"Pomiędzy słowami" [recenzja]: Samotność w Berlinie
Najnowszy film Urszuli Antoniak rozpoczyna się sceną rozmowy między adwokatem Michałem (Jakub Gierszał), a starającym się o status uchodźcy afrykańskim poetą. W pewnej chwili ten drugi stwierdza, że on i siedzący naprzeciwko niego Polak są do siebie podobni. Obaj opuścili swoje kraje. W ten sposób Antoniak rozpoczyna jeden z ciekawszych filmów ostatnich lat dotyczących emigracji.
Dobiegający trzydziestki Michał pracuje w jednej z szanowanych berlińskich kancelarii adwokackich. Prowadzi uporządkowane i spokojne życie. Ład zakłóca pojawienie się Stanisława (Andrzej Chyra), jego ojca, którego bohater nie spotkał nigdy w życiu. Wspólnie spędzony weekend sprawia, że młody adwokat zaczyna zadawać sobie pytanie o własną tożsamość.
Streszczenie może przywodzić na myśl amerykańskie produkcje, w których ojciec z synem starają wynagrodzić sobie długą rozłąkę. Skojarzenie to na szczęście okazuje się nietrafione. Michał i Stanisław chodzą po klubach, gadają o codziennych sprawach i przez większość czasu dobrze się bawią. Antoniak prowadzi narrację nieśpiesznie, a miejscami wyśmiewa nawet schematy kina popularnego. Gdy Michał pyta ojca o powód przyjazdu, ten z kamienną twarzą mówi o ciężkiej chorobie. Po kilku sekundach obaj nie wytrzymują i wybuchają śmiechem. Tutaj nie ma miejsca na tak zgrane motywy.
Na przestrzeni kolejnych scen reżyserka przedstawia Michała jako człowieka odciętego - zarówno od innych ludzi, jak i własnej historii. Jego mieszkanie jest puste, jakby świeżo po zakupie. Brak tam czegokolwiek, co mówiłoby o jego charakterze. Ożywa on dopiero przy ojcu, co najlepiej widać w jednej z ich pierwszych scen, gdy Stanisław poznaje szefa swojego syna. Michał musi tłumaczyć. Z ojcem żartuje i jest szczery. Szefowi odpowiada poważnie, maskując kolejne szyderstwa Stanisława.
W końcu na wierzch wychodzi także zasygnalizowany w pierwszej scenie wątek narodowości. Nie oznacza ona jednak rozmów o wielkich sprawach, raczej przyziemnych - czy Michał jeździ czasem do Polski, czy utrzymuje znajomości z liceum. Podniesione kwestie sprawiają, że grany przez Gierszała bohater zdaje sobie sprawę ze swojego wyobcowania. Jej finałem jest podróż do zamieszkałej przez emigrantów dzielnicy Berlina i próba porozumienia się z nimi.
Ostatnie kilkanaście minut filmu należy do najmniej udanych. Wydają się one zbyt histeryczne i nachalne w kontekście wcześniejszych scen i postawionych w nich pytań. Zarzuty te dotyczą jednak tylko warstwy fabularnej. Wizualna stoi przez cały czas na najwyższym poziomie, głownie dzięki pięknym zdjęciom operatora Lennerta Hillege’a. Nie zawodzą także aktorzy. W szczególności Chyra, tutaj niechlujny i trochę butny, wprowadza na ekran energię, której podczas jego nieobecności bardzo brakuje.
Antoniak podejmuje problem emigracji bez zbędnej sensacyjności i wielkich słów. Wydaje się, że właśnie takiego spokojnego spojrzenia brakowało dotychczas w podejściu do tego problemu. Reżyserka nie udziela jednocześnie jakichkolwiek odpowiedzi. Ale to już nie jest raczej jej rola.
7/10
"Pomiędzy słowami", reż. Urszula Antoniak, Holandia, Niemcy, Polska 2017, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa 16 lutego 2018 roku.