Reklama

Nie będzie umorzenia sprawy Polańskiego

Sędzia w Los Angeles odrzucił we wtorek, 17 lutego, prośbę adwokatów Romana Polańskiego o unieważnienie werdyktu sprzed ponad 30 lat, uznającego go winnym seksu z nieletnią.

Sędzia Peter Espinoza oświadczył, że nie rozpatrzy wniosku, dopóki słynny reżyser filmowy nie wróci do USA, skąd zbiegł w 1978 roku, po wspomnianym orzeczeniu sądu. Polański obawiał się, że grozi mu wieloletnie więzienie, chociaż na podstawie układu z prokuraturą obiecywano mu łagodną karę.

Sędzia Espinoza przyznał jednak, że adwokaci Polańskiego mogą mieć rację, uzasadniając swój wniosek tym, że w procesie reżysera popełniono wykroczenia. Sugerował, że jeśli Polański przyjedzie do USA do 7 maja, może zmienić odmowną decyzję.

Obrona przytoczyła jako dowód film dokumentalny, w którym oskarżający Polańskiego prokurator David Welles przyznał, że spotykał się z prowadzącym sprawę sędzią i starał się go przekonać, aby wydał skazujący wyrok.

Reklama

Polańskiemu postawiono kilka zarzutów, w tym gwałt na 13-latce po upiciu jej szampanem i podaniu narkotyku. Reżyser utrzymuje, że seks odbył się z przyzwoleniem. Nawet jednak w takim przypadku za seks z osobą nieletnią w Kalifornii, gdzie doszło do incydentu, grozi kara do 20 lat więzienia.

Od momentu ucieczki z USA Polański nigdy tam nie wrócił, gdyż grozi mu aresztowanie. Jego ofiara, dziś ponad 40-letnia, zamężna kobieta, powiedziała kilkakrotnie, że wybacza mu i chce, aby pozwolono mu bezpiecznie wrócić do USA.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański | USA | sędzia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy