"Boże Ciało" Jana Komasy: O duchowości i pojednaniu
"Boże Ciało" to film z niesamowitą postacią główną, która łączy w sobie anioła i diabła - powiedział w piątek, 20 września, Jan Komasa. Wyreżyserowana przez niego historia o duchowości i pojednaniu jest jedną z 19 produkcji rywalizujących w Konkursie Głównym 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Głównym bohaterem "Bożego Ciała" jest dwudziestoletni Daniel (w tej roli Bartosz Bielenia), który podczas pobytu w zakładzie poprawczym zaczyna snuć marzenia o byciu księdzem. Warunkowo zwolniony chłopak zostaje skierowany do pracy w zakładzie stolarskim w małym miasteczku na południu Polski. Nowy rozdział życia postanawia rozpocząć od wizyty w miejscowym kościele, podczas której omyłkowo zostaje wzięty za księdza i zaprowadzony na plebanię. Daniel, konsekwentnie udając księdza, zaprzyjaźnia się z proboszczem (Zdzisław Wardejn). Duchowny prosi go, by pod jego nieobecność sprawował posługę kapłańską w parafii.
Światowa premiera filmu odbyła się pod koniec sierpnia na festiwalu w Wenecji w sekcji Giornate degli Autori. Obraz uhonorowano nagrodami Europa Cinemas Label i Inclusive Award Edipo. Północnoamerykańska premiera odbyła się kilka dni później na festiwalu w Toronto.
Podczas piątkowej konferencji po pokazie prasowym filmu reżyser Jan Komasa podkreślił, że "Boże Ciało" to "przede wszystkim film o pojednaniu". "To jest bardzo przewrotne, że postać, która jest odrzucona przez społeczeństwo, ale też przez samego siebie przez to, co zrobił w przeszłości, trafia do społeczności, która też jest odrzucona od całego społeczeństwa, czuje się odcięta górami, daleką perspektywą. Tam nie ma w zasadzie internetu, mimo że jest to film współczesny. Ten odcięty, który trafia do odciętych, nagle widzi, że ta społeczność również odcina spomiędzy siebie. A on doskonale wie, co to znaczy i zna ten ból (...). Gra absurdami w tym filmie jest na wielu poziomach niesłychana dzięki całej ekipie, bo każdy dorzucał swoje antynomie" - zwrócił uwagę.
Jak ocenił, scenariusz napisany przez Mateusza Pacewicza "wywracał do góry nogami" wszystkie inne historie, które kilka lat temu, po premierze "Miasta '44", otrzymywał. "Był bardzo mocno skupiony na relacjach między postaciami, z niesamowitą główną postacią, która łączy w sobie kilka osób. Posługując się biblijnymi terminami, łączy w sobie i diabła i anioła" - stwierdził Komasa.
Opowiadając o początkach pracy na scenariuszem, Pacewicz wspomniał, że osiem lat temu natknął się na artykuły o fałszywych duszpasterzach w prasie tabloidowej. "Wiedziałem, że to jest temat na film, który chciałbym pewnego dnia zobaczyć w kinie - uniwersalny, ambiwalentny, wielowymiarowy, z całą głębią i tajemnicą, która mnie zafascynowała w tych historiach. Ale miałem 18 lat i nie miałem narzędzi ani możliwości, aby doprowadzić do powstania scenariusza, więc zacząłem robić to, co mogłem - dokumentować historie. Jedną z nich, która była najważniejszą dla mnie inspiracją przy pracy nad tym filmem, opisałem w reportażach 'Kazanie na dole' i w krótszym tekście 'Kamil, który księdza udawał'" - powiedział.
Dodał, że żadna z prawdziwych historii nie miała "satysfakcjonującej, dramaturgicznej pełni i wielowymiarowości". "Od początku miałem taką idee fixe, żeby zrobić film o fałszywym księdzu, który jest zarazem najprawdziwszym możliwym księdzem. Ten paradoks kłamstwa, które pozwala dotknąć prawdy mnie zawsze fascynował. Kiedyś trafiłem na taką definicję kina, że to jest 'kłamstwo, by powiedzieć prawdę'. To, co mnie fascynowało w tej figurze to właśnie to, że mamy do czynienia z kłamcą, który jednocześnie obnażając wszystkie kłamstwa społeczności, dotyka istotnej prawdy i sam też dotyka paradoksalnej prawdy o sobie" - wyjaśnił scenarzysta.
Producent kreatywny Krzysztof Rak podkreślił, że już po pierwszej lekturze konceptu scenariusza dostrzegł w "Bożym Ciele" "niesamowicie uniwersalną, wielopoziomową historię i diabelnie uwodzącego bohatera". "Spełniłem w związku z tym rolę akuszera i swatki przy tym projekcie. To jest niesamowita przyjemność móc łączyć zdolnych ludzi, talenty i miejsca, żeby powstał taki film. Bycie producentem kreatywnym jest kapitalną sprawą, w cywilizacjach ludzi rozwiniętych często stosowaną. Często doświadczeni scenarzyści są zatrudniani do takich funkcji. Fantastycznie, że też zaczyna się to dziać w Polsce. Wykonałem jeszcze jedną funkcję - wysłałem ten scenariusz z komputera Mateusza do Anety (Hickinbotham, producentki - przyp. red.), stwierdzając, że oni zrobią ten film najlepiej. Na tym moja robota właściwie się skończyła" - stwierdził.
"Boże Ciało" jest polskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy. Obraz trafi na ekrany polskich kin 11 października. W obsadzie - obok Bieleni i Wardejna - znaleźli się także m.in. Tomasz Ziętek, Eliza Rycembel, Aleksandra Konieczna, Łukasz Simlat i Leszek Lichota. Autorem zdjęć jest Piotr Sobociński Jr. Muzykę do filmu skomponował duet Evgueni i Sacha Galperine, którzy odpowiadali za muzykę do takich filmów, jak m.in. "Przeszłość" Asghara Farhadiego i "Dzięki Bogu" Francois Ozona.
Obok "Bożego Ciała" w Konkursie Głównym FPFF w Gdyni bierze udział 18 innych tytułów, m.in. "Ikar. Legenda Mietka Kosza" Macieja Pieprzycy, "Pan T." Marcina Krzyształowicza, "Obywatel Jones" Agnieszki Holland, "Piłsudski" Michała Rosy, "Dolina Bogów" Lecha Majewskiego, "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha, "Ciemno, prawie noc" Borysa Lankosza, "Legiony" Dariusza Gajewskiego oraz przywrócony w piątek do Konkursu Głównego "Solid Gold" Jacka Bromskiego.
Najlepsze filmy wyłoni jury w składzie: reżyser teatralny, filmowy i telewizyjny Maciej Wojtyszko (przewodniczący), scenografka Ewa Braun, producent Piotr Dzięcioł, aktorka Bożena Dykiel, montażysta Paweł Laskowski, scenarzystka i producentka Ilona Łepkowska, reżyserka Maria Sadowska, reżyser dźwięku Nikodem Wołk-Łaniewski oraz autor zdjęć filmowych i reżyser Jerzy Zieliński.
Laureatów poznamy podczas gali zamknięcia festiwalu, która odbędzie się w sobotę, 21 września, wieczorem w Teatrze Muzycznym w Gdyni.