Chcą pokazać pełne spektrum życia kobiet! Mówią nie postaciom-wydmuszkom
Magdalena Lamparska od lat znana jest polskim widzom z filmowych hitów, lubianych seriali oraz teatralnej sceny. W jej filmografii znajdują się takie produkcje jak biograficzny dramat "Azyl", polskie hity "Jak pokochałam gangstera", "Niania w wielkim mieście", "1800 gramów", "To nie koniec świata" czy "39 i pół tygodnia".
W trakcie tegorocznej edycji Festiwalu Mastercard OFF Camera mieliśmy okazję porozmawiać z Magdaleną Lamparską o kinie niezależnym, kinie gatunkowym oraz założonej przez nią wraz z Olgą Bołądź i Jowitą Radzińską Fundacji Gerlsy.
"Tytuł konkursu głównego "Wytyczanie drogi" jest bardzo ważne dla młodych twórców. Możemy w tym czasie zobaczyć filmy z całego świata, które opowiadają tak bardzo różne historie, ale przede wszystkim historie osobiste, bo też takie jest kino niezależne (...) Ja czuję zawsze ogromne podekscytowanie i radość na ten czas. Bo to jest czas, kiedy czerpię właśnie z tego miejsca ogromną dawkę inspiracji".
Czego aktorka oczekuje od kina niezależnego?
"Oczekuję zaskoczeń" - odpowiada. "Oczekuję, że mój świat zmieni się pod wpływem oglądania takich filmów - nie potrzebuję w tym momencie wygody, tylko wręcz dyskomfortu, takiego, który poszerza moje horyzonty. Kino niezależne powinno łamać schematy myślenia".
W filmografii Magdaleny Lamparskiej znajduje się wiele produkcji spod znaku komedii romantycznej. Jak nasza rozmówczyni, jako aktorka, odnosi się do tego popularnego, ale i niezwykle trudnego gatunku?
"Wydaje mi się, że gatunek komedii, a do tego jeszcze komedii romantycznej, jest w naszym kraju bardzo naznaczony ciemnymi chmurami. To nie jest łatwy gatunek, pod względem scenariuszowym - on musi być dobrze i dowcipnie napisany.
To, co mi się bardzo podoba teraz w polskim kinie, to fakt, że zaczęły się wyróżniać gatunki filmowe - horror, film gangsterski, komedia romantyczna, czarno-biały dramat? Wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie i nie ukrywajmy, że szersza publiczność zdecydowanie częściej sięgnie po film lekki - taki, żeby się odprężyć, zrelaksować, który nie jest jakoś specjalnie wymagający i nie ma w tym nic złego. Po prostu uważam, że kino jest po to, żeby być różnorodne".
Magdalena Lamparska łączy czas pomiędzy teatrem i planami filmowymi oraz Fundację Gerlsy.
"Fundację Gerlsy tworzymy z moimi przyjaciółkami, wspaniałą aktorką, reżyserką Olgą Bołądź i doktorową filozofii socjologii Jowitą Radzińską. Fundacja zajmuje się herstoriami, czyli historiami, które pokazują kobiety w pierwszoplanowych rolach, nie uświęcając ich działań czy decyzji, tylko pokazując pełne spektrum ich życia, dlatego, że wierzymy, że kobiety są tak bardzo interesujące, że zasługują nie tylko na główne role na ekranie, ale również we własnym życiu. Przypatrujemy się polskiej kulturze i tym różnym stereotypom - w jaki sposób kobiety są przedstawiane na ekranie, czy to w kinie czy w telewizji; że są to często rolę odtwórcze, czyli żon, matek, kochanek (...) Wiemy, że kobiety nie chcą widzieć papierowych, wyciętych po prostu z kartonu nieprawdziwych kobiet na ekranie".
Zobacz też: Podbiła serca polskich widzów! Mówi o wspaniałej aktorskiej przygodzie