"Tożsamość": INFORMACJE O PRODUKCJI
MARTIN
On nie jest Martinem Harrisem. Ja nim jestem. Ten człowiek tylko udaje, że jest mną.
Co byś zrobił, gdybyś wiedział, głęboko w duszy, kim naprawdę jesteś, ale nie mógł tego udowodnić? A co by było, gdyby ktoś inny, ktoś kogo nie znasz, twierdził, że jest tobą i wszyscy by mu wierzyli? Wokół tego dylematu skupia się akcja filmu "Tożsamość".
Kto lub co określa kim jesteśmy? Czy nasi przyjaciele, nasze wspomnienia i nasza rodzinna miejscowość to tylko kawałek papieru? Gdzie są dowody? Stworzony na podstawie powieści Didiera van Cauwelaerta, dramat Tożsamość opowiada o tym, jak dr Martin Harris (Liam Neeson) przemierza zimne ulice Berlina w celu odzyskania swojego życia. W międzyczasie musi unikać mężczyzn, którzy, korzystając z jego nieszczęścia, próbują go zabić, choć ten nie ma pojęcia, dlaczego.
Reżyser Jaume Collet-Serra mówi: "Najbardziej lubię thrillery, takie jak te Hitchcocka, w których panuje tajemnicza atmosfera, a publiczność pogrążona jest w takiej samej ciemności jak bohaterowie. W dodatku nigdy nie wiadomo, jak potoczy się akcja".
Z kolei producent Joel Silver twierdzi: "Kocham filmy mocno trzymające w napięciu, które wywołują prawdziwy dreszcz emocji. Właśnie to najbardziej podobało mi się w Tożsamości. Nie wiadomo, czy Martin Harris jest pozytywną postacią, czy może jest lekko obłąkany i wymyśla te dziwne rzeczy".
To producent Leonard Goldberg podsunął Silverowi książkę francuskiego pisarza van Cauwelaerta. "Kiedy przeczytałem tę powieść, pomyślałem, że to idealny materiał na wspólną produkcję. Ten thriller jest wyjątkowy, a zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło" - mówi Goldberg. "Dobrze, że Joela ta historia zaintrygowała tak samo jak mnie".
"Leonard ma rację. Był tam intrygujący haczyk, którego nie mogłem rozpracować" - potwierdza Silver. "Opracowaliśmy scenariusz z pomocą dwóch wielkich pisarzy - Olivera Butchera i Stephena Cornwella".
Na reżysera Silver wybrał Jaume'a Collet-Serrę, z którym współpracował przy dwóch wcześniejszych filmach. "Jaume ma świetny styl i wie, jak należy stopniowo odsłaniać tajemnicę. Bardzo chętnie ponownie z nim pracowałem".
"Spodobał mi się moment, kiedy ten mężczyzna budzi się pewnego dnia i odkrywa, że nie jest sobą" - mówi Collet-Serra. "Dramatyzmu dodaje fakt, że istnieje inna osoba, która potrafi udowodnić, że nim jest, podczas gdy on nie może niczego udowodnić. Był to pierwszy nagły zwrot akcji i spodobało mi się, że pomimo licznych wskazówek zawartych w scenariuszu, nie mogłem go przewidzieć".
Wykonawca głównej roli, Liam Neeson, od samego początku był tą historią zafascynowany. "Dla mnie zawsze liczy się scenariusz, a ten można było przeczytać jednym tchem" - twierdzi Neeson. "Jeżeli mogę doczytać do 50 strony nie robiąc sobie przerwy na herbatę, to jest to bardzo dobry znak. Ten materiał był tak wciągający, że musiałem przeczytać całość za jednym razem".
Producent Andrew Rona zgadza się. "Tego scenariusza nie dało się odłożyć na bok. Był tak ekscytujący, że nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę jego ekranową wersję".
"Tożsamość jest jak pociąg towarowy - po prostu chwyta cię i odjeżdża" - mówi Joel Silver. "Myślisz, że wiesz dokąd cię zabiera, ale może okazać się, że jedzie w zupełnie innym kierunku".
MARTIN
Liz, miałem wypadek. Byłem w śpiączce... Tak mi przykro... Nie wiedzieli, kim jestem. Liz Przepraszam... Czy my się znamy?
Liam Neeson gra rolę dr Martina Harrisa - botanika, który przybywa z żoną Liz do hotelu Adlon w Berlinie na szczyt biotechnologów. Kiedy Martin uświadamia sobie, że w taksówce nie było jego teczki, łapie następną taksówkę i spieszy z powrotem na lotnisko. Niestety ma miejsce tragiczny wypadek. Kierowca, Gina, bohatersko ratuje życie Martina, ale potem znika w tajemniczych okolicznościach. Po czterodniowej śpiączce Martin budzi się... bez tożsamości. Próbuje przypomnieć sobie, kim jest.
"Kiedy uświadamia sobie kim jest, natychmiast próbuje odnaleźć swoją żonę, bo myśli że jest niesłychanie przerażona" - relacjonuje Neeson.
Ale gdy wraca do Liz do hotelu, ona go nie zna. A co gorsza, podaje się za niego inny człowiek i Liz wierzy temu "innemu" Martinowi.
"To jak odwrotność amnezji" - tłumaczy Collet-Serra. "To tak, jakby świat zapomniał kim on jest - on dokładnie wie kim jest, ale wszyscy inni zapomnieli".
Twórcy filmu zgodnie stwierdzili, że Neeson idealnie pasuje do tej roli, ponieważ świetnie prezentuje się na ekranie.
"Zawsze podziwiałem pracę Liama" - mówi Collet-Serra, "bo jako reżyser uważam, że jest hojnym aktorem, który dużo daje z siebie, zarówno na planie jak i na ekranie. Potrafi być jednocześnie bardzo wyrazisty i bardzo subtelny".
Obydwie cechy były tu pożądane. Ważne było, żeby widzowie wczuli się w psychikę tej postaci i próbowali rozszyfrować zagadkę.
Reżyser kontynuuje: "Jedną z moich obaw było to, że widz ma bardzo mało czasu, aby poznać Martina zanim wszystko wywróci się do góry nogami. Jednak Liam sprawia, że istnieje nieprzerwany kontakt. Widz go lubi i w niego wierzy".
"Chcieliśmy, żeby to był ktoś, do kogo ludzie się przywiążą" - dodaje Silver. "Liam ma ogromną charyzmę i jest bardzo przystępny, a to są dokładnie te cechy, które musiał mieć Martin Harris".
"Publiczności wydaje się, że Martin Harris żyje w idealnym związku i prowadzi ciekawe życie" - wyjaśnia Neeson, "ale to wszystko zmienia się w mgnieniu oka. Zostaje sam. W dodatku nie jest po prostu porzucony, ale odrzucony przez wszystkich, których rzekomo zna. Każdy impuls czyni go bardziej zdeterminowanym, aby dowiedzieć się prawdy i, co ważniejsze, udowodnić, że jest tym, za kogo się podaje".
Pomysł poszukiwania utraconej tożsamości zaintrygował Neesona. "Całkowicie oddałem się temu, co przeżywał Martin" - mówi. "Jako dziecko byłem bokserem amatorem i nie raz dostałem w głowę. Zawsze pozostawały we mnie wspomnienia o zanikach pamięci, nawet na krótki czas. Występ w tej roli był ciekawym doświadczeniem".
Martin szuka pomocy prawie wszędzie, lecz nigdzie jej nie otrzymuje. Najgorszy jest moment spotkania z żoną. Oczekuje, że ucieszy się na jego widok i przywita go z otwartymi ramionami, lecz ona, ku jego zdziwieniu, wysyła mu tylko spojrzenie szczerego zdziwienia zupełnie obcej osoby.
W roli Elizabeth Harris występuje January Jones, która tak jak Neeson podziwia wyjątkowość tej historii. "Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś takiego. To bardzo intrygująca i złożona historia" - mówi aktorka. "Przypomina mi te stare filmy szpiegowskie przepełnione grozą i intrygą, filmy pełne klasy".
Jones podobała się również tajemniczość jej postaci. "Liz to niejasna postać. Bardzo inteligentna, ale jednocześnie nieodgadniona. Pokochałam tę nieprzewidywalność. Widz wie, że Martin ją kocha, ale jej punkt widzenia nie jest do końca jasny, więc ta rola była sporym wyzwaniem" - analizuje.
"January to inteligentna aktorka, a jej praca jest bardzo poukładana" - mówi Collet-Serra. "Jest również piękna w sposób, który przypomina femme fatale z lat 50. Posiada zatem wszystkie cechy, które potrzebne były do odegrania tej nieokreślonej postaci".
"Liz Harris jest zimną, seksowną blondynką, która potrafi racjonalnie ocenić każdą sytuację" - komentuje Silver. "January świetnie podkreślała głębię tej postaci, nie odkrywając zarazem żadnej tajemnicy".
Kiedy nawet własna żona nie rozpoznaje go, Martin musi znaleźć jedyną osobę w Berlinie, która widziała go przed wypadkiem - taksówkarkę Ginę. Po katastrofie uratowała go od pewnej śmierci na dnie rzeki, ale w niewytłumaczalny sposób zniknęła.
Ginę zagrała Diane Kruger, która twierdzi, że jej postać nie bez powodu unika policji. "Gina pochodzi z Bośni i mieszka w Niemczech nielegalnie. Nie chce być przesłuchiwana przez policję na miejscu zdarzenia, ponieważ obawia się, że odkryją brak dokumentów. Dlatego, gdy widzi, że Martin jest bezpieczny, natychmiast ucieka".
Kiedy Martin dociera do niej w nadziei na wyjaśnienia, ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. "W ogóle nie chce słuchać jego szalonej historii" - potwierdza Kruger. "Ginę przeraża kraj, z którego pochodzi, to czego doświadczyła w swoim życiu oraz myśl o tym, co może się stać z małym azylem, który sobie zbudowała, jeżeli zgodzi się pomóc Martinowi".
O ile Martin stara się pokazać światu prawdę, Gina stara się ukryć swoje istnienie i żyć w pełnej anonimowości. Spotykają się przez zbieg okoliczności, ale mają diametralnie odmienne motywy działania.
"Mimo że chce się ukryć, widzi jego desperację i rozumie jak to jest myśleć, że reszta świata jest przeciwko nam" - kontynuuje Kruger. "Gina potrzebuje również pieniędzy, aby uzyskać papiery i zacząć nowe życie, a Martin jej te pieniądze obiecuje".
"Gina ucieka od swojej przeszłości i szuka nowej tożsamości, która w pewnym sensie ma coś wspólnego z Martinem. Obydwoje ciężko pracują, żeby przeżyć" - zauważa Collet-Serra.
Niektóre z ich przeżyć wymagały trudnych scen akcji. "Diane musiała także włożyć dużo wysiłku w tę rolę. Musiała nadążać za Liamem we wszystkich starciach, walkach i pościgach samochodowych. Spisała się na medal. Była świetnym partnerem".
Goldberg mówi: "Mieliśmy szczęście, że to właśnie Diane Kruger i January Jones zagrały u boku Liama Neesona. Obydwie są utalentowanymi i pięknymi aktorkami, które nadają swoim postaciom charakterystyczne i odmienne cechy".
Człowiek, który ukradł Martinowi tożsamość i przywłaszczył sobie jego żonę, przyjaciół, a nawet pracę, dla uproszczenia określany jest jako Martin B, a w jego postać wcielił się Aidan Quinn.
"Martin B jest drugą stroną medalu" - zauważa Collet-Serra, "a Aidan zagrał go w genialny sposób. On naprawdę pokazuje siebie w sytuacji, w której inny facet nagle twierdzi, że jest nim. Generalnie ma do czynienia z tym samym problemem co Martin, z jednym wyjątkiem - Martin B ma dowód na to, że jest prawdziwym dr Martinem Harrisem. Zatem pozostaje mu poddać się i pozwolić temu drugiemu na jego szaleństwa".
Quinn dobrze czuł się w roli sobowtóra Neesona, ponieważ są bliskimi znajomymi. "Uważam, że to naprawdę wciągającą historia - z założenia bardzo ciekawa oraz pełna wzlotów i upadków. Fakt, że zagrał tam Liam był wisienką na torcie. Mieliśmy dużo zabawy wojując ze sobą" - mówi z uśmiechem.
Neeson dodaje: "W pewnym momencie prowadzimy długą fizyczną walkę. Musieliśmy odbyć wiele treningów i prób, które były wyczerpujące, ale robienie tego z kumplem pozwala na dużo większy relaks i dobrą zabawę".
Zdeterminowany, by udowodnić, że Martin B jest oszustem, Martin szuka pomocy u Ernsta Jürgena, byłego członka Stasi - wschodnioniemieckiej tajnej policji. Jürgen jest jak zabytek. Świat posunął się naprzód, a on pozostał w przeszłości, żyjąc ciągle wspomnieniami o tym, czym się kiedyś zajmował.
Znany szwajcarski aktor Bruno Ganz wcielił się w postać, którą opisuje jako "człowieka, którego życie nie ma sensu, gdyż wierzy w coś, co już nie istnieje, a zatem on sam także już nie istnieje. Działał w obronie swojego kraju, ministerstwa i stanu, a zatem stracił to co sprawiało, że warto było żyć. Mimo to jest bardzo inteligentny i chętny do pomocy komuś, kto czuje się zagubiony".
"Bruno nieoczekiwanie wniósł do tej roli swego rodzaju spokojną godność" - komentuje Silver. "Przyjemnie było na to patrzeć".
Innym cenionym aktorem weteranem w składzie tej obsady jest Frank Langella, w roli Rodney'a Cole'a - przyjaciela Martina z USA. Reżyser Collet-Serra był zachwycony pracą zarówno z Langellą, jak i z Ganzem. "Odgrywają jedną z moich ulubionych scen w filmie" - oznajmia. "Poznali się tamtego ranka, a ja spędziłem z nimi chyba tylko godzinę przed przybyciem załogi, omawiając tę scenę. Obydwaj zaprezentowali się subtelnie, ale wyraziście. Miałem na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Nie mogłem uwierzyć, że pracowałem z Brunonem Ganzem i Frankiem Langellą.
"Poszukuję ról, które pozwalają mi zrobić wrażenie i to była jedna z nich" - mówi Langella. "Bruno i ja uznaliśmy podczas zdjęć do naszej wspólnej sceny, że od czasu do czasu można natknąć się na takie fragmenty, które są krótkie, ale bardzo wymowne i warte realizacji. Naprawdę uważam, że ten film jest dokładnie taki, jaki powinien być międzynarodowy thriller. Na tego rodzaju filmach dorastałem. Kupujesz napój, popcorn, i jedziesz".
W skład tej międzynarodowej obsady weszli także: niemiecki aktor Sebastian Koch jako naukowiec Profesor Bressler oraz Olivier Schneider i Stipe Erceg jako Smith i Jones, bezlitośni zabójcy polujący na Martina Harrisa ulicami Berlina. Schneider pełnił w tym filmie jeszcze jedną funkcję - był koordynatorem scen walki i wyczynów kaskaderskich. Wraz z Collet-Serrą i resztą ekipy tworzył pełne napięcia sceny akcji.
GINA
Dlaczego musiałeś trafić akurat na moją taksówkę?
MARTIN
Uwierz, że ja także tego żałuję.
Cała akcja filmu dzieje się w stolicy Niemiec - Berlinie, gdzie film był również kręcony. Collet-Serra uważa, że to miasto idealnie pasuje do motywu tej historii. "Tematem przewodnim filmu jest kryzys tożsamości, a Berlin ma to w sobie, ponieważ przez wiele lat był podzielony. Teraz, pomimo zjednoczenia i nowych budynków rosnących pośród starych kamienic, nadal można dostrzec blizny. W obrębie tego miasta współistnieją różne światy, więc dla mnie Berlin był przedłużeniem głównego bohatera".
Jedną z zalet filmowania w Berlinie według Silvera jest fakt, że "oni naprawdę zainwestowali czas i pieniądze w budowę infrastruktury. Świetne ekipy, świetne obiekty. Berlin stał się jednym z moich ulubionych miast do pracy nad filmami".
Collet-Serra w rozmowie ze scenografem Richardem Bridglandem opisał poszukiwania Martina Harrisa jako podróż przez labirynt, gdzie bohater często trafia na ślepy zaułek - musi zmienić kierunek i spróbować pójść inną drogą, aby odkryć, kim jest. Bridgland starał się używać różnych miejsc do zobrazowania obydwu stron dylematu Martina - świata, do którego myśli, że należy, i świata, w którym się znajduje, gdy zostaje pozbawiony tożsamości. Ta dychotomia wychodzi naturalnie, ponieważ po zjednoczeniu dwóch części miasta po upadku muru berlińskiego i obalenia bloku komunistycznego, Berlin bardzo się rozwinął.
Produkcja odbywała się zarówno na terenie wschodniej jak i zachodniej części Berlina, w różnych dzielnicach, poczynając od surowych ulic dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg do kultowych miejsc takich jak Brama Brandenburska i Wyspa Muzeów. "Nasz główny bohater nie ma domu, więc cały czas podróżuje po mieście taksówkami, pieszo albo metrem" - tłumaczy reżyser. "Zdjęcia odbywały się w 40 lokalizacjach przez 48 dni".
Kiedy Martin i Liz Harris przybywają do miasta, jadą prosto do hotelu - światowej sławy pięciogwiazdkowego Hotelu Adlon. Usytuowany w pobliżu słynnej Bramy Brandenburskiej przy alei Unter den Linden hotel przetrwał bombardowania w czasie wojny, lecz 10 lat temu wybuchł w nim pożar. Został jednak odrestaurowany i przywrócony do stanu sprzed pożaru.
Strzelanina w czynnym hotelu, z udziałem ponad 100 członków załogi, tonami sprzętu oraz licznymi statystami, była wyzwaniem dla producentów, którzy musieli uważać, aby nie utrudniać życia gościom hotelu. Bridgland mówi: "Sceny musiały zostać zrealizowane podczas normalnej pracy hotelu, więc zbudowaliśmy naszą własną recepcję, żeby nie przysparzać gościom kłopotu. Nie mogliśmy tylko nagrywać w przestronnym holu, jadalni, korytarzach i kuchni pod schodami. Dostęp był zaskakujący, zwłaszcza że to taki oblegany hotel".
Jedna z hotelowych scen wymagała wyczynów kaskaderskich i pirotechnicznych, na które nie było tam odpowiedniego miejsca. W związku z tym zespół scenografów zbudował replikę sali balowej hotelu w Studio Babelsberg, najstarszym na świecie studiu filmowym, założonym blisko 100 lat temu. Skutki wybuchu sfilmowano wokół docelowego obiektu, a dział sztuki otoczył Hotel Aldon stertami gruzu i śladami zniszczeń. Ekipę rozbawił fakt, że dzięki popularyzacji sztuki awangardowej w tym mieście, wielu przechodniów zatrzymywało się żeby zapytać, czy to jakaś specjalna artystyczna konstrukcja i kto jest jej autorem.
Próbując znaleźć Ginę, Martin miał w pamięci logo jej taksówki - wieżę telewizyjną będącą symbolem Berlina Wschodniego, która w rzeczywistości znajduje się w centrum miasta. Postój taksówek producenci umieścili w budynku XIX-wiecznej rozlewni piwa. Za centralę taksówek posłużył najciekawszy element miasta według Bridglanda - metalowa buda, taka jak te wykorzystywane w całym mieście przez pracowników budowlanych jako schronienie, w którym można zaparzyć herbatę.
Kolejnym miejscem, którego tworzenie wprawiało Bridglanda w zachwyt, było mieszkanie Giny. "Ona mieszka w dzielnicy Kreuzberg, w której osiadali pierwsi tureccy imigranci-robotnicy" - mówi. "Budynek, w którym mieszka jest domem, przez który przewija się wielu legalnych i nielegalnych pracowników. Wyobraziliśmy więc sobie, jak zamieszkała na poddaszu, starając się stworzyć sobie dom w tym zimnym, ponurym otoczeniu. Na cienkich ścianach ma tapety i kilka rzeczy osobistych - między innymi fotografie, które przypominają jej o przeszłości. Generalnie uwiła sobie gniazdo w zupełnie obcym środowisku".
Innym domem, który odwiedza Martin, jest dom pana Jürgena, byłego członka Stasi - tajnej policji, która zmuszała znajomych i sąsiadów do donoszenia na siebie. Bridgland starał się wpleść elementy poprzedniego życia Jürgena w jego otoczenie. "Jürgen wyraźnie lubił swoją pracę i uprzywilejowane życie, jakie mu zapewniała, a my postanowiliśmy to odzwierciedlić, urządzając jego mieszkanie tak, jakby zostało urządzone przed upadkiem muru. Jego medale i dyplomy są wyeksponowane, a wyposażenie mieszkania jest znacznie lepszej jakości niż to, do którego przeciętni obywatele Wschodnich Niemiec mieli wówczas dostęp. To wygląda jak muzeum poświęcone życiu członków niższych szeregów Stasi XX wieku - życiu, które lubił, i którego teraz mu brakuje".
Z zewnątrz mieszkanie Jürgena nakręcone zostało w Freidrichshain na Karl-Marx Strasse, gdzie znajduje się jeden z pierwszych bloków wzniesionych przez reżim sowiecki dla pracowników nadzoru, których Sowieci wysłali z Moskwy do Berlina Wschodniego. Jak na ironię, te jasne, przestronne apartamenty cieszą się teraz ogromnym zainteresowaniem wśród mieszkańców Berlina.
Scena, w której Martin i Gina spotykają się z Jürgenem przypomina scenę z jego pracy w Stasi - tajne spotkanie nad Sprewą, na moście prowadzącym do Wyspy Muzeów. Na wodzie dopiero zaczyna się odwilż, a w tle przepływają wielkie bloki lodu. Ta zimna pogoda odstrasza turystów, którzy normalnie krążyliby wokół tego obszaru. Praca nad zdjęciami do filmu w mieście, w którym panowała najcięższa od 20 lat zima, i to głównie na zewnątrz, spowodowała pewne utrudnienia dla obsady i ekipy filmowej, a także obawy o ciągłość światła i pogody w scenach, ale również wzmogła poczucie izolacji u głównego bohatera.
Współpracujący z Collet-Serrą autor zdjęć Flavio Labiano mówi, że "podczas kręcenia tego filmu dbał o zachowanie wyizolowanej perspektywy Martina jako człowieka szukającego prawdy."
"Bardzo intensywne opady śniegu, które zaczęły się w grudniu i trwały do połowy lutego, były jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem" - wspomina Collet-Serra, ponieważ "pozwoliły nam pokazać miasto takie, jakim nie moglibyśmy go pokazać w innych warunkach - mam na myśli pokrywę śnieżną. Oczywiście potem śnieg zniknął, co było dla nas kolejnym wyzwaniem. Trzeba było kręcić dalej, więc musieliśmy zrobić własny śnieg".
Jedno z najważniejszych wydarzeń w filmie zostało nakręcone w całości na zewnątrz, na białych ulicach Berlina - jest to poważny pościg samochodowy, w którym Martin i Gina uciekają zabójcom. Realizacja tej sceny zajęła 10 nocy. Po każdej sesji spędzonej na zewnątrz w zimnie, członkowie obsady i ekipy nie mogli się doczekać powrotu do środka.
Z kolei zdjęcia do sceny w nocnym klubie odbyły się w jednym z najpopularniejszych berlińskich lokali. W celu zmylenia tropiących ich zabójców, Gina zabiera Martina do klubu w nadziei, że w tłumie będą bezpieczni. Ta scena powstawała w klubie Tresor - popularnym wśród żarliwych zwolenników sceny klubowej z całego świata jako miejsce narodzin muzyki techno. Znajduje się on w ogromnej porzuconej elektrowni na Köpenicker Strasse w dzielnicy Mitte. Dział sztuki zalał przemysłową piwnicę ostrym światłem neonów, które wraz z głośnymi, powtarzalnymi dźwiękami muzyki, podkreśla alienację Martina od świata, w którym się znajduje.
Innym ciekawym miejscem produkcji był ogromny, monumentalny budynek New National Gallery, wybudowany w 1960 roku przez architekta Ludwiga Mies van der Rohe. Do wewnętrznych scen wykorzystano Muzeum Fotografii w dzielnicy Charlottenburg, w którym Bridgland stworzył na potrzeby filmu oryginalną wystawę. "Ponieważ film porusza temat tożsamości i utraty tożsamości, staraliśmy się odzwierciedlić to w fotografii" - mówi. "Znaleźliśmy studentkę, która stworzyła wcześniej kilka ekscentrycznych portretów, więc pokierowałem jej pracą. Efekt był imponujący - bardzo ciekawe portrety twarzy wykonane z bliska, a każda z tych twarzy zdaje się opowiadać swoją historię".
Historia Martina też ma swoje oblicze, które oscyluje wokół prawdy. "To naprawdę nieprzewidywalna historia" - mówi Liam Neeson. "Jest kilka emocjonujących momentów, które na pewno zaskoczą publiczność".
Leonard Goldberg podkreśla: "Ten gatunek filmów popularny jest od dawna, ponieważ umożliwia widzom grę w kotka i myszkę z twórcami".
"Ten film naprawdę daje to co, najlepsze z obu światów" - mówi Joel Silver. "To podróż, która trzyma nas w niepewności do samego końca".
Jaume Collet-Serra podsumowuje: "Od momentu, w którym Martin Harris budzi się i dowiaduje, że nie jest już człowiekiem, którym wie, że jest, jesteśmy ciekawi o co chodzi. Nikt z nas nie potrafi sobie wyobrazić, co by było, gdyby ktoś ukradł nam nie tylko tożsamość, ale wszystko, czym jesteśmy - nawet naszą rodzinę i przyjaciół. Co byśmy zrobili? Jak moglibyśmy odzyskać nasze życie?".