Reklama

Sandra Drzymalska o procesie kreowania postaci. "Utożsamiłam się z Simoną"

Sandra Drzymalska w wywiadzie dla Interii opowiedziała o pracy na planie "Simony Kossak" Adriana Panka. "To był jeden z piękniejszych procesów w moim życiu" - wyznała. Film bierze udział w Konkursie Głównym podczas 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Sandra Drzymalska w wywiadzie dla Interii opowiedziała o pracy na planie "Simony Kossak" Adriana Panka. "To był jeden z piękniejszych procesów w moim życiu" - wyznała. Film bierze udział w Konkursie Głównym podczas 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Sandra Drzymalska /Artur Zawadzki/REPORTER /East News

Sandra Drzymalska w roli Simony Kossak

Simona Kossak, córka malarza Jerzego Kossaka i wnuczka Wojciecha, pozbawiona talentu, który od pokoleń definiuje jej rodzinę, dorasta nie zaznając ciepła ze strony matki. Gdy po studiach rzuca wszystko - dom, tradycję, społeczne konwenanse - i obejmuje posadę naukowczyni w Białowieży, zaczyna życie na własnych warunkach. Osiedla się w środku puszczy, w domu bez prądu i bieżącej wody, w otoczeniu dzikiej przyrody. Tam, na magicznym odludziu poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym dzieli pasje - miłość do natury i... potrzebę wolności. Ich niezwykła relacja wymyka się wszelkim schematom. Jednak wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika i pozycji młodej kobiety w świecie zdominowanym przez mężczyzn ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt.

Reklama

"Simona Kossak" jest najnowszą produkcją, która wyszła spod ręki Adriana Panka. W główną rolę wciela się znana z "Sexify" oraz "Białej odwagi" Sandra Drzymalska. Na ekranie partneruje jej Jakub Gierszał, który wciela się w postać Lecha Wilczka. W pozostałych rolach zobaczymy m.in. Agatę Kuleszę, Borysa Szyca, Martę Stalmierską, Mariannę Zydek, Dariusza Chojnackiego.

Film "Simona Kossak" trafi na ekrany kin 22 listopada.

Sandra Drzymalska o występie w "Simonie Kossak". "To był jeden z piękniejszych procesów w moim życiu"

Sandra Drzymalska w rozmowie z Arturem Zaborskim dla Interii opowiedziała o pracy na planie "Simony Kossak" Adriana Panka. "To była niesamowita praca nad tą postacią" – przyznała. Film bierze udział w Konkursie Głównym podczas 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Artur Zaborski: Z nami kolejny gość - aktorka Sandra Drzymalska, ekranowa Simona Kossak.

Sandra Drzymalska: - Tak, to ja. 

Piszesz o niej w mediach społecznościowych Simonka. 

- Tak, piszę o niej bardzo czule, bo ona jest gdzieś bardzo we mnie. Przez cały projekt traktowałam ją czule, z ogromną wrażliwością i takim sercem otwartym.

Co takiego w niej znalazłaś, że tak to rezonowało z tobą i obudziło takie emocje?

- Myślę, że wrażliwość. To, jaka ona była wobec zwierząt i poświęcała im czas, swoją energię. To, że była w latach siedemdziesiątych prekursorką behawiorystyki i odkrywania tego, że zwierzęta posiadają emocje, uczucia i przywiązują się. Jest to jednak taka bezinteresowna, nieoceniająca miłość. Ona to bardzo szybko zrozumiała. To, że miała ogromne poczucie wolności w sobie i nieugięte poszukiwanie bezpieczeństwa, które jej na jakimś etapie dzieciństwa zostało bardzo zaburzone przez relacje z rodziną, z matką. Ale ona miała bardzo duży hart ducha i wolę walki o słuszne sprawy. I to jest niezwykle.

Sandra, żeby nakręcić ten film, musiałaś uczestniczyć w zdjęciach wyjazdowych. Spędzałaś dużo czasu w otoczeniu przyrody, nie tylko lasów, drzew i innych przyjemności, ale też zwierząt, więc zastanawiam się, jaka jest twoja prywatna relacja z naturą? Pewnie wiele aktorek mając na uwadze to, że musiałoby grać między dzikimi zwierzętami, dwa razy by się zastanowiło, czy brać udział w takim projekcie.

- Ja się czuję jak ryba w wodzie. To było niesamowite, ponieważ kręciliśmy w większości w lasach. Jak są takie sceny, że ja taplałam się w runie leśnym, to już nie miało dla mnie znaczenia, jak brudne mam paznokcie i ile liści mam i różnych robaków we włosach - tych leśnych żuczków i tego typu rzeczy. Rzeczywiście utożsamiłam się z Simoną. Na plan jechałam z wielką przyjemnością, ponieważ natura niezwykle mnie uspokajała. I zwierzęta, skupienie na nich, oddawanie im uważności i też siebie w jakiś sposób, bo musiałam zostać przez nie zaakceptowana, żebym mogła jakkolwiek z nimi pracować, co było bardzo pięknie. To było niesamowite. Ja ten plan wspominam bardzo magicznie. To był jeden z piękniejszych procesów w moim życiu. Miałam wrażenie, że nie jeżdżę do pracy, tylko na jakieś wakacje, do lasu ze zwierzętami. Ale przy tym jeszcze grałam Simonę.

Gdy się tworzy taką bohaterkę, czy to jest tak, że trzeba się zagłębić w prawdziwy świat tej osoby, dokumentować i starać się być jak najbliżej tego, kim ona była? Czy to jest tak, że ona jest tylko pewnym punktem wyjścia i trzeba tę postać wypełnić sobą, swoimi emocjami, swoimi przemyśleniami tak samo jak każdą inną?

