48. FPFF w Gdyni: Jan Holoubek o filmie "Doppelganger. Sobowtór"
W poniedziałek 18 września w Teatrze Muzycznym w Gdyni uroczyście zainaugurowano 48. edycję Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Jako film otwarcia pokazano "Doppelgangera. Sobowtóra" Jana Holoubka. Twórca "Rojsta" i "Wielkiej wody" opowiedział o swoim najnowszym dziele w wywiadzie dla Interii.
Film przenosi widzów w czas przełomu lat 70. i 80. XX wieku, a jego akcja rozgrywa się po dwóch stronach żelaznej kurtyny równocześnie. Hans Steiner (Jakub Gierszał) mieszka w tętniącym życiem Strasburgu, korzystając z możliwości, jakie daje Zachód. Wtapia się w lokalną społeczność, jednocześnie prowadząc działalność szpiegowską. Jan Bitner (Tomasz Schuchardt) mieszka z rodziną w Gdańsku, pracuje w stoczni. Pozornie nic nie łączy obu mężczyzn, jednak przeszłość skrywa tajemnicę, która postawi ich przed koniecznością zmierzenia się z własnymi słabościami i namiętnościami. Obaj staną przed pytaniem dotyczącym swojej tożsamości.
"Doppelganger. Sobowtór" jest thrillerem szpiegowskim osadzonym w klimacie zimnej wojny. W centrum znajduje się agent, powoli budujący swoją tożsamość i stający się częścią lokalnej społeczności. "To była nieduża liczba agentów, bardzo elitarna grupa. Oni wnikali w środowiska na zachodzie, za żelazną kurtyną, i inwigilowali [...] różne instytucje i punkty [...] wrażliwe dla państw wrogich w pojęciu komuny" - tłumaczył reżyser Jan Holoubek w rozmowie z Arturem Zaborskim.
"Nasza historia jest oparta na faktach. [...] Oczywiście nie wiemy wszystkiego, bo to są ludzie, którzy zdradzają zbyt wiele. [...] . Skorzystaliśmy więc z innych źródeł, dopisując wątki głównemu bohaterowi, tak żeby był ciekawy, pełny i trzymał widza w napięciu przez cały film" - kontynuował twórca "25 lat niewinności. Sprawy Tomka Komendy".
Zaraz dodał, że wątek szpiegowski nie był tym, który interesował go najbardziej. " To jest świetna rama, by o tym opowiadać, ale nie jest to dla mnie istota opowieści" - przyznał. "Zdecydowanie bardziej interesująca jest dla mnie ta strona psychologiczna. [...] Wydaje mi się, że w ciekawej formule gatunkowej opowiadamy o czymś, co jest ważne i uniwersalne dla każdego: kim jesteśmy naprawdę, ile na co dzień udajemy, a ile jest w nas prawdy. Jest też druga opowieść o człowieku, który orientuje się w pewnym momencie, że ta tożsamość została mu skradziona, i on ma też swoją drogą w poszukiwaniu tej tożsamości".
Reżyser nie czuje się także prekursorem, jeśli chodzi przedstawienie historii szpiegowskich w polskim kinie. "Mieliśmy oczywiście Hansa Klossa, który jest [...] wzorcem serialu szpiegowskiego. Mieliśmy bardzo udany film Władysława Pasikowskiego 'Jack Strong'" - wskazywał.
Holoubek zaznaczył, że interesowało go także zestawienie dwóch kultur i estetyk — Europy Wschodniej i Zachodniej. "Jako dziesięciolatek wyjechałem [...] do Wiednia i byłem w kompletnym szoku. W takim [...] że wróciłem do Polski po dwóch tygodniach i nie mogłem dojść do siebie po tym, co widziałem" - zdradził reżyser.
"To jest moje dziecięce wspomnienie, ale wiemy, jak było. Z jednej strony mieliśmy dość betonowy blok wschodni, a tam kwitło życie, moda, restauracja, design. Ludzie byli wolni. Opowiadamy o Francji końcówki lat siedemdziesiątych. To bardzo piękny okres, też wizualnie. Zderzenie tych dwóch światów [wschodu i zachodu] było równie ekscytujące, dlatego chciałem się podjąć zrobienia tego filmu, bo o komunie już opowiadałem i nie była to dla mnie taka nowość" - podsumował Holoubek.
Przyznał także, że Strasburg, w którym toczy się większość akcji filmu, zagrały polskie miasta. Plan był jednak inny. Zrewidowała go rosyjska agresja na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Główne role w filmie grają Jakub Gierszał i Tomasz Schuchardt. Pierwszy z nich został zaangażowany jako pierwszy. "Zacząłem od postaci Hansa. Na zdjęciach próbnych pojawił się Kuba [Gierszał] i szybko zrozumiałem, że jest urodzony do tej roli, bo i aparycja, i talent aktorski, i znajomość języków — to wszystko przemawiało ku temu, żeby to był on" - wspominał Holoubek.
Ze znalezieniem odtwórcy drugiego z głównych bohaterów także nie było większych problemów. "Czułem, że druga postać, Jana, ma dramaturgicznie troszeczkę mniejszy potencjał, pomyślałem, że potrzebuję aktora, który wypełni to swoją charyzmą i wtedy pomyślałem o Tomku [Schuchardcie], bo już miałem z nim doświadczenie pracy przy 'Wielkiej wodzie'. Wiedziałem, że jest to aktor wspaniały i wszechstronny" - przyznał twórca dwóch sezonów "Rojsta". "Bardzo podoba mi się, że oni niby są bliźniakami, ale to jest przekorne, oni są po kompletnie dwóch różnych biegunach podobieństwa".
Holoubek wyznał także, że na planie nie jest tyranem i chętnie słucha sugestii swoich aktorów. "Ja się otwieram, dla mnie to jest najciekawsza część tej pracy, jeszcze zanim wejdziemy na plan. Praca ze scenariuszem, z postacią, szukanie optymalnej wersji tekstu dla nich. Podrasowywanie pod już wybranych aktorów, tak żeby oni się już w pełni utożsamiali z tymi postaciami i nie mieli wątpliwości, po co jest dana scena. My to wszystko omawiamy przed i ja jestem bardzo otwarty na sugestie aktorów, bo uważam, że oni mają niesamowitą intuicję i trzeba za nią podążać, a przynajmniej jej nie blokować".
Zaborski spytał reżysera, dlaczego w swojej twórczości zawsze spogląda w przeszłość. "Mało mnie interesuje filmowanie rzeczywistości takiej, jaka nas otacza. Wycieczka w przeszłość daje możliwość tworzenia czegoś od zera. To może być przez nas wykreowane. To mnie pociąga: możliwość kreacji".
Zaraz zaznaczył, że odniesienia do współczesności znajdują się oczywiście w jego twórczości. "Ta przeszłość jest też bardzo realna. Ten PRL odbija się w dzisiejszej rzeczywistości i pojawia się tu i tam. Pewien mental powraca. To jest przerażające, ale można w tym PRL-u filmowym zobaczyć dużo współczesności".
Na koniec Holoubek skupił się na kreacji filmowego świata. Wspomniał, że stworzenie przekonującego obrazu PRL-u nie stanowiło problemu, bo on i jego współpracownicy mają doświadczenie nabyte podczas pracy nad "Rojstem". "Stworzenie Francji końca lat siedemdziesiątych, z całym blichtrem, z designem, z samochodami, ubraniami, fryzurami, było ogromnym wyzwaniem dla pionu scenograficznego. [...] Samochody francuskie z tamtych czasów — rzadkość. [...] Tych problemów było mnóstwo, ale dlatego chcieliśmy ten film zrobić, by się z tym zmierzyć" - wyznał.
"Doppelganger. Sobowtór" bierze udział w konkursie głównym 48. FPFF w Gdyni. Film wejdzie do polskich kin 29 września 2023 roku.