Reklama

Jack Bauer zginie!

Rola agenta Jacka Bauera przyniosła mu nagrody i olbrzymią popularność. Kiefer Sutherland, gwiazda serialu "24 godziny", przyznaje, że bardzo identyfikuje się ze swoim bohaterem.

Aktor zdaje sobie sprawę, że produkcja Foxa kiedyś będzie musiała się skończyć, ale z drugiej strony, na razie wcale się na to nie zapowiada.

"Koncepcja serialu, który dzieje się w czasie rzeczywistym jest na tyle interesująca, że mogę to robić jeszcze przez 20 lat! Gdy wraz z ekipą zorganizowaliśmy imprezę z okazji nakręcenia 150. odcinka zdaliśmy sobie sprawę, że nakręconego materiału starczyłoby na 75 filmów!" - przyznaje.

Dla wielu widzów, grany przez Sutherlanda Jack Bauer, jest dziś postacią niemalże legendarną.

"Serial pochłania wielką część mojego życia, czasem po kilku dniach zdjęć zaczynam myśleć o sobie nie jako o Kieferze, ale jako o moim bohaterze, Jacku. Także zwykli ludzie na ulicy często uważają, że nim jestem i zwracają się do mnie jego imieniem, a także oczekują, że będę się zachowywał jak on. Szczerze mówiąc czasem czuję się z tym dziwnie i potrzebuję wtedy chwili relaksu, żeby odpocząć od tego podwójnego życia i pobyć po prostu sobą" - zdradza.

Reklama

Jego bohater nie zawsze jest fair, czasami postępuje niezgodnie z prawem, ale jego działanie zawsze przynosi pożądane rezultaty.

"Wszystko, co Jack robi, legalnie czy nie, posuwa sprawy do przodu, ale trzeba pamiętać o tym, że to nie jest prawdziwe życie. Gdyby te wszystkie sytuacje były prawdziwe, być może mój bohater nie miałby tyle szczęścia" - uważa gwiazdor.

Jack bierze także narkotyki, co również rzuca cień na tą postać.

"Cóż, mój bohater nie jest ideałem i to mi się w nim podoba. Ten facet ma wady, ale ma też siłę by z nimi walczyć. Myślę, że tym właśnie uwiódł widzów. Jack nie udaje, że jest lepszy, niż jest. Ma swoją mroczną stronę, tak jak wielu z nas" - twierdzi Sutherland.

Bauer ma niesamowitą kondycję, mimo tego, artysta wyznaje, że niespecjalnie dużo ćwiczy do roli.

"We wszystkich trudnych scenach zastępują mnie kaskaderzy, także moja forma na ekranie to trochę fikcja. Oczywiście nie jestem zwolniony z treningów i staram się utrzymywać kondycję, ale siłownia mnie nudzi. Za to jogging to idealne rozwiązanie, tym bardziej, że na planie, w trakcie zdjęć, też dużo biegam" - opowiada.

Panuje powszechne przekonanie, że tylko jemu scenarzyści zdradzają tajemnice przyszłych odcinków.

"Nie znam szczegółów i na pewno nie mam wpływu na to jak potoczy się akcja. W serialu nigdy nie wiesz, jak skończy twój bohater. To ekscytujące doświadczenie i zupełnie inne niż granie w filmowych produkcjach" - tłumaczy.

Wciąż spekuluje się na temat śmierci agenta Bauera. Jednak wydaje się nieprawdopodobne, aby "24 godziny" funkcjonowały bez niego.

"Przykro mi, ale jest wysoce prawdopodobne, że Jack zginie. W którym odcinku, w której serii? Nie wiem. Nie chodzi o to, że chciałbym, aby Jack Bauer zginął, ale nie łudźmy się, ani ja ani nikt inny z aktorów nie jest główną gwiazdą tego serialu, bo to, co go naprawdę trzyma, to jego fantastyczna, oryginalna konstrukcja, format. Prawda jest taka, że jak mnie zabiją, to tylko zrobi się ciekawiej, wystarczy popatrzeć na listę ważnych postaci, które zginęły podczas trwania cyklu" - kończy Sutherland.

Czytaj również:

To koniec Jacka Bauera?

Jack Bauer powraca!

Jeśli chcesz wiedzieć więcej o swoich ulubionych serialach i podyskutować o nich, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl.

To i Owo
Dowiedz się więcej na temat: Kiefer Sutherland | 24 godziny | Bohater | zginął
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy