Reklama

Andrzej Grabowski zdradził sekret "Kiepskich". Ferdek miał być... Ludwikiem

W niedawno wydanej książce "Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu", twórcy prezentują ciekawostki i wspomnienia związane z początkami hitowej produkcji Polsatu. Kilka anegdot opowiedział również Andrzej Grabowski, który przez lata wcielał się w Ferdynanda. Jak się okazuje niewiele brakowało, a jego bohater nosiłby zupełnie inne... imię. Z okazji 30-lecia telewizji Polsat prezentujemy ciekawostki związane z hitowymi produkcjami emitowanymi w stacji.

Nim Andrzej Grabowski wpadł na pomysł, jak powinien nazywać się jego bohater, został poproszony, żeby przywiózł ze sobą na plan stare rodzinne fotografie, które wzbogaciłyby scenografię mieszkania rodziny Kiepskich. Kolekcja zdjęć, którą dysponował aktor, była znikoma, więc wyciągnął portret, na którym wyglądał jak swój dziadek. Tę fotografię zrobiono mu, gdy grał w sztuce Zofii Kossak-Szczuckiej pod tytułem "Gość oczekiwany". Grabowski z przedziałkiem na środku głowy i zakręconym wąsem przypominał XIX-wiecznego przedsiębiorcę.

Reklama

Ferdek miał być... Ludwikiem!

"Podczas pierwszego dnia kręcenia stanąłem sobie obok tego mojego 'przodka' i tak sobie myślę: ciekawe, jak by ten mój dziadek miał na imię?" - aktor wspomina w książce "Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu". I przyszło mi do głowy, że mógłby się nazywać Ferdynand Kiepski! Dlaczego nie? I dlaczego ja w takich okolicznościach nie mam mieć na imię Ferdynand, tylko Ludwik? Co to w ogóle za imię, Ludwik? Jedyne skojarzenie to z płynem do zmywania naczyń. A Ferdynand Kiepski? To coś znaczy! Był przecież arcyksiążę Ferdynand albo wymyślony przez Ludwika Kerna pies, który bardzo chciał zostać człowiekiem - Ferdynand Wspaniały. Poza tym połączenie Ferdynanda z Kiepskim to jak sacrum i profanum w jednym worku, a o to właśnie scenarzystom i pomysłodawcom serialu chodziło" - opowiada Grabowski.

W tamtym momencie ekipa miała już nakręconych kilka scen, jednak nikt jeszcze do Kiepskiego nie zwrócił się po imieniu. 

"Pobiegłem do Okiła (Khamidova, reżysera - przyp. red.) i mówię mu, że nie chcę mieć na imię Ludwik tylko Ferdynand. Poparł mnie od razu Rysiek Kotys i zaczął tłumaczyć, że będzie mógł się fajnie tym imieniem bawić: 'Panie Ferdku, panie pierdku i tak dalej'. Okił, wiedząc, że mamy tylko kilka dni na nakręcenie trzech odcinków, powiedział, że jemu to obojętne, byle iść z tematem do przodu i nie tracić czasu na zbędne dyskusje. Scenarzyści mieli później duże pretensje do mnie, że odstawiłem taką samowolkę, widać przyzwyczaili się już do tego Ludwika. Ferdynand wszedł jednak w krew narodowi i dziś nikt sobie nie wyobraża, że głowa rodziny Kiepskich może nie mieć na imię Ferdynand. Bo przecież to imię jest wspaniałe - mimo że kiepskie" - mówi odtwórca kultowej postaci.

W publikacji głos zabrało również wiele innych osób związanych z "Kiepskimi". Poza aktorami, jak np. Marzeną Kipiel-Sztuką i Bartkiem Żukowskim, są to m.in. producenci, scenarzyści, reżyserzy i bliscy aktorów, którzy już nie żyją. Ich relacje spisali i zredagowali Jakub Jabłonka i Paweł Łęczuk. Na swoim koncie mają oni już biografie Andrzeja Grabowskiego, Krzysztofa Skiby i Piotra Bukartyka.

Premiera książki "Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu" nastąpiła tuż po tym, jak Polsat zaprzestał jego dalszej produkcji.

Tekst powstał z okazji 30-lecia telewizji Polsat.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy