"Gran Turismo": Shiftem mijasz, strzałką skręcasz [recenzja]

Kadr z filmu "Gran Turismo" /UIP /materiały prasowe

Co pewien czas, przy okazji kolejnych plotek o włączeniu rywalizacji w którąś z gier komputerowych do programu olimpiady, powraca gorąca dyskusja: czy gamera można uznać za prawdziwego sportowca. No bo jak to? Porównywać kogoś, kto całymi dniami jedynie "klika w komputer", do osób, które wylewają codziennie na bieżni czy boisku siódme poty? Wydaje się, że co najmniej nie wypada. A gdyby tak z gracza spróbować zrobić zawodowego sportowca?

"Gran Turismo": Gamer na torze wyściowym

Nie mam wątpliwości, że nawet największemu fanowi FIFY nie grozi kariera Cristiano Ronaldo, a z wybitnego specjalisty od Counter Strike'a nie zrobimy drugiej Renaty Mauer, ale postać Janna Mardenborough może być ciekawym, konfrontacyjnym głosem w tej dyskusji. I gdyby nie fakt, że jego historia wydarzyła się naprawdę, można by stroić sobie żarty z Zacha Beylina i Jasona Halla, scenarzystów "Gran Turismo", że co jak co, ale fantazja to tym razem ich nieźle poniosła. Mardenborough, młody Brytyjczyk, który uchodzi dziś za solidnego kierowcę rajdowego, mający na koncie blisko dwieście (prawdziwych!) wyścigów, kariery nie zaczynał bowiem od gokartów czy nawet zdobycia prawa jazdy, a od spędzania kolejnych dni i nocy przed ekranem komputera.

Reklama

"Gran Turismo" - tak brzmiały przez całe lata dwa najważniejsze dla niego słowa. Stworzony przez Japończyka Kazunoriego Yamauchi symulator wyścigów samochodowych (bo jak przekonuje bohater filmu, to coś znacznie więcej niż po prostu gra) w kolejne popołudnia czy wieczory zastępował Jannowi znajomych, dziewczynę, a może nawet i rodzinę. Ale jednocześnie zmienił mu życie oraz pozwolił spełnić, nieosiągalne wydawałoby się, marzenia. A wszystko za sprawą szalonego pomysłu pana z działu marketingu (w tej roli Orlando Bloom), którego celem, a jakże, było zwiększenie zysków ze sprzedaży samochodów. A drogą do niego uczynienie ze zdolnego simracera prawdziwego kierowcy wyścigowego. W tle oczywiście tytułowa "gra" i założenie, że jest ona tak doskonale zaprojektowana, że przy odrobinie wysiłku i dobrych chęci wygodny fotel gracza z powodzeniem zamienić można na miejsce kierowcy pędzącej grubo ponad 200 kilometrów na godzinę bestii.

"Gran Turismo": Odpal konsolę i sprawdź swe możliwości

Misji przełożenia na język kina niezwykłej, przyznać trzeba, historii młodego Brytyjczyka (znany z filmów Ariego Astera - Archie Madekwe) podjął się jednak nie żaden nowicjusz, a Neill Blomkamp. Pochodzący z RPA reżyser obracał się co prawda do tej pory w nieco innym uniwersum - "Dystrykt 9" (2009), "Elizjum" (2013) czy "Chappie" (2015) - ale narracyjnej sprawności i efektownej formy realizowanych przez niego filmów nie sposób mu odmówić. I choć akcja "Gran Turismo" w pewnym momencie zaczyna pędzić na łeb, na szyję, dramaturgicznych konfliktów musiał szukać raczej w bardziej przyziemnych sprawach niż do tej pory. Poradził sobie z tym jednak nadzwyczaj dobrze. O ile o zmagania na torze mogliśmy być względnie spokojni, o tyle warstwa obyczajowa - od relacji z rodzicami, przez uczucie do dziewczyny, po perypetie w ramach akademii młodych talentów, też jest do przełknięcia i nie ma wyłącznie pretekstowej formuły.

Ale nie ma co ukrywać, że w "Gran Turismo" chodzi przede wszystkim o ściganie. Wzorem w tej materii na długo pozostanie dla mnie opowieść o rywalizacji Nikiego Laudy i Jamesa Hunta, czyli "Wyścig" (2013) Rona Howarda. I mimo że minęło dziesięć lat, tego porównania film Blomkampa nie wytrzymuje. Z drugiej strony, żadna to też ujma. Ze scen samochodowych zmagań i w "Gran Turismo" można czerpać sporo frajdy, a szczegółowe podejście do specyfiki torów - niemieckiego Nürburgring czy francuskiego Le Mans w trakcie kultowego dwudziestoczterogodzinnego wyścigu, może imponować. 

Przyłożenie się do detali (co stanowi ponoć przecież największą wartość samej gry) i odpowiedni balans sprawiają, że film Blomkampa to bardzo rzetelnie zrealizowane kino rozrywkowe. Tylko tyle i aż tyle. Gdyby moja kariera w wirtualnych wyścigach samochodowych nie zakończyła się dawno temu na "Lotusie", pewnie odpaliłbym po seansie konsolę i sprawdził swoje możliwości.

7/10

"Gran Turismo", reż. Neill Blomkamp, USA 2023, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 11 sierpnia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gran Turismo (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy