Oscary 2017: Jak to się wszystko zaczęło?
Już 26 lutego odbędzie się 89. gala rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Pełna przepychu ceremonia niezmiennie przyciąga przed telewizory widzów z całego świata. I nie ma co się dziwić!
W tym roku galę po raz pierwszy poprowadzi popularny komik Jimmy Kimmell. Sprawdź, kto jest na liście nominowanych - kliknij tutaj!
Historia Oscarów sięga 1927 r., kiedy to z inicjatywy legendarnego producenta Louisa B. Mayera założono Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej. Instytucja planowała co roku wręczać specjalne nagrody, aby w ten sposób promować kino, które dopiero zyskiwało masową popularność.
Pierwsza ceremonia, jeszcze biletowana, odbyła się 16 maja 1929 r. w Roosevelt Hotel w Los Angeles. Wzięło w niej udział 270 osób. Impreza trwała... 15 minut. Nagrody przyznano w 13 kategoriach. Lista zwycięzców była znana już od trzech miesięcy. Najlepszym filmem uznano dramat wojenny "Skrzydła" Williama Wellmana.
Projekt statuetki stworzyli Cedric Gibbon i George Stanley. Przedstawia ona rycerza trzymającego miecz. Pokryta jest 24-karatowym złotem i waży blisko 4 kg. Początkowo nagroda nie budziła zainteresowania mediów. Mimo to już drugą galę, z 1930 r., transmitowano w radiu.
Po raz pierwszy oficjalnie nazwano nagrodę Oscarem w 1939 r., choć wg legendy nazwę stworzyła osiem lat wcześniej Margaret Herrick, pracownica akademickiej biblioteki. - Jakiż on jest podobny do mojego wuja Oscara! - miała zakrzyknąć na widok złotej figurki bibliotekarka. Przypadkiem usłyszał to ponoć hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, który następnie rozpowszechnił "Oscara" w swoich artykułach. Nazwa się przyjęła, jako niewątpliwie bardziej chwytliwa od dotychczas używanych określeń typu "złote trofeum" lub "żelazny człowiek".
W 1950 r. wprowadzono zasadę, w myśl której laureaci nie mogą odsprzedać statuetki nikomu poza Akademią. Cena wynosiła wówczas... dolara. Jednakże Oscary przyznane przed 1950 r. nie są objęte tym wymogiem i jak ławo się domyślić, osiągają na aukcjach zawrotne sumy. W 1953 r. telewizja po raz pierwszy wyemitowała relację z uroczystości. Znacznie się to przyczyniło do popularyzacji nagrody.
W okresie powojennym Oscar stał się najbardziej prestiżowym wyróżnieniem filmowym na świecie. Jest nim do tej pory, mimo że wciąż przyznaje się go głównie produkcjom z hollywoodzkiej "fabryki snów", co niektóre osoby z branży otwarcie krytykują. Dla większości gwiazd gala oscarowa to jednak najważniejsza impreza w życiu. Niejeden aktor, reżyser czy scenarzysta przez całą karierę marzy o tym, by choć raz przejść się po słynnym czerwonym dywanie prowadzącym do Dolby Theatre. Oscary to także swoista rewia mody. Kreacjom gwiazd prasa poświęca niewiele mniej miejsca niż samym nagrodom.
Trzykrotnie doszło do przełożenia wcześniej planowanej ceremonii. W 1938 r. z powodu trzęsienia ziemi w Los Angeles, w 1968 r. po zabójstwie afroamerykańskiego aktywisty Martina Luthera Kinga oraz w 1981 r. po zamachu na Rolanda Reagana.
Zdarzały się też przypadki, że laureaci odmawiali przyjęcia nagrody. Po raz pierwszy zrobił to scenarzysta Dudley Nichols. Uwikłany w konflikt toczony przez Stowarzyszenie Pisarzy Filmowych z Akademią, nie odebrał Oscara w 1935 roku za scenariusz - o ironio! - "Potępieńca".
Największym przeciwnikiem Oscarów był jednak George C. Scott. W 1962 r. odmówił przyjęcia nominacji dla najlepszego aktora drugoplanowego w filmie "Bilardzista", zaś w 1971 r. nie przyjął nagrody dla najlepszego aktora za tytułową rolę w "Pattonie". Scott przez całe życie krytykował Oscary. Uważał, że nie są uczciwą oceną pracy aktorów. Dlatego też, kiedy przyznawano mu Oscara, nie był obecny na sali. Stwierdził potem, że wolał obejrzeć mecz hokejowy.
Z kolei w 1973 r. Marlon Brando nie odebrał statuetki za "Ojca chrzestnego". Zamiast gwiazdora na scenę wyszła młoda Indianka z plemienia Apaczów, która poinformowała publiczność, że aktor nie przyjmuje Oscara na znak protestu przeciwko dyskryminacji Indian. Również Woody Allen zlekceważył nagrodę, którą otrzymał w 1977 r. za reżyserię filmu "Annie Hall". - Nie lubię wyjeżdżać z Nowego Jorku - tłumaczył nieobecność na ceremonii czołowy prześmiewca kina.
Są jednak wybitni artyści, którzy Oscarem nie gardzą - i dobrze na tym wychodzą. Daniel Day-Lewis jest jedynym aktorem, który zdobył trzy statuetki za główną rolę męską - w filmach "Moja lewa stopa", "Aż poleje się krew" i "Lincoln". Także Jack Nicholson posiada trzy Oscary, ale jednego zdobył za rolę drugoplanową (w sumie zaś dostał 12 nominacji).
Wśród kobiet najczęściej nominowana była Meryl Streep - aż 20 razy! Nagrodę odbierała trzykrotnie - za "Sprawę Kramerów", "Wybór Zofii" i "Żelazną Damę". W tym roku aktorka za sprawą nominacji za rolę w komedii muzycznej "Boska Florence" ma szansę wyrównać rekord Katharine Hepburn - uhonorowanej czterokrotnie.
Do historii Oscarów przeszła także największa dziecięca gwiazda w dziejach kina, Shirley Temple. Kiedy otrzymała Nagrodę Specjalną w 1934 r., miała zaledwie 6 lat. Najstarszym zdobywcą Oscara jest natomiast zasłużony scenograf Robert F. Boyle, stały współpracownik Alfreda Hitchcocka. Nagrodę odbierał w wieku prawie 99 lat. Jak widać, Oscar nie zna żadnych granic.
Absolutnym rekordzistą jest Walt Disney, który zdobył 64 nominacje do Oscarów, z czego 26 zamienił na statuetki.
Cztery filmy Andrzeja Wajdy były nominowane do Oscara. W 2000 roku przyznano mu nagrodę honorową za całokształt twórczości. Statuetkę reżyser odebrał z rąk Jane Fondy.
Polskie filmy znalazły się w gronie nominowanych dziesięciokrotnie. W 2015 roku "Ida" Pawła Pawlikowskiego przyniosła naszej kinematografii pierwsze zwycięstwo i Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.