"Another End": Porusza, gdy opowiada o żałobie. Zawodzi, gdy próbuje być sci-fi

"Another End" /Luisa Carcavale /materiały prasowe

Film "Another End" w reżyserii Piero Messiny został zaprezentowany podczas 18. BNP Paribas Dwa Brzegi Festiwalu Filmu i Sztuki w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą. Tytuł z tegorocznego Berlinale nie miał jeszcze polskiej premiery, dlatego seans w Kinie We Love Cinema okazał się być niemałą gratką dla miłośników science-fiction z elementami romansu i dramatu. Jak wypada "Another End"? Dogłębnie porusza, gdy opowiada o żałobie, lecz niestety zawodzi, gdy próbuje być sci-fi.

  • Opowieść o miłości, która nie kończy się nawet wtedy, kiedy umiera ukochana osoba. Sal żyje wyłącznie wspomnieniami, cierpiąc po utracie miłości swojego życia, Zoe. Namówiony przez swoją siostrę Ebe, zaniepokojoną jego stanem, ponownie odnajduje Zoe w ciele innej kobiety. Umożliwia to nowa technologia, pozwalająca na przywrócenie na krótko do życia świadomości zmarłej osoby. "Another End" daje Salowi czas na spędzenie czasu z Zoe, na ponowne pokochanie jej, bycie przez nią kochanym, a w końcu na pożegnanie - czytamy w opisie festiwalowym filmu.
  • Film "Another End" w reżyserii Piero Messiny można było zobaczyć podczas 18. BNP Paribas Dwa Brzegi Festiwalu Filmu i Sztuki w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą.
  • "Another End" od 20 września w kinach. Zobacz zwiastun.

"Another End": O próbach pogodzenia się ze śmiercią bliskiej osoby

"Another End" jest drugim filmem fabularnym w karierze Pietro Messiny. Zaliczył premierę podczas tegorocznego Berlinale, brał udział w konkursie głównym, lecz z Berlina wyjechał z pustymi rękami. Messina zgromadził śmietankę europejskiego kina. Laureat Złotego Globu za "Mozarta w miejskiej dżungli" Gael García Bernal, nominowana do Oscara za "Artystę" Bérénice Bejo i wschodząca gwiazda kina Renate Reinsve, która zachwyciła widzów i krytyków w "Najgorszym człowiekiem na świecie".

Akcja "Another End" rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Głównym bohaterem jest Sal (w tej roli Bernal). Mężczyzna próbuje pogodzić się ze śmiercią ukochanej, Zoe (Reinsve). Jego siostra, Ebe (Bejo), pracuje w tytułowej korporacji, zajmującej się "przywracaniem" zmarłych do życia. Jak to możliwe? Dzięki osobom zamiennym przeprowadza się symulację ostatnich dni życia. Osoby, zgłaszające się do firmy, poddają się terapii, która według niektórych jest jedynym skutecznym sposobem na poradzenie sobie ze stratą. Sal po namowach siostry decyduje się na przywrócenie Zoe.

"Another End": Dobry, gdy opowiada o żałobie. Zawodzi, gdy próbuje być sci-fi

Film w reżyserii Messiny dogłębnie porusza, gdy skupia się na żałobie głównego bohatera, próbach przepracowania straty ukochanej. Chociaż Gael Garcia Bernal nie najlepiej wypada w języku angielskim, wierzymy w emocje Sala, angażujemy się w jego historię. Zwłaszcza w momencie, gdy terapia nie przynosi pożądanych skutków, a Sal miota się od jednej decyzji do drugiej. Od szczerej chęci pogodzenia się z nową rzeczywistością do pragnienia zatrzymania się w przeszłości.

Niestety, niepotrzebnym szumem, psującym odbiór filmu, jest nadmierna ekspozycja w dialogach, gdy twórcy próbują widzom wyjaśnić, na czym polega wspomniana terapia. Sukces innej podobnej historii, wybitnego "Zakochanego bez pamięci", gdzie także romans przeplatał się z elementami science-fiction, polegał m.in. na niedopowiedzeniach, zasadzie "pokaż, nie mów" i oczywiście, na wyeksponowaniu relacji głównych bohaterów na pierwszym planie. Tak się nie dzieje w przypadku "Another End". W moim odczuciu twórca skupił się na (swoją drogą, grubymi nićmi szytej) opowieści o bliskiej przyszłości, rzucając widzowi w twarz jedyną "właściwą" w jego mniemaniu perspektywę. Wysyła sygnał: tak masz czuć, tak masz sądzić, to jest złe. Nie pozostawia przestrzeni na refleksję, zadawanie sobie pytań.

Na seans przyciągnęła mnie obecność Renate Reinsve, której kibicuję od premiery "Najgorszego człowieka na świecie", lecz okazuje się, że "Another End" niestety nie będzie moim ulubionym tytułem z jej udziałem. Sprawnie podbudowana warstwa emocjonalna zostaje przyćmiona jednowymiarową futurystyczną wizją. Ponadto oglądając finał, chciałoby się powiedzieć, że to ten film potrzebuje "innego końca", a nie jego bohaterowie.

5/10

"Another End", reż. Piero Messina, Włochy, Francja, Wielka Brytania.

Czytaj więcej: "Wróg": Niewykorzystany potencjał [recenzja]

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Another End | Dwa Brzegi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy