Dwie dziewczyny, wyzywające spojrzenia i seksistowskie żarty

Julia Garner i Jessica Henwick w filmie "The Royal Hotel" /© materiały dystrybutora /materiały prasowe

Kobieca siła, siostrzana więź, przybierająca na sile toksyczna męskość, lejący się strumieniami alkohol i australijska prowincja, ale tak odległa, że z rzadka zapuszczają się tam nawet kangury. To w swoim nowym filmie serwuje nam utalentowana, niespełna czterdziestoletnia Kitty Green i doskonale znany studencki program Work & Travel.

  • Hanna i Liv podróżują z plecakami po Australii. Po tym, jak skończyły im się pieniądze, Liv namawia przyjaciółkę do podjęcia tymczasowej pracy barmanki w pubie "The Royal Hotel" na prowincji. Właściciel baru Billy wraz z miejscowymi wprowadzają dziewczyny w specyficzny, pełen alkoholu klimat. Wkrótce jednak Hanna i Liv zostaną postawione w sytuacji, która wymknie im się spod kontroli.
  • Główne role w filmie zagrały Julia Garner, znana z produkcji "Asystentka" i "Ozark" oraz Jessica Henwick, która wystąpiła w "Glass Onion" i "Grze o tron".
  • "The Royal Hotel" na ekranach polskich kin od 28 czerwca. Zobacz zwiastun produkcji.

"The Royal Hotel": Wzajemne wsparcie i siła kobiet

Kto w pewnym wieku nie chciał wyjechać w jakieś odległe miejsce, by przez chwilę popracować, a za zarobione pieniądze pozwiedzać i z całkiem sporym prawdopodobieństwem przeżyć przygodę życia? Pewnie niewielu. Z tego założenia wychodzą główne bohaterki "The Royal Hotel" - Kanadyjki Hanna (Julia Garner) i Liv (Jessica Henwick), udając się podczas letniej przerwy od nauki do Australii. Zrządzenie losu sprawia jednak, że miejsce to, na dłuższą metę, nie będzie im się kojarzyło ani z operą w Sydney, ani z misiami koala czy kangurami, ani z niewielką górniczą osadą pośrodku niczego, gdzie mają pracować jako barmanki w jedynym takim przybytku w (nie tylko najbliższej) okolicy.

Górnicza osada i status jedynego baru w zasięgu wzroku od razu określają charakter tego miejsca. Przesiąkniętego męskim potem, niestrawionym alkoholem, wyzywającymi spojrzeniami i seksistowskimi żartami na każdym kroku. Wytrzymanie tu kilku tygodni będzie od bohaterek wymagało nie lada hartu ducha i opracowania określonej strategii. Mogą z tym walczyć albo też próbować się ułożyć. Zwłaszcza, że nie mają raczej co liczyć na wsparcie ze strony właściciela speluny (w tej roli Hugo Weaving), który - podobnie jak większość miejscowych - ma spory problem z nadużywaniem alkoholu. 

Wydaje się jednak, że wiele jest do przejścia, a przynajmniej do momentu, kiedy Hanna i Liv będą solidarne - w swoich wyborach, decyzjach, spojrzeniu na otaczającą je niezbyt przyjazną rzeczywistość. Wzajemne wsparcie przyjaciółek i płynąca z niego siła to główny temat filmu Kitty Green, która specjalizuje się powoli w analizowaniu relacji władzy pomiędzy kobietami a mężczyznami. Tak przecież było też w jej poprzednim filmie, ciekawej "Asystentce" (2019), również ze wschodzącą gwiazdą amerykańskiego kina, Julią Garner w roli głównej.

Duszna atmosfera. Nie ma gdzie uciekać?

W "The Royal Hotel" kluczowe jest także pojęcie komfortu, a raczej jego braku. Green opowiada o kulturze picia i skupia się na tym specyficznym momencie większości (?) imprez, kiedy spożyło się o jeden kieliszek za dużo, co może pociągnąć za sobą poważne reperkusje. Zwłaszcza z perspektywy kobiety, nie mającej pewności, czy coraz bardziej natarczywe zachowanie któregoś z będących obok mężczyzn jest jedynie nieprzyzwoitym pijackim żartem, czy raczej powodem do niepokoju. A fakt, że z miejsca pracy Hanny i Liv, na dobrą sprawę, nie ma gdzie uciekać, jedynie tylko to uczucie potęguje. 

Coraz bardziej duszną atmosferę świetnie przyjętej na festiwalach w Toronto i San Sebastian produkcji, Kitty Green osiąga, łącząc ze sobą elementy przynależne do różnych filmowych gatunków. "The Royal Hotel" ma w sobie coś z obyczajowego dramatu, wzbogaconego o elementy humorystyczne, trzymającego w napięciu thrillera, momentami horroru (dom w środku lasu zastępuje bar na środku pustyni), wreszcie przesiąkniętego punkową energią kina zemsty.

Swoje robi też lokalny koloryt. Począwszy od krajobrazu, co staje się zresztą specjalnością kina z tego kontynentu, po trudny do zrozumienia australijski akcent. Przyglądając się "The Royal Hotel" jestem przekonany, że co prawda Kitty Green zostanie ambasadorką swojego kraju raczej nie grozi, ale niewykluczone, że lada moment chętnie przygarnie ją Hollywood. I będzie mogła zrealizować swoją własną wersję Work & Travel.

7/10

"The Royal Hotel", reż. Kitty Green, Wielka Brytania, Australia 2023, dystrybutor: Galapagos Films, premiera kinowa: 28 czerwca 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Royal Hotel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy