej nierządnicy".

Narracja filmu Noëlle rozpoczyna się od ceremonii wręczenia Nobla i kończy się na tym samym spektaklu. Maria Skłodowska-Curie dostaje tę nagrodę dwa razy. Za drugim razem odbiera ją wraz z córką. To przesłanie ma nas przenieść do współczesności, podobnie zresztą jak historia córki państwa Curie. Klasyczna struktura tego filmu jest związana najprawdopodobniej z walorem edukacyjnym; angielski podtytuł filmu brzmi: "The Courage of Knowledge".

Na koniec sama Maria, czyli Karolina Gruszka w roli wielkiej badaczki. W tym przypadku raczej zawód, a może kolejny argument za tym, że w przypadku filmu Noëlle względy artystyczne nie miały aż takiego znaczenia. Gruszka odgrywa Skłodowską, ale w żaden sposób nie zachwyca. Wszystko jest na miejscu, ale nic w tej roli nie oczarowuje.

Podobnie zresztą jak w przypadku zdjęć autorstwa Michała Englerta. Trudno nie zauważyć próby zmierzenia się ze spojrzeniem przełomu XIX i XX wieku - obrazem, który kojarzmy głównie z wizualnych archiwaliów. Wszystkie zabiegi "symulacji" tamtego patrzenia stają się w pewnym momencie nieznośne.

6/10

"Maria Skłodowska-Curie", reż Marie Noëlle, Polska, Niemcy, Francja, Belgia 2017, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 3 marca 2017

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maria Skłodowska-Curie (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy