Reklama

"Transcendencja": PODSTAWY NAUKOWE "TRANSCENDENCJI"

"Gdy myśląca i czująca maszyna otrzyma możliwość zalogowania się do sieci, w bardzo szybkim czasie wykroczy poza biologiczne ograniczenia człowieka... a jej moc analityczna stanie się większa niż skumulowana inteligencja wszystkich ludzi w historii świata. Wyobraźcie sobie taki sztucznie stworzony byt, posiadający pełen zakres emocji, nawet samoświadomość. Nazywam takie coś TRANSCENCENCJĄ".

Czy rozwój koncepcji sztucznej inteligencji stanowi zagrożenie dla naszego obecnego stylu życia? Być może jeszcze nie teraz, lecz cóż może się wydarzyć po osiągnięciu kolejnej fazy jej zaawansowania, która sprawi, że komputery - i wszelkie inne maszyny - zyskają nie tylko umiejętność samodzielnego myślenia, ale także zdolność odczuwania emocji? "Transcendencja" zgłębia prawdopodobną wersję rzeczywistości, w której ludzie - poprzez próby stworzenia za pomocą najnowszej technologii lepszego, bardziej wydajnego i w ostatecznym rozrachunku samowystarczalnego świata - posuną się wreszcie za daleko. Albowiem emocje, w rozumieniu gatunku ludzkiego, nie zawsze bywają pozytywne: czyż maszyna, która osiągnie zdolność do współczucia, nie zyska również świadomości czynienia zła? Wally Pfister, uznany i nagradzany autor zdjęć, który "Transcendencją" debiutuje jako reżyser, podkreśla: "Moc i wydźwięk koncepcji zawartych w tej opowieści dosłownie powaliły mnie na kolana. Wydaje mi się, że to wątki, które są bardzo na czasie, o których ludzie coraz częściej myślą".

Reklama

Koncepcja wyjściowa "Transcendencji" opiera się na zamyśle, że gatunek ludzki jest w stanie osiągnąć stan znany jako 'osobliwość technologiczna'. "W naszym filmie definiujemy to poprzez wgranie ludzkiego umysłu do superkomputera: skopiowanie każdej synapsy, każdego neuronu... stuprocentowe przeniesienie umysłu człowieka, jego myśli, wspomnień, uczuć do maszyny, która w ten sposób stanie się bytem zdolnym odczuwać to, co ludzkie", wyjaśnia Pfister. Twórcy filmu próbują zilustrować za pomocą tego przykładu nie do końca zrozumiały przez wielu ludzi, nieskończenie agresywny charakter tworzonych przez człowieka bezosobowych maszyn, które w ostatecznym rozrachunku kontrolują kulturowy i technologiczny rozwój gatunku ludzkiego. Można wręcz polemizować, iż opisany w filmie kierunek, który obraliśmy już jakiś czas temu, za dziesięć bądź dwadzieścia lat może doprowadzić nas na skraj rewolucji nieznanej jeszcze w dziejach ludzkości - która, warto dodać, otworzy szereg ekscytujących możliwości, jednakże przysporzy równocześnie mnóstwo kłopotów, których nie jesteśmy w stanie dzisiaj przewidzieć.

Johnny Depp wciela się w rolę naukowca, który stoi za kolejnymi przełomami technologicznymi prowadzącymi do osiągnięcia tejże osobliwości - czy też transcendencji - ale także człowieka, którego umysł staje się pierwszym przysłowiowym królikiem doświadczalnym w przeniesieniu badań nad sztuczną inteligencją z teorii w praktykę. "W tej historii najbardziej zaintrygowała mnie postawiona teza, że jeden człowiek o genialnym umyśle, tak naprawdę prosty facet kochający swoją żonę i uwielbiający rozwiązywać krzyżówki każdego ranka, jest w stanie wykorzystać całą swoją wiedzę i wszystkie umiejętności, to co czyni go człowiekiem, aby osiągnąć stan, w którym jego ego, pojęcie namiętności i obsesji, a także żądza władzy, pozwalają mu ewoluować w coś w rodzaju mechanicznego, czy też cybernetycznego boga". Po przeczytaniu scenariusza producent Andrew A. Kosove również uznał tę tematykę za nieskończenie fascynującą. "Zawsze interesowałem się tym, w jaki sposób rozwój technologiczny wpływa na ludzkie życie. Uważam, że scenarzysta Transcendencji, Jack Paglen, ujął w scenariuszu wiele związanych z tym zagadnień i to w imponującym stylu".

Producentowi Broderickowi Johnsonowi najbardziej spodobało się "zestawienie ze sobą thrillera akcji oraz wiarygodnej opowieści oferującej emocje i refleksje, z którymi każdy widz będzie się w stanie utożsamić". "Uważam, że sama koncepcja pozwalająca człowiekowi wgrać umysł ukochanej osoby do komputera i kontynuować związek, tyle że w formie pozafizycznej, jest fantastycznym punktem wyjściowym do ponadczasowej opowieści o tym, co czyni nas ludźmi i wyróżnia jako gatunek w kontekście całego życia na Ziemi. To właśnie dla mnie stanowi o duszy Transcendencji", kontynuuje Johnson. "Zakochałam się w stylu pisarskim Jacka i już wcześniej chciałam z nim pracować", wyznaje producentka Annie Marter. "Wciągnęłam się w scenariusz już od pierwszej strony, a potem poczytałam również o samej idei technologicznej osobliwości. Uważam, że Transcendencja jest w pewien sposób przerażająca, ale wbrew pozorom jednocześnie nie niemożliwa. Rozmawialiśmy o tym z Jackiem i przyznał mi rację - my w pewnym sensie już teraz żyjemy w świecie, w którym jest to możliwe".

Paglen rozważał punkt wyjściowy "Transcendencji" już od dłuższego czasu, ale do napisania pierwszego zarysu tej historii skłoniła go rozmowa z żoną, która jest informatyczką. "To moja tajna broń", mówi z uśmiechem scenarzysta. "Rozmawialiśmy długimi godzinami o kontekście science fiction". Następnie Paglen zaczął rozwijać projekt wraz z Annie Marter. "Doszliśmy do punktu, w którym wszystko zaczęło nabierać odpowiedniego kształtu, wraz z rozwinięciem wątku kobiety próbującej uratować za wszelką cenę życie męża, nawet jeśli oznaczałoby to związek wirtualny", kontynuuje scenarzysta. Paglen poszedł ze swoim pomysłem do producentek Kate Cohen i Marisy Polvino, a one zainteresowały projektem Wally'ego Pfistera, który myślał od dawna o reżyserowaniu. "Wizja Wally'ego - fakt, że idealnie zrozumiał najważniejsze wątki Transcendencji - zgrała się perfekcyjnie z tym, co my zobaczyłyśmy w tej historii - chciałyśmy za pomocą filmu opowiedzieć o znaczeniu technologii w naszym życiu społecznym oraz osobistym", podkreśla Polvino. Cohen potwierdza jej słowa: "Wally jest cudownym autorem zdjęć, a po spotkaniu z nim wiedziałyśmy, że jest odpowiednią osobą do nakręcenia tego filmu".

Pfister zachwycił się scenariuszem, po czym zasięgnął dodatkowych informacji na temat technologicznej osobliwości u szeregu ekspertów, wliczając w to pracowników naukowych Uniwersytetu Kalifornijskiego, dr. Jose Carmenę oraz dr. Michaela Maharbiza. Obaj zostali konsultantami technicznymi "Transcendencji". Reżyser skontaktował się również z byłym naukowcem Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego, dr. Christofem Kochem, który obecnie sprawuje rolę Zastępcy Dyrektora do Spraw Naukowych w Allen Institute for Brain Science w Seattle. W efekcie współpracy z tymi oraz wieloma innymi naukowcami Pfister zgłębił w pełni wszelkie naukowe aspekty scenariusza, odkrywając ze zdumieniem, że opowiadana w nim historia nie jest aż tak niewiarygodna, jak mu się z początku wydawało. Postęp na różnych obszarach technologicznych - neurobiologii, nanotechnologii, robotyki czy badań na obszarze komórek macierzystych - powoli zamienia to, co było uważane za fantastykę naukową, w rzeczywistość. "Główne założenia filmu są futurystyczne, ale też wiarygodne w kontekście rozwoju interfejsów pozwalających na komunikację pomiędzy mózgiem i komputerem", wyjaśnia Carmena.

Filmowcy skorzystali z przysługującej im licentia poetica, aby podkreślić wszystkie najważniejsze elementy fabuły oraz odpowiednio przełożyć na ekran fascynujące pytania zawarte w scenariuszu. Pragnęli również ukazać tę niezwykle intelektualną opowieść tak, by stała się przystępna dla szerszej publiczności. Dr Maharbiz podkreśla, że "jest to ciągle kino science fiction, lecz osadzone w świecie, który nie odbiega tak dalece od naszej rzeczywistości". A producent Aaron Ryder dodaje: "Każdego dnia ci ludzie pokonują kolejne granice rozwoju technologicznego. Sama rozmowa z nimi ekscytuje. Bez nich nie dalibyśmy rady zrealizować naszego filmu - pomogli nam nie tylko w kontekście fabuły, ale także zrozumienia w pełni tego, o czym opowiadamy". Pfister kontynuuje ten wątek: "Wyobraźcie sobie sytuację, w której wasz umysł jest w stanie połączyć się w czasie rzeczywistym z internetem, ażeby móc korzystać z dosłownie każdej zawartej w nim informacji - finansowej, medycznej, politycznej itd. Co zrobilibyście z taką wiedzą, która jednocześnie oferuje nieograniczoną władzę? Użylibyście jej do czynienia dobra, czy też dla własnych korzyści? Ten film daje widzom szansę zastanowienia się, czy kiedykolwiek sami chcieliby stanąć przed takim wyborem", dodaje reżyser "Transcendencji".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Transcendencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy