"Brigitte Bardot cudowna": Homme a Godard [recenzja]

Kadr z filmu "Brigitte Bardot cudowna" /materiały prasowe

Kino Lecha Majewskiego jest unikatem. Podczas gdy wielu twórców podąża na skróty lub stara się kokietować widzów, Majewski nie zbacza z raz obranego szlaku. Idzie po swoje, robi swoje. Własny styl jest kwestią nie do przecenienia. Ów styl zresztą ewoluuje, trudno bowiem zestawiać "Dolinę Bogów", "Ewangelię według Harry'ego", z filmem najnowszym - "Brigitte Bardot cudowną".

"Brigitte Bardot cudowna": To na pewno Lech Majewski?

Pierwsze minuty i kwadranse upływają pod znakiem konfuzji. Jak to? To na pewno Majewski? Lech Majewski? Potrafi być aż tak zabawny? Potrafi, bo gdyby przyjrzeć się całej twórczości Lecha Majewskiego, elementy humorystyczne w jego filmach wybrzmiewały często: raz mocniej, jak w "Angelusie", innym razem subtelniej, jak w "Wojaczku". "Brigitte Bardot cudowna" to, do pewnego momentu, chyba najdowcipniejszy film w dorobku Lecha Majewskiego.

Majewski - intelektualista i erudyta, celowo wchodzi w spór z homo ludens. Intelektualnie film jest transpozycją podróży Telemacha, syna Odyseusza i Penelopy. Podobnie jak w "Odysei" Homera, Telemach wyrusza na poszukiwanie swojego ojca. W filmie przenikają się dwa czasy, a im bliżej teraźniejszości, tym konwencja zmienia się w rodzaj sennego koszmaru, a śmiech, jeżeli był, zamiera w gardle.

Reklama

Scenograficznie (Joanna Macha i Leon Herlig) i kostiumograficznie (Dorota Roqueplo) z pietyzmem odtworzone zostały realia połowy XX wieku w PRL-u. Adaś (w tej roli Kacper Olszewski, niegdysiejsze dziecięce objawienie "Baby Bump" Kuby Czekaja) mieszka z mamą (Magdalena Różczka), nie jest to jednak zwyczajne, spokojne życie. Co rusz odwiedzają ich funkcjonariusze bezpieki, starający się za wszelką cenę dowiedzieć, co dzieje się z ojcem Adasia, pilotem, który po wojnie nie wrócił z Wielkiej Brytanii.

Czy na pewno nie powrócił? A może się ukrywa? Pytania się mnożą: kto przysyła do domu paczki, kartki. Chłopiec marzy przede wszystkim o spotkaniu z tatą. Że kiedyś zrobi na wszystkich wrażenie, lądując na boisku szkolnym z przytupem. Ta część, nazwijmy ją realistyczną, chociaż to określenie umowne, w świecie Majewskiego nic nie jest do końca werystyczne ani ilustracyjne, szybko zaczyna zazębiać się z fantasmagorią.

"Brigitte Bardot cudowna": Dla wszystkim kochających kino

W stanowiącej pierwowzór filmu książce "Pielgrzymka do grobu Brigitte Bardot cudownej", Majewski pisał: "Gdzie jest taki Hotel, a może Labirynt? albo - Świat? Otóż został zbudowany w miejscu, gdzie krzyżują się i przenikają różne rzeczywistości: historii, snu, kultury, marzenia czy mitu, i gdzie stapiają się w jedno - różne czasy. Ten Hotel ma nieskończoną ilość pokoi, korytarzy i drzwi, za niektórymi z nich - nagle, ale w najoczywistszy sposób - rozpościerają się... Syberia, Anglia, Bukowno, Katowice, Plac Zwycięstwa albo Riva dei Sette Martiri. W tym Hotelu - co także wydaje się naturalne - jest tajemniczy Ogród, podziemne rzeki i kanały, i Biblioteka, w której można przeczytać własne, dosłownie sprzed chwili, myśli. W owej gęstwinie, bohater, niczym Telemach wśród mitycznych lądów i postaci, poszukuje ojca, byłego lotnika Dywizjonu 302, którego prawdziwy los matka skrzętnie skrywa przed dorastającym synem".

Podobnie jest w tym poruszającym wizualnie filmie. Hotel, czyli świat. Trochę "Kino Paradiso", trochę Godard. Tak właśnie, przede wszystkim on. I dlatego "Brigitte Bardot cudowną" w dniu śmierci twórcy "Pogardy" należy traktować jako swego rodzaju hommage a Godard...

Kino Lecha Majewskiego rozmawia ze sobą w stylu raz powściągliwym, innym razem rubasznym. Tytułowa Bardot - gra ją bardzo podobna do Brigitte z młodości Joanna Opozda - wyłania się właśnie z "Pogardy" Godarda. Kinofil jest dzieckiem. Dziecko w kinofilu dostrzega ciało Bardot, ale dusza w dziecięcym kinofilu już zauważa pierwsze nawiązania, etymologię kina, Fritza Langa, Capri i jazz. I o tym jest właśnie ten film. O wolnościowym przenikaniu się dyskursów: wewnętrznym rozbiciu, który staje się monolitem artysty.

Lech Majewski opowiadając w dużym stopniu o sobie, o własnej drodze na reżyserski olimp, opowiada o sile wyobraźni, która może wszystko, stwarza i przetwarza świat. Unieważnia obskurną, zideologizowaną szkołę, pozwala pofrunąć tam, gdzie Liz Taylor, John Lennon i Brigitte Bardot cudownie grają w tym samym  filmie. Grają dla nieobecnego Godarda, dla obecnego Lecha, dla wszystkim kochających kino.

7/10

"Brigitte Bardot cudowna", reż. Lech Majewski, Polska 2022, dystrybutor: TVP, premiera kinowa: 21 października 20222 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Brigitte Bardot cudowna | Lech Majewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy