Reklama

"Żyje bezkarnie i w luksusie"

Obrońcy Romana Polańskiego nie mają racji, gdyż nic nie usprawiedliwia jego czynu - twierdzi "Washington Post" w artykule redakcyjnym w czwartek

Dziennik polemizuje z prominentami Hollywoodu i polityki, którzy starają się pomniejszyć winę reżysera i szukają dla niego okoliczności łagodzących.

"Nie ma znaczenia, że Polański ma 76 lat, że posiada talent filmowy, że jego własne życie było pełne niewyobrażalnych okropności, albo że sprawa liczy już sobie kilka dziesięcioleci. Nie ma nawet znaczenia, że jego nieletnia ofiara, dziś dorosła, mu wybacza" - pisze dziennik.

"Ważne jest, że człowiek ten przyznał się do seksu z trzynastolatką, której niezakwestionowane zeznania opisywano ze szczegółami, jak podał jej szampana i quaaludes (popularny w tamtych czasach środek uspokajający, użyty wraz z alkoholem oszałamiał) rozebrał ją w wannie i nie słuchał, kiedy przerażona powiedziała: nie" - czytamy w edytorialu.

Reklama

Dziennik przypomina, że Polański zbiegł z USA po uznaniu go za winnego gwałtu i dodaje, że "od tego czasu żyje bezkarnie i w luksusie".

Więcej informacji na ten temat znajdziecie w naszym raporcie specjalnym!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański | życia | Washington Post | dziennik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy