"S.W.A.T. Jednostka specjalna": DOBÓR OBSADY
Doświadczenie Clarka Johnsona jako aktora wpłynęło na podejście reżysera do kwestii obsadzenia głównych ról filmu.
"To nie jest spektakl opierający się na efektach specjalnych. Jest to film o kształtowaniu się i rozwijaniu charakteru postaci, co sprawia, że "S.W.A.T." nie jest takim obrazem jak wiele filmów z gatunku kina policyjnego. Wszystko sprowadza się do obsady głównych postaci," przyznaje Johnson. "Kiedy ma się w swoim zespole takich znakomitych aktorów jak Jackson, Collin Farrell i Olivier Martinez, to dodają oni całkiem nowego, pełnego wymiaru każdej swojej roli, jak również wnoszą element prawdziwego ludzkiego dramatu do kina akcji. Co ważniejsze, wszyscy oni znaleźli się w naszym filmie jako zgrany zespół. Stąd też widzowie kibicują im wszystkim jako teamowi, oraz każdemu z nich z osobna, nie tylko z uwagi na fakt, że wygląda to w ten sposób w scenariuszu, ale dlatego, że wnoszą oni na swój sposób do każdej postaci indywidualny charakter. Przy tym pracują jednak jako zgrany zespół. To właśnie praca w grupie sprawia, że cały nasz materiał wyniesiony jest na zupełnie inny poziom."
Od początku pracy przy filmie, zatrudnieni przy nim aktorzy wyrazili duże zadowolenie z osoby Clarka Johnsona, doświadczonego aktora, pod którego reżyserskim okiem przyszło im pracować.
Jak mówi Van Holt, sam pochodzący z rodziny o sporych tradycjach policyjnych: "Od początku wiedziałem, że przy Clarku będziemy mieli do czynienia ze środowiskiem pracy otwartym i gotowym do współpracy. Mój wujek przez jakiś czas nadzorował prace jednostki S.W.A.T., mój kuzyn pracuje w S.W.A.T. obecnie. Dalsza część mojej rodziny zatrudniona jest w charakterze policjantów na całym obszarze Los Angeles. To właśnie od nich nauczyłem się, że trzeba być wyjątkową osobą, aby móc pracować w służbach policyjnych, a w szczególności w szeregach S.W.A.T. Wielu z nas tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, pod jaka presją działają na co dzień policjanci. Niewielu z nas potrafiłoby sobie poradzić z takim obciążeniem psychicznym."
Decyzja Rodriguez odnośnie pracy przy filmie, podobnie jak w przypadku filmowej Sanchez opierała się na uznaniu umiejętności ‘szefa’ projektu (Johnsona) prezentowania jasnej wizji tego, czego oczekuje od swoich podwładnych. Jednocześnie, pozwalał on aktorom na dużą dozę swobody w kreowaniu granych postaci.
Jak mówi Rodriguez: "Chciałam mieć sporo wolności aktorskiej, ale ważne było również żeby zrozumieć wskazówki udzielane przez Clarka. Clark w doskonały sposób potrafi przekazać o co tak naprawdę mu chodzi."
Samuel L. Jackson pracował wcześniej z Johnsonem przy realizacji pierwszego filmu produkcji Moritza "Juice", a następnie przy przebojowym obrazie "XXX".
Kiedy przyszła pora na obsadzenie centralnej roli Hondo, Moritz stwierdził: "Wiedziałem, że jeżeli mam powierzyć komuś dowodzenie takim zespołem aktorów to musi być to Sam (Jackson)."
Johnson nie miał w tej kwestii najmniejszych wątpliwości, że chodzi o właściwą osobę. "Jeśli przeczytasz w słowniku definicję słowa cool to przed oczami staje ci natychmiast osoba Sama," twierdzi Johnson. "Dla mnie to najbardziej czaderski aktor na naszej planecie. Co ważne, taką właśnie jakość swojej osoby wnosi on do naszego filmu i swojej roli."
Z punktu widzenia aktora atrakcją był dramatyzm sytuacji nieodłącznie związany z byciem częścią zespołu S.W.A.T., jak również podziw dla nadrzędnej filozofii tej formacji. Jak mówi Jackson: "Znajdują się oni w sytuacjach, które są pełne napięcia, zagrażające nie tylko zdrowiu ale i życiu człowieka. Tym chłopakom przyświeca jednak zawsze poczucie, że są członkami organizacji ratującej życie ludzkie, nie zaś takiej, która życie ludzkie odbiera. Zasadniczo zwykle wyobrażamy sobie chłopaków ze S.W.A.T. jako snajperów, którzy mają za zadanie strzelać, jeśli taka będzie konieczność. To jednak nie do końca tak. Ich zadaniem jest zapewnienie, że z danej sytuacji wszyscy wyjdą bezpiecznie i bez szwanku. Z pewnością pracę tę wykonują ludzie wyjątkowi, którzy potrafią działać pod presją sytuacji, a jednocześnie nie zatracają swojej wrażliwości, co sprawia, że nie działają jak kowboje.
Tak jak Hondo jest niewątpliwym liderem ekranowego zespołu S.W.A.T., tak Jackson odczuwał odpowiedzialność za bycie liderem na planie filmowym.
"Byłem i czułem się zobowiązany do dawania swoją osobą przykładu młodym aktorom. Pojawiałem się zatem na planie filmowym zawsze przygotowany, gotowy do pracy, z odpowiednim nastawieniem i kiedy zaistniała taka potrzeba wspomagając ich we wprowadzaniu poprawek w kategoriach odpowiedniego ujęcia kamerą," mówi Jackson. "Ważne było, żebym nie pojawiał się na planie w celu zrobienia gwiazdorskiego wejścia, ale żebym pokazywał im, że doceniam swoją pracę i możliwości jakie mi ona daje. Zatem tak, jest wiele wspólnego między mną a Hondo: staram się być liderem poprzez dawanie dobrego przykładu innym."
Jak już zademonstrował w filmach o szerokim spektrum tematycznym, od "Krainy tygrysów" /Tigerland/, "Daredavil" po "Raport mniejszości" /Minority Report/, Colin Farrell nie tylko dysponuje magnetyzmem charakteryzującym prawdziwe gwiazdy ekranu, ale jak twierdzi Moritz: "Podobnie jak Jim Street, jest facetem, który z jednej strony jest wielkim indywidualistą, a z drugiej nie przeszkadza mu to być graczem zespołowym. Jeśli zajdzie potrzeba będzie liderem, a jeśli trzeba zajmie pozycję w szeregu, żeby wspierać pozostałych kolegów w niebezpiecznych sytuacjach."
Farrell wniósł dużo równowagi do roli Jima Streeta, którego Johnson wyobraził sobie jako: "charyzmatycznego gliniarza, reprezentującego cichą szlachetność przypominającą Steve’a McQueena w filmie Bullitt. Musiał on jednak jednocześnie sugerować widzom, że, podobnie jak inni członkowie S.W.A.T., dostał się do elitarnej jednostki żmudną pracą i powolnym wspinaniem w hierarchii policyjnej. Faceci, którzy są indywidualistami, wolnomyślicielami, dość rzadko podporządkowują się innym, co sprawia, że jeszcze bardziej niezwykła wydaje się ich ciężka i wytężona praca zmierzająca do osiągnięcia celu. Colin sprawia, że rozumiemy prawość tej postaci, bez specjalnego rozgłosu, zaczynamy zatem rozumieć również w jaki sposób Street mozolnie wspinał się po szczeblach prowadzących go do S.W.A.T., a teraz zbiera owoce swojej ciężkiej pracy."
Johnson i Moritz zwrócili się do Jamesa Todda Smitha (LL Cool J) z propozycją zagrania roli Deke’a, "ponieważ mieliśmy przeczucie, że potrzebujemy kogoś, kto jest silny fizycznie, jak również ma naturalne poczucie humoru, a LL idealnie pasował do takiej charakterystyki."
Johnson tak mówi o aktorze: "Prezencja LL, jak również jego stosunek do tej postaci sprawiają, że jest idealnym wręcz kandydatem do roli Deke’a. Jest wiarygodny jako swój chłop, człowiek, który dobrze zna życie ulicy. Ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości, że pasuje on do wizerunku faceta ze S.W.A.T."
Deke jest również jedynym z zespołu, który ma rodzinę, tak więc jego podejście do pracy jest nieco inne. Jak twierdzi Smith "Deke jest bardzo wytrzymałym facetem, niezwykle skoncentrowanym, ale jest także bardzo agresywny, a mundur sprawia, że jest niepokonany. Ponieważ jest jedynym żonatym facetem w tym zespole i ma trójkę dzieci, silniejsze jest także jego poczucie i oddanie sprawie pomagania i ochrony innych, niewinnych istot. Chce, żeby świat był bardziej bezpiecznym miejscem dla każdego."
Kluczowym czarnym charakterem, adwersarzem filmowej jednostki specjalnej jest Alex, działający na rynkach międzynarodowym handlarz narkotyków, który jest tak naprawdę siłą napędową akcji filmu.
Dla Johnsona i Moritza postać ta dawała możliwość stworzenia niezapomnianej kreacji filmowego wroga. "Kiedy zaczęliśmy prowadzić rozmowy na temat tego złoczyńcy, chcieliśmy uniknąć wyobrażenia typowego dla tego rodzaju postaci," wspomina Moritz. "Kiedy zobaczyliśmy Oliviera Martineza w filmie Niewierna, od pierwszego momentu uderzyła nas jego charyzma. Zarówno mężczyźni jak i kobiety nie mogli wprost oderwać od niego oczu. Jego obecność w filmie w roli Alexa gwarantowała na swój sposób nieco odmienne podejście do tej postaci, pewien powiew świeżości."