Johnny Depp odwołał się od wyroku. Nie chce płacić Amber Heard
W czerwcu zakończył się jeden z najgłośniejszych procesów ostatnich lat. Sąd uznał, że Amber Heard zniesławiła Johnny'ego Deppa i nakazał jej zapłacić mu 10 mln dolarów odszkodowania. Nie był to koniec orzeczenia. Sąd uznał bowiem, że Depp też powinien zapłacić byłej żonie zadośćuczynienie w ramach wniesionego przez nią kontrpozwu. Właśnie okazało się, że gwiazdor "Piratów z Karaibów" nie zamierza przelać żonie zasądzonej kwoty 2 milionów dolarów. Aktor wniósł bowiem apelację od wyroku.
1 czerwca zakończył się "proces dekady", jak określa się trwającą przeszło siedem tygodni, transmitowaną w telewizji sądową walkę Johnny'ego Deppa i jego eksmałżonki. Ława przysięgłych orzekła na korzyść aktora, stwierdzając, że Amber Heard dopuściła się zniesławienia, gdy określiła samą siebie jako ofiarę przemocy domowej w artykule opublikowanym na łamach "The Washington Post". Zgodnie z werdyktem gwiazda "Aquamana" ma zapłacić byłemu mężowi odszkodowanie w wysokości 10,35 mln dolarów. Heard, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, złożyła apelację od wyroku.
Wygrana w procesie okazała się dla Deppa początkiem drogi powrotnej na szczyt. Niedawno nagrał on płytę ze słynnym gitarzystą Jeffem Beckiem, a także w rekordowo szybkim tempie wyprzedał swoją debiutancką kolekcję dzieł sztuki. Aktor wrócił też do pracy w Hollywood. Zagrał w dramacie kostiumowym "Jeanne du Barry", w którym wcielił się w Ludwika XV, a teraz czeka go inny ważny projekt - po 25 latach od swojego reżyserskiego debiutu Depp znów stanie za kamerą i nakręci filmową adaptację sztuki o słynnym włoskim artyście Amedeo Modiglianim. Mile widziany jest też na salonach - za kilka dni ma wziąć udział w pokazie założonej przez Rihannę marki odzieżowej. "Savage x Fenty Show" zadebiutuje w serwisie Prime Video 9 listopada.