- Tak, rzeczywiście. Jak spotkaliśmy się po raz pierwszy na próbach z Adrianem Pankiem, to pierwsze słowa, które powiedziałam: "Adrian, muszę tę postać tworzyć najuczciwiej i najszczerzej jak się da, ponieważ ona taka była i walczyła o swoje racje". To był główny punkt tego, na czym mi bardzo zależało, a potem rzeczywiście zaczęłam zgłębiać jej wrażliwość przez jej książki. Na przykład jest taka książka "Serce i pazur" - moja ulubiona Simony Kossak, gdzie ona tak pięknie opisuje zwierzęta i relacje między nimi. Tam jest i kwintesencja wrażliwości, i jej czułość wobec zwierząt. Posługiwałam się też materiałami fotograficznymi, ponieważ nie ma chyba żadnych materiałów radiowych, ale nie ma też takich wywiadów, gdzie można ją zobaczyć tak, jak tutaj, z twarzą i ciałem. Z jednej strony miałam duże pole manewru, żeby ją tworzyć od zera w zachowaniu. Musimy wiedzieć, że ona była młodą dziewczyną. Była między dwudziestym czwartym czy dwudziestym trzecim rokiem życia, a potem pisała pracę doktorską, więc była młodą dziewczyną, której my nie znam nawet z dokumentu Natalii Korynckiej-Gruz, bo tam jest jednak już starszą, doświadczoną Simoną, która już bardzo dużo przeszła i miała swoje racje. Spotkałam się z Joanną Kossak, która była siostrzenicą Simony. Dużo o tym rozmawialiśmy. Zaczęło się okazywać, że Simona miała w sobie bardzo dużo z dziecka. Była naiwna dość, co jest piękne. Miała taką naiwność właśnie dziecka. Niewinnie skryta, ale też harda. Miała bardzo wiele warstw i to była niesamowita praca nad tą postacią.

Sandra Drzymalska dla Interii: "Ostatnią rzeczy, którą ja chciałam zrobić, to postawić jej pomnik"

To, co mi się podobało w waszym filmie, to że nie robicie pomnika Simonie, tylko pokazujecie, jak skomplikowaną i wielowarstwową osobą była. Tę naiwność, o której ty mówisz, możemy z ekranu wyczytać. Widzimy, że to nie jest superbohaterka, która pozjadała wszystkie rozumy, tylko uparta kobieta, która na swojej drodze też upada i się myli, ale to właśnie tworzy jej fenomen. 

- Tak. Ona jest po prostu młodą dziewczyną z krwi i kości, która chce kochać, chce żyć, chce się spełniać, chce czuć się bezpiecznie i tak jak my, ma różne stany. Ostatnią rzeczy, którą ja chciałam zrobić, to postawić jej pomnik. Chciałam ją po prostu pokazać, jak jest piękną postacią, ale też jako prostą i człowieczą. W sensie, nie ma tam patosu i skomplikowanych rzeczy. Te emocje są po prostu szczere i piękne. Bardzo mi na tym zależało, żeby to właśnie takie było uczciwe.

Dużo rozmawiamy w ostatnim czasie w Polsce o prawach kobiet, opozycji kobiet, o emancypacji, o przemianach społecznych, jakie zachodzą. Dużo rozmawiamy też o siostrzeństwie, o wsparciu. Czy twoim zdaniem ten film i postać Simony może stać się dla kobiet takim wzorem, punktem odniesienia, inspiracją do tego, żeby iść po swoje, niezależnie od tego, ile przeszkód po drodze się pojawia?

- Myślę, że jeżeli się coś bardzo kocha, czegoś się bardzo chce, to jeżeli uważamy, że to jest nasza droga, to wydaje mi się, że to po prostu trzeba. Czasami spotykamy się z przeciwnościami losu. Systemem i innymi różnymi rzeczami. Czasami jest to też usłane niestety nie tylko różami, ale też łzami. Myślę, że po prostu powinniśmy być równi bez względu na płeć, na orientację seksualną i tego typu rzeczy. Po prostu kierujmy się jakąś taką dużą czułością wobec siebie, otwartością, miłością i patrzmy na siebie łaskawie. Wydaje mi się, że jeżeli świat byłby tak skonstruowany i mielibyśmy wobec siebie dużo większą wrażliwość i chęć zrozumienia drugiego człowieka, to byłoby nam dużo prościej.

Mnie się bardzo podoba to, że Simona zostaje teraz na nowo przywrócona w popkulturze, zwłaszcza polskiej. Tak, jak wspomniałaś, był dokument Natalii Korynckiej-Gruz, teraz jest wasz film. Moim zdaniem ona może być taką, jak to mówią Anglicy, "role model", osobą, na którą można się oglądać, i którą można się inspirować. Zastanawiam się, czy ty miałaś takie kobiety w swoim życiu, które były dla ciebie inspiracją i punktem odniesienia?

- Tak, moja babcia Renia. 

Co w niej było wyjątkowego?

- Ona miała ogromną wolę życia i chęci życia. Kochała życie. Była niesamowita. Była niesamowitą, temperamentną osobą. Bardzo kochającą, pełną miłości i czułości, którą od niej dostałam, ale też tak ogromnie wierzącą we mnie. Była wspaniałą osobą i też taką, która mi w jakiś sposób pokazała, że jeżeli czuję, że coś jest dla mnie, i czuję że to jest z serca, to powinnam po prostu za tym iść, bo to jest chyba najważniejsze. Dała mi piękne wartości.

Czytaj więcej: Porzuca tradycję i społeczne konwenanse! Tak opowiedzieli o jej losach

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sandra Drzymalska | Simona Kossak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy