Na Netfliksie zadebiutowała kolejna komedia romantyczna z Lindsay Lohan w roli głównej. Po nie najlepszych, lecz zabawnych "Niezapomnianych świętach" otrzymaliśmy, ponownie, nie najlepsze, lecz przyjemne "Irlandzkie życzenie". Nowy film z byłą skandalistką to film zły, lecz dostarczający sporej dawki rozrywki.
- "Irlandzkie życzenie" z Lindsay Lohan w roli głównej to nowa komedia romantyczna, która zadebiutowała na Netfliksie. Film wyreżyserowała Janeen Damian.
- Gdy miłość życia Maddie (Lindsay Lohan) zaręcza się z jej najlepszą przyjaciółką, dziewczyna odkłada uczucia na bok, aby zostać druhną na ślubie pary w Irlandii. Na kilka dni przed ślubem Maddie wypowiada życzenie, a następnego dnia budzi się jako panna młoda. Gdy marzenie zdaje się spełniać, Maddie uświadamia sobie, że jej prawdziwą bratnią duszą jest ktoś zupełnie inny - brzmi oficjalny opis Netfliksa.
- "Irlandzkie życzenie" to film zły, lecz dostarczający sporej dawki rozrywki. Pomijając bezsensowną fabułę, w nowości Netfliksa nie brakuje zachwycających kadrów prosto z Irlandii. Poza tym to świetny dowód na to, że każdy aktor może ustatkować się po medialnych skandalach i znaleźć rodzaj produkcji, dzięki którym kariera ponownie nabierze rozpędu.
Maddie (Lindsay Lohan) jest sekretnie zakochana w autorze książki, nad którą razem z nim pracowała - Paulem (Alexander Vlahos). Wkrótce ma on ożenić się z jej przyjaciółką, Emmą (Elizabeth Tan). Ślub odbędzie się w Irlandii. Nieszczęśliwa Maddie bezmyślnie wypowiada życzenie - chce poślubić Paula. Magicznym sposobem rzeczywistość głównej bohaterki się zmienia, a jej intencja zostaje spełniona.
"Irlandzkie życzenie" to netfliksowa komedia romantyczna skierowana do masowego widza. Ma zainteresować, bawić i nie wymagać zbyt dużego wysiłku intelektualnego. Doskonale spełnia swoją rolę. W finalnym rozrachunku to dostarczająca rozrywki głupotka, opakowana w przepiękne kadry, będącymi doskonałą reklamą Irlandii.
Tak, jak wspomniałam, "Irlandzkie życzenie" to całkiem przyjemna propozycja na weekendowe popołudnie. Wystarczy tylko wyłączyć myślenie i przymknąć oko na bezsens większości decyzji bohaterów.
Już sam zamysł filmu jest głupi. Życzenie wypowiadane przez Maddie to nastoletnia fantazja o mężczyźnie, którego nawet nie zna. Oczywiście, że ich relacja nie ma prawa bytu i główna bohaterka dość szybko się o tym przekonuje - co za niespodzianka!
Większy potencjał na ciekawe rozwinięcie miał wątek z drugim mężczyzną, przypadkowo poznanym w autobusie Jamesem (Ed Speleers). To chyba jedyna postać, w której można doszukać się realnego wewnętrznego konfliktu, niejednoznacznych emocji i rozterek. Niestety w przedstawieniu relacji Maddie z nieznajomym także nie brakuje wad. Nasza główna bohaterka ma tendencję do zauroczeń mężczyznami, o których kompletnie nic nie wie, a swoje uczucia opiera głównie na wyobrażeniach. I na tym opiera się cała fabuła "Irlandzkiego życzenia".
Gdy już wyłączy się rozkminianie na temat sensu relacji głównych bohaterów, można się całkiem dobrze bawić. "Irlandzkie życzenie" to przede wszystkim fantastyczna reklama Irlandii jako destynacji turystycznej. W filmie nie brakuje scen w otoczeniu natury, imponujących klifów. Oglądając film, chce się rzucić wszystko i wyjechać na Zieloną Wyspę.
Poza tym wydaje mi się, że Lindsay Lohan znalazła rodzaj filmów, w których całkiem dobrze się sprawdza. Wcześniej produkcja świąteczna, teraz niewymagająca komedia romantyczna - 37-letnia aktorka po burzliwym życiu skandalistki ustatkowała się nie tylko prywatnie, ale także zawodowo. Nie pcha się do ambitnych tytułów, w których prawdopodobnie nie sprawdziłaby się najlepiej, tylko stawia na lekkie i przyjemne filmy dla masy, w których może grać pierwsze skrzypce.
Podsumowując, "Irlandzkie życzenie" to film zły, ale z kategorii tych, na których można się dobrze bawić. U mnie doskonale się sprawdził jako weekendowy odmóżdżacz.
4/10
"Irlandzkie życzenie", reż. Janeen Damian. Data premiery na Netfliksie: 15 marca 2024 r.
Czytaj więcej: "Dama": W netfliksowym świecie fantasy wieje nudą [recenzja]