"Spacer po linie": JOAQUIN PHOENIX JAKO JOHNNY CASH
”Chciał i umiał być bohaterem dla ludzi, którzy nie mieli swojego bohatera. Myślę, że jego siła wynikała ze zderzenia dwóch aspektów osobowości: głęboko duchowej i dziko niepohamowanej. Wielu rapperów próbuje dziś przyjąć postawę opisaną w piosence ‘I shot a man in Reno’, ale moim zdaniem Cash uosabia nie zagrożenie, lecz uczciwość”.
Kris Kristofferson dla ”Rolling Stone
Cathy Konrad zobaczyła zdjęcie Joaquina Phoenixa, na którym aktor emanował niespokojną energią i skrytymi emocjami, nasuwając nieodparte skojarzenia z młodym Johnnym Cashem. Podobieństwo wykraczało poza cechy ściśle fizyczne. ”Joaquin miał coś w oczach” – mówi James Mangold, którzy zgadzał się z Konrad, że Phoenix to idealny odtwórca roli Casha. – ”Odnosiło się wrażenie, że podobnie jak nasz bohater, szuka czegoś w życiu. Joaquin ma w sobie szczerość, która jest nieodłączną cechą Johna”.
Zawierzając instynktowi, Mangold bez dalszych spotkań zaangażował Phoenixa. Jak się okazało, Johnny Cash wysoko cenił sobie rolę cesarza Commodusa w ”Gladiatorze”, za którą Phoenix otrzymał nominację do Oscara.
Joaquin Phoenix postanowił zaufać intuicji: ”Kiedy usłyszałem, że James Mangold ma zrealizować film o życiu Johnny’ego Casha, chciałem w nim wystąpić, nie czytając nawet scenariusza. Instynkt mówił mi, że będzie to dobry film, chciałem ponadto zagrać kogoś o tak skomplikowanej osobowości, kogoś, kto miał tak bogate życie. Podobnie jak wielu innych, znałem Johnny’ego Casha wyłączne jako ‘Faceta w czerni’, ze zdumieniem słuchałem więc opowieści o jego młodych latach i początkach rock and rolla” – mówi.
Kreśląc portret Casha, Phoenix podkreślił targające nim sprzeczności. Opierał się na sugestii June Carter, która powiedziała kiedyś, że Johnny miał dwie wyraziste osobowości: człowieka, którego nazywała Johnem i jego alter ego, któremu nadała imię Cash. Cash był dzikim, upartym człowiekiem o wybujałym ego, którego pociągała mroczna strona życia, podczas gdy John był szczerym i wrażliwym człowiekiem, który szukał swojego ”ja”.
Joaquin Phoenix przyznaje, że od chwili, w której dowiedział się, że dostał rolę, nie rozstawał się z gitarą. Studiował życie i muzykę Johnny’ego Casha, czytał jego autobiografie, oglądał dokumentalne zapisy jego koncertów i słuchał jego wszystkich nagrań. Mimo iż Johnny Cash zmarł zanim Phoenix miał okazję się z nim spotkać, aktor nie krył zadowolenia, gdy dowiedział się, że Cash zaakceptował go w roli samego siebie: ”Kamień spadł mi z serca” – mówi.
Phoenix zdawał sobie sprawę, że jeśli chce przekonywająco wypaść w roli Johnny’ego Casha, musi odkryć w sobie duszę muzyka. Niedoścignionym wzorcem stał się dla niego niepowtarzalny styl Casha. James Mangold mówi: ”John powiedział mi: ‘Nie wiem, kto mnie zagra, ale wiem jedno: musi on umieć trzymać gitarę. Nie może trzymać jej tak, jak trzyma się dziecko w obawie, że się złamie. Musi ją chwytać za kark’. Zdawałem więc sobie sprawę, że Joaquin musi się zachowywać tak, jakby nigdy nie rozstawał się z gitarą. Tak też się stało...”.
”Johnny poruszał się po scenie w pewien ściśle określony sposób. Preferował też oryginalne chwyty gitarowe, dzięki czemu na estradzie wprost emanował energią” – mówi Joaquin Phoenix. – ”Musiałem zżyć się z gitarą, bo była on jednym z aspektów osobowości Johna. Była jego przyjaciółką i jestem przekonany, że czuł się niepewnie, gdy nie miał jej w rękach”.
Phoenix nie miał zamiaru imitować głosu Casha, postanowił bowiem, że odnajdzie własny styl. ”Jim chciał, żebym śpiewał w nieco ‘surowym’ stylu. Zależało mu bowiem, bym uchwycił nastrój chwili” – mówi. – ”Postanowiliśmy, że rezygnujemy z postsynchronów. Miałem śpiewać na żywo, by podkreślić, że muzyka stanowi nieodłączny aspekt granej przeze mnie postaci. To poprzez nią John komunikuje się ze światem, nie mogło być więc mowy o jakimkolwiek fałszu”.
Phoenix zdawał sobie sprawę, że kluczem do sukcesu było uchwycenie niezwykłej spontaniczności Casha: ”Dowiedziałem się, że podczas pierwszych występów John zawsze robił coś nieprzewidzianego: zdarzało się, że przerywał piosenkę w połowie i zaczynał gawędzić z widownią. Zależało mi, aby uchwycić tę spontaniczność. W tamtych czasach artysta był zdany wyłącznie na własne siły – nie było świateł, ani efektów specjalnych. Muzyk był na scenie zupełnie sam, obnażając przed widownią swą duszę. Dla mnie John był uosobieniem tej szczerości i intymności” – mówi.
Phoenix zmienia się nie do poznania w scenach ukazujących uzależnienie Casha od amfetaminy, nałogu, który omal nie zniszczył mu życia i kariery. Aktor mówi: ”Johnny zaczął brać amfetaminę pod koniec lat 50-tych, z powodów niemal praktycznych. Artyści bez przerwy wtedy koncertowali i jeździli w trasę, byli przy tym własnymi technikami i kierowcami. Johnny brał amfetaminę, by móc normalnie funkcjonować – przyznał także, że dawała mu ona pewność siebie na scenie. Sprawy szybko jednak wymknęły się spod kontroli i John popadł w ciężkie uzależnienie. Zbieg okoliczności chciał, że w tym samym czasie zakochał się w June...”.
Zdaniem Phoenixa historia Johnny’ego Casha i June Carter to niepowtarzalna opowieść o miłości: ”June była kobietą, która nie dała sobie wcisnąć kitu, co bardzo spodobało się Johnowi. Potrzebował tego rodzaju wsparcia, lubił także jej piosenki. Gdy ją poznał, przekonał się, że pod wieloma względami była ona jego zaprzeczeniem – twardo stąpała po ziemi i była bardzo pewna siebie. Dzięki niej John nauczył się trudnej sztuki przetrwania. Grająca June Reese Witherspoon i ja przeszliśmy wiele trudnych chwil na planie, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy ukazać zarówno wzloty, jak i upadki naszych bohaterów. Muszę jednak przyznać, że gdyby Reese tak wspaniale nie odnalazła się w roli June, ja nie odnalazłbym się w roli Johna”.